Oczy i uszy Policji

Czegoś tak dobrego dawno nie czytałam! O, wystarczyłoby takie zdanie na blurba, ale nikt mnie o polecajkę nie prosił. Mało tego, sama się pchałam, by poznać wnętrze „Operacyjniaka”. Są dwie opcje: albo jestem niereformowalna, albo szalona. Jak można, po blisko dziesięcioletnim zajadaniu się światem kryminalnym, ekscytować się książką współnapisaną przez byłego policjanta? Co ja sobie właściwie wyobrażałam?! Że przeczytam o czymś, co mnie kompletnie wyłoży, przemieli i zaskoczy? Że dowiem się czegoś, co wbije mnie tak mocno w fotel, że wypłynę sąsiadowi przez sufit? A może liczyłam na coś więcej?

Nakładem Wydawnictwa Prozami ukazała się książka Adriana Ksyckiego i Michała Łańko. Adrian to prawdziwy mistrz thrillerów, który „Telepatą” przetarł szlaki do mojego serca, a teraz we współpracy z Michałem stworzyli najznakomitszy kąsek true crime. Duet, o jakim pewnie marzy wielu wydawców – wytrawny, kryminopisarz i uginający się pod ciężarem doświadczeń były gliniarz. Rewelacja! Oczekiwania miałam wobec nich ogromne. I powiem szczerze, że się nie zawiodłam, a czytam wszystkie milicyjne i policyjne lektury, bo, jak już wyżej wspomniałam, jestem niereformowalna.

Książka „Operacyjniak” oparta jest na prawdziwych historiach i sprawach, które wydarzyły się w latach 2009-2017. Fikcyjny jest sierżant Robert Młodzian, aczkolwiek w przypadku tego true crime, stanowi on zlepek różnych doświadczeń policjantów z Wydziału Kryminalnego KMP w Słupsku. Teraz już wiecie, że będzie się działo. Na ostro. Michał Łańko zabierze Was do miejsc, w których nic nie jest takie proste i przewidywalne, jak na planie filmowym serialu CSI lub W11. To kawał, i to potężny, historii polskiej Policji, widzianej przez pryzmat spraw funkcjonariuszy operacyjnych. Zbeletryzowana fabuła umożliwiła bezpieczne ukazanie zdarzeń kryminalnych, których finał w realu był dla wielu ofiar i ich bliskich po prostu tragiczny. Pamiętajmy, że w Policji wciąż obowiązuje tajne przez poufne, a zdradzanie kulis czynności operacyjnych czy metod pozyskiwania OZI jest co najmniej, fiu, fiu, niebezpieczne.

Jeśli chodzi o mój odbiór tych historii, to był prawdziwy rollercoaster emocji. Śmiałam się, ale tak w granicach rozsądku, zasępiałam, analizowałam, rozmyślałam, współczułam, rozumiałam, wyobrażałam sobie to, o czym mówili byli policjanci w rozmowach z Adrianem Ksyckim. Mam ten komfort, że jestem po wielu takich rozmowach i wiem już mniej więcej, co usłyszę. Mimo to, łaknęłam tych historii, czekałam na nie, a apetyt rósł w miarę jedzenia. O czym przeczytacie w „Operacyjniaku”? O życiu, które szokuje, mierzi, odpycha tę jasną (dobrą) stronę mocy, ale i o cienkiej granicy, jaka ją dzieli z mrokiem. O tych ciemnych zaułkach, obitych mordach, zabójstwach i przewinach gangusów opowiedzą najlepiej jak potrafią autorzy tej książki. Będzie boleśnie pięknie, prawie sprawiedliwie i nieznośnie intrygująco. Przyznajcie sami, kto choć raz nie marzył o tym, aby zostać bohaterskim detektywem, rozpracowywać grupy przestępcze, deptać złym po piętach, a dobrych uwalniać z jarzma cierpień? No kto? A jeszcze, jak człowiek się naoglądał filmów akcji to już wie, że policyjny pościg za figurantem kończy się przeważnie dachowaniem dyskoteki, rozlaną kawą i urwanym „fuck”.

Proszę Państwa, polska Policja tak nie działa. A jak w takim razie działa? O tym dowiecie się z lektury „Operacyjniaka”, która w sposób niezwykle plastyczny i zmysłowy ukazuje smaki, kolory i zapachy pracy w terenie. Nieszablonowość podejścia do tematu sprawia, że nie wiemy o czym przeczytamy w kolejnych rozdziałach. Punkt dla autorów! Pojawia się tutaj mnóstwo interesujących wątków związanych ze służbą, współpracą w zespole, tworzeniem specgrup czy też pozyskiwaniem informacji. Wszystko to z nutą pikanterii, dzięki której nawet zwierzenia o biurokratycznej machinie przeżuwającej głowy operacyjniaków wywołują przyjemne łaskotanie w żołądku. Przy tej lekturze ciężko umrzeć z nudów (nawet nie próbujcie), mamy zabójstwa z premedytacją, samobójstwa oraz elektryzujące kulisy realizacji i zatrzymań. Autorzy zdradzają metody prowadzenia ryzykownych gier z bardzo niebezpiecznymi graczami. Momentami jest śmiesznie i wesoło, ale koniec końców, kto pracował w Policji, ten się w cyrku nie śmieje.

Prawdziwa gratka dla wszystkich łaknących smakowitych policyjnych opowieści o złych dziadkach i jeszcze gorszych mętach, ale dla równowagi też o dobrych glinach i ich głupawych przełożonych. Adrian i Michał uchylają drzwi do świata, który dla większości z nas pozostanie tajemnicą. To opowieść o ludziach gotowych do poświęceń, podejmujących ryzyko i mających w sobie to coś, co sprawia, że mimo smrodu czują się w tym (przepraszam za określenie) gównie wprost znakomicie. To jest ten fenomen, coś, co starałam się zrozumieć od pierwszej strony. Jakie są koszty służby w tej formacji i kto je pokrywa? Co odróżnia policjantów od przestępców? Dokąd wiedzie praca operacyjnego, i co się znajduje na końcu tej drogi zawodowej? W książce znajdziecie dużo ciekawych rozmów z policjantami, którzy zgodzili się podzielić z Wami swoim doświadczeniem. To bardzo ważny atut „Operacyjniaka”, który nie tylko wzbudza emocje, ukazując szeroki wachlarz spraw, problemów i wyzwań, z jakimi muszą się zmierzyć funkcjonariusze. Zestawia piękno i brzydotę tej służby, ulotne chwile sukcesów i gorycz niepowodzeń, fale uniesień i niekiedy bolesnych upadków na poziomie człowieka funkcjonującego w patologicznej rzeczywistości, do cna wypełnionej przemocą.

Poruszająca, dla tych, którzy chcą zobaczyć coś więcej, niż komentarze pod filmikami z hejtem. Ciężka, dla tych, którym wydaje się, że idąc do Policji, zbawią świat. Otwierająca oczy na sytuacje, które w ciągu ułamków sekund potrafią zmienić się o 180 stopni. Walka z kryminalnym podziemiem toczy się nieustannie, rozgrywa się nawet teraz, gdy piszę tę recenzję, a Ty ją czytasz. Strategie walki przechodzą na kolejne poziomy. Krety nie śpią, a policjanci mają ręce pełne roboty. Zaparzę kawy. Słyszałam, że znaleziono kolejne zwłoki, trzeba ruszyć w teren. Co dzieje się na miejscu zdarzenia? Jaką rolę mają do odegrania operacyjniaki? I kto zajebał Edka? O tym wszystkim opowiedzą Wam Adrian Ksycki i Michał Łańko. „Operacyjniak” lekturą obowiązkową dla miłośników true crime, pasjonatów kryminalistyki i spraw kryminalnych. Doświadczenie, wiedza i pasja przekute zostały w ciekawą książkę o równie ciekawym światku.

Dla wszystkich wytrwałych, którzy doczytali tę recenzję do końca mam nagrodę w postaci mojej ulubionej sentencji z książki „Operacyjniak”. Brzmi ona tak: „Stara zasada kryminalnych mówi, że jak robi się nerwowo, to zawsze jest ciekawiej”. Do przemyślenia i zawieszenia nad łóżkiem.

Autor: Adrian Ksycki, Michał Łańko
Tytuł: Operacyjniak
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 320

Facebook