Branża funeralna w obliczu wielkich zmian

fot.Dominik Siwek, źródło: archiwum własne

Programy donacji zwłok są niezwykle istotne dla funkcjonowania Uniwersytetów Medycznych. Bez tych wspaniałych ludzi, którzy bezinteresownie przekazali swoje ciała po śmierci na potrzebę nauki i szkoleń, poziom brytyjskiej służby zdrowia nie byłby aż tak wysoki. W naszej bazie danych jest kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych „dawców”, ale decyzja o tym, czy zostaną oni zaakceptowani podejmowana jest w momencie, gdy rodzina lub dom opieki/hospicjum odezwą się do nas po śmierci tej osoby. Na naszą decyzję wpływa wiele czynników, ale najważniejszym z nich jest sekcja zwłok a raczej jej brak. Po pozytywnej decyzji, wszystkie ciała są przeze mnie i moją drużynę laborantów szykowane i balsamowane a następnie czekają przez kilka miesięcy na przydzielenie do konkretnego kursu lub projektu.

Z inż. Dominikiem Siwkiem MBIE, IAS Managerem Wydziału Anatomii Uniwersytetu Nottingham – rozmawia Anna Ruszczyk.

Na początek chciałabym dowiedzieć się jak wyglądały Pana pierwsze kroki w branży funeralnej?

Moje początki sięgają roku 2010 kiedy poznałem wybitną osobowość polskiej branży funeralnej, Ś.P. Ireneusza Migdała. Byłem absolwentem kierunku studiów, który nie miał nic wspólnego z taką pracą, ale czułem, że bycie inżynierem za deską kreślarską nie jest dla mnie i chciałem zmienić całkowicie ścieżkę swojej kariery. Irek był pierwszym balsamistą w Polsce i przy nim zacząłem wdrażać się w ten zawód. Początki oczywiście nie były łatwe i tylko dzięki samozaparciu udało mi się znaleźć zatrudnienie. Miałem również możliwość pracy przy organizacji szkoleń, gdzie często przyjeżdżałem i pomagałem za darmo ucząc się rzemiosła. Pamiętam, że mój pierwszy kontakt z osobą zmarłą był wyjątkowy, zobaczyłem jak bardzo jesteśmy w stanie pomóc rodzinie zmarłego pożegnać się godnie i jak ważne jest odpowiednie przygotowanie do pochówku. Byłem pod wrażeniem jak odpowiednio wyszkolona i nauczona osoba może „zamaskować” oznaki śmierci na tyle, że zmarły wygląda jakby spał.

Kilka lat temu wyemigrował Pan do Anglii, co było motywacją do kontynuowania pracy laboranta sekcyjnego poza granicami naszego kraju?

Z Polski wyjechałem w 2014 roku, powodów było wiele, ale główną motywacją było spróbowanie swoich sił za granicą i sprawdzenie jak daleko można dojść bez żadnych znajomości czy układów. Początek miałem wybitnie udany, po rozmowie kwalifikacyjnej zostałem zatrudniony jako laborant na Uniwersytecie Medycznym w Keele (Stoke on Trent). Spędziłem tam 4 lata ucząc się poniekąd balsamacji od nowa, ze względu na to, że mój szef był również balsamistą miałem również możliwość pracy w wielu lokalnych zakładach pogrzebowych. Należy pamiętać, że na Uniwersytetach Medycznych w Anglii nie przeprowadza się sekcji tylko uczy Anatomii poprzez używanie preparatów z ciał ludzkich oraz pełną dysekcję (tzw. wypreparowanie poszczególnych struktur anatomicznych) całego zabalsamowanego ciała.

Jakie są różnice pomiędzy polskimi a angielskimi zakładami pogrzebowymi? W jaki sposób kultura, tradycja, aspekty prawne w Anglii wpływają na stosunek do zwłok ludzkich?

Trzeba zauważyć podstawową różnicę, a mianowicie czas jaki upływa pomiędzy zgonem a momentem kiedy organizowany jest pochówek. W Polsce w większości wypadków jest to kilka dni, nieco dłużej jeśli konieczne jest przeprowadzenie sekcji. W Wielkiej Brytanii są to co najmniej dwa tygodnie kiedy sekcja zwłok nie jest konieczna. Kiedy mamy do czynienia z popełnieniem przestępstwa i sekcją wykonaną przez Koronera, wtedy czas wydłuża się do nawet 6-8 tygodni po zgonie. Sama ta sytuacja powoduje, że balsamacje są tutaj najczęściej wybieranymi zabiegami, w większości wypadków to jedyna okazja dla rodziny na godne pożegnanie się z najbliższymi. Kolejna różnica jest w sposobie pożegnania ze zmarłym, tutejsza stypa ma formę radosną, bardzo często odbywa się w lokalnym pubie gdzie normą jest picie alkoholu i jedzenie prostych ciepłych przekąsek. Anglicy są narodem, który bardzo ceni sobie życie towarzyskie i spotkania z rodziną i przyjaciółmi a pogrzeby zawsze organizowane są na jak najwyższym poziomie. Bardzo częstym wyborem jest tutaj kremacja, przyjmuje się że 3 na 4 osoby zostają skremowane. W związku z tym popularne jest zarówno trzymanie prochów bliskich w domu jak również rozsypywanie ich zgodnie z wolą zmarłego w wybranym przez nich miejscu. W wielu miastach ze względu na ograniczenie miejsca na cmentarzach rzadkością są tradycyjne pochówki ziemne jak w Polsce.

Jest Pan Managerem Wydziału Anatomii na Uniwersytecie w Nottingham. Jak wygląda kształcenie przyszłych pracowników prosektoriów, laborantów sekcyjnych? Na jakie aspekty wiedzy kładzie się szczególny nacisk?

Kształcenie przyszłych pracowników prosektoriów jest uregulowane prawnie, aby zostać APT (Anatomical Pathology Technologist) należy co najmniej ukończyć tutejsze gimnazjum z odpowiednimi wynikami z Angielskiego, Matematyki oraz Biologii. Następnie przy odrobinie szczęścia zatrudniamy się jako stażysta w oddziale patomorfologicznym jednego ze szpitali. Później przez okres minimum 2-3 lat pracujemy i uczymy się, aby osiągnąć dyplom i dopiero wtedy jesteśmy uważani za wykwalifikowanych pracowników. Ja oprócz ukończenia szeregu szkoleń w Polsce, uzyskałem również angielskie certyfikaty, min. BIE (British Institute of Emblamers) umożliwiające mi na pracę na całym świecie, jestem również członkiem stowarzyszenia laborantów IAS (Institute of Anatomical Sciences).

Gdybyśmy mogli porównać wysokość zarobków w branży funeralnej w Polsce i Anglii, gdzie się żyje laborantom i balsamistom zwłok lepiej?

Wszystko zależy od miejsca pracy i wielkości szpitala/zakładu pogrzebowego, stawka początkowa dla tego typu pracowników w Anglii wynosi tak naprawdę tyle co płaca minimalna, czyli na chwilę obecną £8.72 za godzinę. Oczywiście proste przeliczenie zarobków na złotówki pokazuje to jako wysoką kwotę, ale należy pamiętać o kosztach życia w Anglii, gdzie nawet wynajęcie niedużego pokoju z wspólną kuchnią i łazienką to koszt wynoszący około £300 miesięcznie w małym mieście. Dochodzą do tego koszty utrzymania oraz biletu miejskiego/auta i okazuje się, że to nie jest dużo. Inne zarobki zaczynają się kiedy jesteśmy już fachowcami i możemy przebierać w ofertach, wtedy można liczyć na zarobki rzędu £23.000-27.000 rocznie. Później można jeszcze zarządzać takim prosektorium czy zostać Funeral Director, na takich stanowiskach nierzadko zarabia się powyżej £35.000 rocznie. Jak sama Pani widzi, wszystko zależy od szczęścia, ale również od naszych umiejętności. Sam na początku zarabiałem niewiele ponad średnią krajową, dopiero po kilku podwyżkach i zostaniu Managerem na Wydziale Anatomii moje zarobki się znacznie poprawiły.

Dominik Siwek

Dlaczego warto kształcić się w tej dziedzinie i wiązać swoją przyszłość z pracą przy zwłokach?

Praca w tym zawodzie jest niezwykle wymagająca fizycznie oraz psychicznie, nigdy nie wolno kierować się wyborem jej jedynie przez pryzmat finansowy. Ja odbieram możliwość takiej pracy jako coś niezwykle ważnego i potrzebnego, wielokrotnie powtarzam to studentom medycyny i innych specjalizacji, że to ciało, które mają przed sobą jest ich pierwszym pacjentem, to oni mają zrobić wszystko, aby zapewnić szacunek i anonimowość takiej osoby. Ludzie ci oddani są pod naszą opiekę, a my mamy obowiązek zająć się nimi najlepiej jak potrafimy. Wybierając jedną ze ścieżek kariery opisaną przeze mnie powyżej robimy coś więcej niż tylko pracujemy ze zmarłymi, rozmawiamy z rodzinami, pomagamy lekarzom przy sekcji czy też zajmujemy się studentami. Pokazuje to, że aby mieć właściwe predyspozycje do takiej pracy nie wystarczy tylko „mocny żołądek”, musimy wykazać się innymi umiejętnościami. Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział mi, że w mojej codziennej pracy będę decydował o szkoleniach chirurgicznych czy też inwestycjach za kilkaset tysięcy funtów to uśmiechnąłbym się tylko z niedowierzaniem. Wszystko zależy od decyzji, które podejmujemy i od jakości szkoleń dostępnych zarówno dla ludzi zainteresowanych taką pracą jak i aktualnych pracowników branży pogrzebowej. Właśnie dlatego wraz z firmą Balsamista ruszamy ze szkoleniami, które będą dostosowane do współczesnych realiów i wykształcą kadrę pracowników radzącą sobie zarówno w Polsce jak i za granicą. Zapraszamy do wizyty na stronie www.balsamista.eu po więcej informacji!

Chciałabym także dowiedzieć się, jak wygląda kwestia donacji zwłok, Body Donation Scheme na Uniwersytecie Nottingham, czy tego typu programy cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony społeczeństwa?

Programy te są niezwykle istotne dla funkcjonowania Uniwersytetów Medycznych, bez tych wspaniałych ludzi, którzy bezinteresownie przekazali swoje ciała po śmierci na potrzebę nauki i szkoleń, poziom brytyjskiej służby zdrowia nie byłby aż tak wysoki. W naszej bazie danych jest kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych „dawców”, ale decyzja o tym czy zostaną oni zaakceptowani podejmowana jest w momencie, gdy rodzina lub dom opieki/hospicjum odezwą się do nas po śmierci tej osoby. Na naszą decyzję wpływa wiele czynników, ale najważniejszym z nich jest sekcja zwłok a raczej jej brak. Po pozytywnej decyzji, wszystkie ciała są przeze mnie i moją drużynę laborantów szykowane i balsamowane a następnie czekają przez kilka miesięcy na przydzielenie do konkretnego kursu/projektu. Samo prowadzenie zajęć w jednym z największych Uniwersytetów Medycznych w Anglii jest niezwykle ciekawe i skomplikowane, ale to temat na kolejną rozmowę.

W jaki sposób pandemia koronawirusa wpłynęła na pracę laborantów sekcyjnych, pracowników prosektoriów i domów pogrzebowych?

Pandemia w Wielkiej Brytanii jak również w innych krajach obnażyła wszystkie braki w służbie zdrowia i procedurach, które były do tej pory używane. Prosektoria szpitalne i zakłady pogrzebowe muszą zajmować się większą liczbą zgonów niż do tej pory i bardzo często nie radzą sobie ze względu na braki kadrowe. Wielu pracowników musi poddawać się kwarantannie, niestety, ale możliwość zarażenia się koronawirusem w naszej branży jest niezwykle wysoka. Stąd też musimy pamiętać o tym, aby zawsze nosić odpowiednie środki ochrony osobistej i stosować się do surowych reżimów sanitarnych. W całej Wielkiej Brytanii wszystkie Uniwersytety Medyczne wstrzymały przyjmowanie ciał od nowych dawców, przez co najbliższy rok akademicki będzie wyjątkowo ciężki dla nowych studentów, ponieważ będą mieli ograniczony dostęp do zasobów.

W jakiej kondycji jest dziś branża funeralna i jaka Pana zdaniem czeka ją najbliższa przyszłość?

Branża funeralna stoi teraz w obliczu wielkich zmian, standardy obsługi zmarłych muszą być cały czas podnoszone, ponieważ klienci wymagają coraz więcej. W obecnej chwili jesteśmy społeczeństwem, które jest rozproszone nie tylko po całej Europie, ale też świecie. Wymaga to posiadania w swojej drużynie pracowników wszechstronnych, potrafiących przygotować zmarłych na pożegnanie, które będzie cofnięte w czasie nie o dzień, dwa ale nawet kilka tygodni. Aby tego dokonać potrzeba dostępu do chemii do balsamacji, kosmetyków i produktów najwyższej jakości, jak również szkoleń, gdzie wymagania wobec kursantów nie będą sprowadzały się jedynie do uregulowania przelewu na konto firmy. Pracując od wielu lat ze studentami widzę na co należy zwrócić uwagę i w jaki sposób przekazać wiedzę w sposób przystępny oraz ciekawy. Mam nadzieję ,że we współpracy z www.balsamista.eu będziemy mogli wprowadzić nową jakość produktów oraz szkoleń na polski rynek. Moja odpowiedź na pytanie więc brzmi: przyszłość będzie bardzo trudna i wymagająca w obliczu zmian jakie spowodowała pandemia, ale wspólnymi siłami uda nam się pokonać wszelkie przeciwności.

Dziękuję za rozmowę

Facebook