Kiedyś polski wywiad mógł się szczycić poziomem szkolenia w znanym ośrodku na Mazurach. Doceniani byliśmy za granicą. Niestety, nasze notowania od lat, i nie od tych kilku ostatnich, spadają. Nie powiem niczego odkrywczego, że CIA, MI6, Mossad, ale i SWR, czy GRU to wysoka jakość. Oczywiście, w przypadku służb rosyjskich, jak pokazuje rzeczywistość ostatniego czasu, ich działalność obarczona jest decyzjami politycznymi w tym najgorszym wykonaniu. Utrzymanie takich zaufanych ludzi zależy od kondycji danej służby. Zaufanie bierze się z ciągłości kadr, solidarności zawodowej, tradycji, niezmienności niezależnie od barwy politycznej władzy.
Z Marcinem Falińskim, byłym podpułkownikiem Agencji Wywiadu, współautorem powieści sensacyjno-szpiegowskiej „W czerwonej sieci” – rozmawia Anna Ruszczyk.
Na początek chciałabym zapytać o pomysł na książkę, którą napisałeś wspólnie z Rafałem Barnasiem. Ile w powieści sensacyjno-szpiegowskiej „W czerwonej sieci” znajduje się prawdy o zdarzeniach, które autentycznie miały miejsce?
Sprawa jest prosta. Rafał powiedział mi, że ma sporo materiałów dotyczących zamachu na papieża, czy szerzej dotyczących tzw. spraw watykańskich, że chciałby napisać o tym książkę. Chodzi o dokumenty, materiały prasowe, nagrane rozmowy ze świadkami tamtych czasów. Ja zaproponowałem mu, żeby to zrobić w formule powieści sensacyjno-szpiegowskiej. Po krótkim czasie doszliśmy do wniosku, że formuła klasyki, czyli Dnia szakala może być ciekawa. Przy czym u nas jest pięciu szakali. Co do miejsc. Wszystkie są autentyczne, co łatwo sprawdzić. Większość zdarzeń jest również autentycznych. Są one uzupełnione fabułą. Postaci mają, czy miały swoje archetypy w rzeczywistości, i odzwierciedlenie w prawdziwych, ludzkich historiach.
„Kościół to nie tylko ziarno”. Czy współpraca duchownych z wywiadem to już przeszłość?
Nie. Zdecydowanie nie. I nie dotyczy to kościoła katolickiego, żeby było jasne. To widać choćby po postawie patriarchy Moskwy Cyrylego, o którym się mówi, że współpracował z KGB, czy potem z FSB.
Czym jest potencjał operacyjny i jak się go oblicza?
Na to składa się wykształcenie, praktyka, doświadczenie oficerów i wiedza instytucjonalna danej służby. Dochodzą do tego finanse, zakres realizowanych operacji, no i co najważniejsze… świadomi i mądrzy politycy, którzy potrafią zadaniować służby specjalne. Którzy się ich nie boją i nie wykorzystują ich do walki politycznej.
Gdzie się szkoli najlepszych wywiadowców na świecie i czy łatwo jest utrzymać w służbie zaufanych ludzi? Na czym to zaufanie powinno polegać?
Kiedyś polski wywiad mógł się szczycić poziomem szkolenia w znanym ośrodku na Mazurach. Doceniani byliśmy za granicą. Niestety, nasze notowania od lat, i nie od tych kilku ostatnich, spadają. Nie powiem niczego odkrywczego, że CIA, MI6, Mossad, ale i SWR, czy GRU to wysoka jakość. Oczywiście, w przypadku służb rosyjskich, jak pokazuje rzeczywistość ostatniego czasu, ich działalność obarczona jest decyzjami politycznymi w tym najgorszym wykonaniu. Utrzymanie takich zaufanych ludzi zależy od kondycji danej służby. Zaufanie bierze się z ciągłości kadr, solidarności zawodowej, tradycji, niezmienności niezależnie od barwy politycznej władzy.
Czy służby są wyłącznie trybami w wielkiej polityce?
Oczywiście.
„W czerwonej sieci” ukazaliście fragmenty życiorysów wielu osób, które zdecydowały się na współpracę ze służbami, z różnych pobudek. Czy w świecie tajnych operacji, „Szarych Wilków”, rozmów prowadzonych z tajemniczymi oficerami wywiadu jest miejsce na moralność, działanie zgodnie z prawem i etyką?
Zawsze takie miejsce jest, przy czym jest ono warunkowane osiągnięciem zakładanego celu.
Zaintrygowała mnie postać Stefana. Idąc na współpracę wiele ryzykował. W mojej subiektywnej ocenie to jeden z bardziej udręczonych bohaterów tej powieści. Niby wszystko miał, a jednak „szczęście” wciąż było dla niego pojęciem abstrakcyjnym. Czy takich ludzi, stojących nad krawędzią przepaści i jednocześnie cennych dla służb mogło być więcej?
Postać Stefana oparta jest na kilku prawdziwych postaciach. Jego droga życiowa ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Takie osoby, na takiej pozycji pracy wywiadowczej są zawsze wysoce oceniane. Aczkolwiek, jest to również związane z pewnymi zagrożeniami natury pozazawodowej, osobistej, o czym piszemy.
Czy zarysowany w książce sposób realizacji zadań, choćby wypracowany system znaków i kodowania informacji, SWT czy trasy sprawdzeniowe faktycznie odzwierciedlały prawdziwe realia poruszania się w świecie służb?
Tak. Pewne rzeczy są niezmienne, niezależnie od epoki. Zmienia się oprzyrządowanie techniczne, które wymusza zmiany w planowaniu działań.
Jeden z Waszych bohaterów był o krok od paranoi. Co by się stało, gdyby faktycznie człowiek mający kontakty ze służbami specjalnymi podupadł na zdrowiu psychicznym, czy stałby się problemem, który można rozwiązać tylko w jeden sposób?
Należy wówczas „wyjść” ze sprawy. Drogi tego wyjścia uzależnione są od pragmatyki służbowej.
Dużo „W czerwonej sieci” brutalności, przemocy i zabójstw. Kto był inicjatorem uśmiercania bohaterów i skąd czerpaliście pomysły na modus operandi sprawców?
Akcja była inicjatorem, czyli fabuła jak i rzeczywistość. Podpowiadała nam pewne rozwiązania ze swej praktyki zawodowej pani prokurator.
Przez ostatnie czterdzieści lat technika i technologia wprowadziły wiele zmian do naszego życia. Bohaterowie powieści musieli korzystać z aparatu telefonicznego znajdującego się w budce telefonicznej, nie mieli dostępu do świata wirtualnego, mimo to, świetnie wykonywali zlecone im zadania. Czy Twoim zdaniem w ślad za rozwojem techniki poszedł rozwój umiejętności i kompetencji, które są przydatne w służbach specjalnych?
Tak. Zdecydowanie. Aczkolwiek, tak jak widać to w innych dziedzinach życia, zwłaszcza młodzi ludzie, nie potrafią obejść się bez nowoczesnych rozwiązań technologicznych. A jak pokazują takie systemy jak Pegasus, to broń obosieczna. Dlatego są służby wywiadowcze na świecie, które w pewnym zakresie realizacji przedsięwzięć operacyjnych, powróciły jakiś czas temu do klasycznych rozwiązań, ograniczając wykorzystanie nowych technologii
Patrząc na obecną sytuację w Ukrainie, jakie mogą być oczekiwania od Stolicy Apostolskiej?
Zdecydowanie większe. Obecny papież nie ma takiej pozycji jak Jan Paweł II. Niestety postawa Stolicy Apostolskiej w konflikcie ukraińskim jest daleka od zadowalającej.
Istnieją w realu tacy „chirurdzy” jak Stefan z powieści sensacyjno-szpiegowskiej?
Istnieją.
W rozdziale 18 czytamy „Wreszcie to się kończy. Uwolnię się od tych czerwonych skurwieli!”. Można było się od nich uwolnić?
Można było. Myślę, że odpowiedź na to pytanie czytelnicy znajdą w kończonej właśnie przez nas następnej powieści. W dużej mierze kontynuacji „W czerwonej sieci”.
Z jakimi zagrożeniami muszą dziś poradzić sobie polskie służby specjalne?
Polskie służby specjale są niedoceniane, niedoinwestowane, od wielu lat po prostu niszczone. Oczywiście różne, w różnym zakresie i skali. Postawiono na służby policyjne typu CBA, czy KAS. Służby specjalne, zwłaszcza wywiad, wymagają reorganizacji i znacznego wzmocnienia. Bardzo dobitnie pokazuje to wojna na Ukrainie.
Jaka Twoim zdaniem przyszłość maluje się przed oficerami polskiego wywiadu?
Dużo pracy i cierpliwości w oczekiwaniu na fundamentalne zmiany.
Dziękuję za rozmowę