Są takie daty, które na stałe wpisują się w kalendarz dramatycznych dziejów świata. To punkty zwrotne w historii, które zmieniają bieg zdarzeń narzucając im zupełnie nieznaną i niedającą się wcześniej przewidzieć trajektorię. Wyznaczają nowe kierunki działań, burzą normalność i to, co istniało dotychczas, niweczą wszelkie plany, depczą marzenia. Bezpowrotnie zabierają cząstkę historii ludzi, którzy znajdowali się tamtego feralnego dnia w epicentrum zła. Zmiany dokonują się wewnątrz i na zewnątrz, po takiej metamorfozie już nic nie jest takie, jak kiedyś.
11 września 2001 roku, dzień, który zmienił losy wielu ludzi, nie tylko samych ofiar ataków i ich bliskich. Konsekwencje tych zdarzeń poniosło znacznie więcej osób, być może nigdy nie uda nam się oszacować konkretnej ich liczby. Zresztą, czym są liczby, wyznacznikami skali cierpienia, bliżej niedookreśloną sumą łez, bólu i rozpaczy, długością oczekiwania na wizytę u specjalisty u lekarza specjalisty, psychologa, psychiatry? Liczby. Mówią wiele, ale nie zdradzają nam wszystkiego, tak jak 9/11.
Gdy mówimy „zamach na World Trade Center”, nasz mózg od razu wyświetla określone obrazy, zdjęcia, które wgraliśmy na twardy dysk pamięci kilkanaście lat temu. Ci, którzy już wtedy interesowali się losami świata i śledzili doniesienia ze Strefy Zero, z pewnością mają inną percepcję, niż ci, którzy o zamachach na WTC dowiedzieli się niedawno lub dowiedzą się kiedyś, jak już przyjdą na świat, podrosną i zaczną pytać. Zaczną szukać odpowiedzi na kluczowe pytania o cel, przebieg i skutki ataków. Jest to, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, jeden z ważniejszych rozdziałów światowej księgi życia. To rozdział, który napisało życie – jeden z najsurowszych reżyserów.
„Przerwane milczenie” w sposób możliwie bezbolesny oddaje ludziom głos, to jest właśnie ten czas, by zacząć mówić. Tak po prostu, po ludzku. O przeszłości naznaczonej ludzkimi dramatami, heroicznej wręcz nadludzkiej walce o przetrwanie, bohaterskich wyczynach, odwadze, ale i o słabościach, chwilach zwątpienia, kryzysie. Ten ostatni jest niczym kameleon, niezauważony pojawia się nagle w miejscach i chwilach, które stają się barometrem prawdy o każdym z nas. Publikacja Kamila Tureckiego ogromnie mną poruszyła, długo jeszcze po zakończonej lekturze myślałam o bohaterach w niej uwiecznionych. Gdybym miała określić jaka jest, powiedziałabym: „z pewnością delikatna, krucha, pełna emocji, które chłoniesz wszystkimi zmysłami”. Zawiera w sobie pierwiastek nieśmiertelności. Kamil pisze o wydarzeniach, które najchętniej umieścilibyśmy w szufladzie „historia”, ale czytając o nich można odnieść wrażenie, że dzieją się cały czas, blisko nas, tutaj i teraz. Autor zaskoczył mnie na samym początku historią Jana Szumańskiego. Idealnie dobrane słowa, refleksyjność, narracja. Poszczególne sceny składające się na dramatyczną sztukę życia w której scenariuszu wszystko jest możliwe, a my widzowie z przerażeniem i niepewnością wyczekujemy finału gry rozterek i niepowodzeń. Wszystko to sprawiło, że „Przerwane milczenie” zaczęło się od jakże intrygującej podróży do przeszłości, do wielu znaków zapytania i odpowiedzi, które z czasem pojawiły się na horyzoncie Jana i jego małżonki.
Wartością są ludzie, ich życie, doświadczenia, wspomnienia i losy. Dlatego też książka sama w sobie jest wartością, której nie sposób wycenić, oszacować. Historie opowiedziane w „Przerwanym milczeniu” wielokrotnie skłaniają do przemyśleń nie tylko nad tym co było kiedyś, ale nad tym, co dzieje się dziś. Rozmówcy Kamila Tureckiego mają do przekazania coś więcej niż garść faktów dotyczących Tamtego Dnia. Oni opowiadając o zdarzeniach opowiadają o życiu i śmierci, wzlotach i upadkach, nadziejach i totalnej rezygnacji. Bolesne rany, proszę Państwa, rany to nie koniecznie coś, co się koniecznie zagoi. Iluzją bywa leczenie ran upływem czasu, czasem się udaje, a czasem nie. Są przecież rany, których nie widać. I takich rannych osób po 11 września 2001 roku jest wiele.
Nie chciałabym zdradzić fabuły, podpowiedzieć co konkretnie wyczytacie w książce Kamila Tureckiego. Uważam, że każdy z nas przejdzie przez „Przerwane milczenie” inaczej, na swój sposób. Odnajdzie w tej historii cząstkę siebie, może kogoś bliskiego. Publikacja obowiązkowa dla tych, którzy ucierpieli w wyniku zamachów na WTC, stracili zdrowie pracując przy oczyszczaniu terenów po atakach. Śmierć. Spadające ciała, zmiażdżone, przepołowione, spalone zwłoki. Kurz, pył, mrok, chaos, krzyk. To tylko słowa. Są jednak tacy, którzy doświadczyli tych zdarzeń na własnej skórze. Byli tam, byli w centrum tragedii, uciekali. Zdążyli, wyrwali się z ramion śmierci. To właśnie oni doskonale wiedzą jak wyglądał słoneczny dzień 11 września 2001 roku. Wraz z autorem stali się kronikarzami rzetelnie oddającymi obrazy grozy, bólu, rozpaczy i lęku. Niezliczone pokłady cierpienia, niedające, ponownie, ubrać się w żadne liczby.
Niesamowite jest to, że czytając „Przerwane milczenie” czujesz zapach śmierci. Słyszysz ten krzyk, który mobilizował ludzi do ucieczki. Widzisz człowieka, który po raz ostatni dzwoni do ukochanej osoby i się z nią żegna albo nie żegna bo liczy na pomoc i powrót do domu. Ten jednak nigdy nie następuje. Wiele z opisanych w książce zdarzeń mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby tylko los napisał inny scenariusz niż życie. Jeśli macie w sobie dość odwagi, aby zmierzyć się z autentyczną, bolesną historią to gorąco polecam „Przerwane milczenie”. Dodam, że pierwsza część publikacji stanowi swego rodzaju opowieść o determinacji, sile i odwadze w dążeniu do realizacji marzeń i celów. Stanowi ponadczasowe świadectwo uporu i konsekwencji w walce o lepsze jutro. Czy my chcemy lepszego jutra dla nas i przyszłych pokoleń?
Autor: Kamil Turecki
Tytuł: Przerwane milczenie. Na gruzach World Trade Center
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 302