Z majorem doktorem inżynierem Jarosławem Stelmachem, Kierownikiem Zakładu Zarządzania Kryzysowego Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych mającym doświadczenie m.in. w prowadzeniu negocjacji – rozmawia Anna Ruszczyk
Co się kryje pod pojęciem negocjacji policyjnych i dlaczego tak trudno jest przeprowadzić wywiad z negocjatorem policyjnym?
Negocjacje policyjne to więcej niż zawód, to jest pewna filozofia. Środowisko jest szczelne, elitarne i raczej zamknięte. W zasadzie na palcach jednej ręki można by policzyć ludzi, którzy publicznie wypowiadają się na ten temat. Temu zagadnieniu poświęcona jest książka Dariusza Piotrowicza oraz kilka artykułów naukowych. Jednak podkreślam, że ze względu na elitarność, negocjatorzy policyjni nie są skłonni do takich rozmów. Podobna sytuacja dotyczy antyterrorystów. Negocjatorzy i antyterroryści to są takie dwa narzędzia w ręku dowódcy działań policyjnych. Z jednej strony ma operatorów z bronią i strzelca wyborowego, a z drugiej strony ma negocjatorów. Oba te zespoły operują określoną taktyką. Te wypracowane doświadczenia powinny zostać w środowisku. Podobnie antyterroryści nie rozmawiają o tym, jak się wchodzi do budynku i jak szczegółowo wygląda zatrzymanie niebezpiecznego przestępcy. Negocjatorzy też nie chcą wypowiadać się na temat szczegółów ich działań.
Z drugiej strony sprawa Magdalenki odsłoniła w pewien sposób kulisy działań, przygotowań oddziałów antyterrorystycznych? Temat był analizowany przez wszystkich specjalistów, których udało się zaprosić do studia telewizyjnego. Powstało wiele reportaży.
Jeśli chodzi o sprawę Magdalenki, jest to wydarzenie sprzed dwunastu lat. Dziś każdy chętnie się wypowiada i przedstawia siebie jako eksperta w tym zakresie. Podobna sytuacja była z żołnierzami w Nangar Khel. Spotkałem znajomego, który jest prawnikiem i powiedział mi że dostał zlecenie z sądu o wykonanie opinii prawnej na temat tego zdarzenia. Czas na wykonanie opinii wynosił dwa miesiące. Spójrzmy na sytuację żołnierzy. Oni tam, na miejscu zdarzenia mieli pół minuty na decyzje. Wiadomo, że każdy jest mądry po zdarzeniu.
Ile razy brał Pan udział w negocjacjach policyjnych?
Kilka razy byłem w zespole negocjacyjnym. Moje doświadczenia z negocjacjami rozpoczęły się w 2007 roku. Byłem na etacie Zastępcy Szefa Wydziału Prewencji – Negocjatora w Oddziale Żandarmerii Wojskowej. Skierowano mnie na dwutygodniowe szkolenie podstawowe dla negocjatorów do Legionowa. Tak się zaczęła moja pasja związana z negocjacjami, filozofią negocjacji. Później dzięki nawiązaniu różnych pozytywnych kontaktów zawodowych z Komendą Wojewódzką Policji we Wrocławiu udało mi się brać udział w realizacjach policyjnych i szkoleniach doskonalących. Jako żandarmi nie mieliśmy realizacji przez wiele lat. To policyjni negocjatorzy są fachowcami i najbardziej doświadczonymi w tym zakresie.
Co możemy powiedzieć odnośnie samych negocjacji policyjnych i kryzysowych?
Negocjacje policyjne i kryzysowe to dwa różne pojęcia. Kryzysowe są wtedy gdy mówimy o komunikacji z osobą w kryzysie, przy czym możemy być to kryzys emocjonalny, finansowy, zawodowy. Jest to bardzo szerokie pojęcie, literatura na ten temat jest bardzo bogata. Natomiast negocjacje policyjne są usystematyzowane prawnie. Mówimy tu o komunikacji pomiędzy sprawcą sytuacji kryzysowej, a policjantem, która ma na celu rozwiązanie sytuacji kryzysowej. Ogólnie w negocjacjach celem jest zawarcie pewnego porozumienia, gdy interesy obu stron są różne. Natomiast w negocjacjach policyjnych celem jest rozwiązanie sytuacji kryzysowej. Nie chodzi o porozumienie, tylko rozwiązanie sytuacji – to jest cel negocjacji policyjnych. Dodatkowo zespół negocjacyjny może otrzymywać od dowódcy określone zadania do wykonania w trakcie prowadzenia rozmów.
Na przykład, jakie mogą być to zadania?
Na przykład zdobywanie czasu. Możemy mieć do czynienia z sytuacją kryzysową, czyli zapowiedzią popełnienia samobójstwa, wzięciem i przetrzymywaniem zakładników, bądź groźbą użycia broni lub niebezpiecznego narzędzia. W takich sytuacjach na miejsce zdarzenia przybywa patrol policji, dodatkowe siły i środki. Ze względu na to, że zdarzenie rozgrywa się w pewnym przedziale czasowym, istnieje duże prawdopodobieństwo zagrożenia zdrowia i życia wielu osób, a czasem mienia. Powoływany jest zespół policjantów w strukturze akcji, czy operacji policyjnej. Zostaje powołany dowódca działań, policjant na miejscu zdarzenia. Ten dowódca ma do dyspozycji najczęściej dwa narzędzia, z jednej strony zespół negocjatorów, z drugiej strony grupę antyterrorystów, którzy ewentualnie wejdą i będą rozwiązywać siłowo daną sytuację. To dowódca działań decyduje o podjęciu negocjacji, czy też wejściu siłowym. To on bierze odpowiedzialność i podejmuje decyzje za swoje działania. W takich wypadkach negocjatorzy zabezpieczają czas niezbędny do przygotowania na przykład szturmu, mogą też być kapitalnym źródłem informacji.
Czyli nie jest tak, jak na amerykańskich filmach?
Zdecydowanie tak nie jest. Tak naprawdę negocjator nie ma uprawnień do podejmowania decyzji. Decyzje podejmuje dowódca działań.
Wracając do zadań, jakie może otrzymać negocjator od dowódcy.
Przykładowo może to być zabezpieczenie pewnego czasu, potrzebnego dowódcy operacji policyjnej, dowódcy działań. Czas może być potrzebny na zgromadzenie informacji o zdarzeniu, przybycie określonych sił i środków, przygotowanie wariantów działań, przećwiczenie rozwiązania siłowego. Można zbudować makietę obiektu nawet w trakcie pięciodniowych negocjacji, gdy te rozmowy trwają. Czas jest kluczem w rozwiązywaniu sytuacji kryzysowych.
Jak długo mogą trwać negocjacje?
Mogą trwać od kilku godzin do kilkunastu albo kilkudziesięciu dni, w zależności od tego jaki mamy charakter sytuacji, determinację sprawców, możliwości taktyczne i techniczne sprawców.
Odnosząc się do sytuacji, które miały miejsce u nas w kraju, ile najdłużej trwały negocjacje policyjne? Czy były prowadzone w jakiejś instytucji, czy na terenie prywatnym?
Z relacji koordynatora negocjatorów dolnośląskiej Policji wynika, że najdłuższe negocjacje były prowadzone podczas jednej z sytuacji kryzysowych na Pomorzu. Sprawca, chory psychicznie zabarykadował się bardzo skutecznie i przygotował logistycznie. Dodatkowo zakończenie działań utrudniał fakt, że zawodowo zajmował się komunikacją i znał podstawowe zasady negocjacji i działań w takich wypadkach. Całe zdarzenie trwało około 20 godzin. Długo również, bo prawie 10 godzin trwały negocjacje w zakładzie karnym w Jeleniej Górze.
A inne przykłady negocjacji policyjnych z jakimi sytuacjami były związane?
Najczęściej były to sytuacje związane z manifestowanymi próbami samobójczymi, zabarykadowaniami, przetrzymywaniem zakładników albo zamknięciem się osoby, która zagrażała swojemu życiu lub zdrowiu.
Kolejne zadanie negocjatora?
Zbieranie informacji o zdarzeniu, sprawcy, osobach przetrzymywanych. Informacje są przekazywane do dowódcy operacji policyjnej. Na podstawie tych informacji oraz danych uzyskanych przez inne komórki operacyjne, wywiadu, z innych służb oraz instytucji bezpieczeństwa, tych które spływają do dowódcy od przełożonego, tworzy się pewien obraz sytuacji. Można wówczas opracować warianty działania i zadecydować czy negocjacje będą dalej prowadzone, czy też sytuacja jest na tyle krytyczna, że trzeba będzie wejść z rozwiązaniem siłowym.
Jakie trzeba spełnić wymagania, aby zostać negocjatorem policyjnym?
Trzeba być policjantem. Zarządzenie nr 4 Komendanta Głównego Policji mówi o tym, że negocjatorem może być wyłącznie policjant. Powinno posiadać się minimum trzyletnie doświadczenie w służbie w policji. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że wykonywanie zadań negocjatora policyjnego jest dobrowolne. To dana osoba aplikuje, wyraża chęć wykonywania zadań jako negocjator policyjny swojemu przełożonemu. To przełożony dokonuje pierwszej selekcji takiego kandydata, przedstawia kandydaturę do koordynatora wojewódzkiego. Odbywają się odpowiednie badania psychologiczne, rozmowa, często z negocjatorami. Jeżeli kandydat jest pozytywnie zaopiniowany, jest kierowany na kurs dla negocjatorów policyjnych organizowany przez Komendę Główną Policji.
Według Pana jakie są kluczowe cechy, predyspozycje niezbędne do bycia negocjatorem policyjnym?
Myślę, że zarówno doświadczenie zawodowe jak i życiowe. Umiejętność komunikacji polegająca na słuchaniu, umiejętność pracy w zespole. To nie może być osoba autokratyczna, z parciem na szkło, która będzie chciała osiągnąć sukces indywidualny. Ważna jest odpowiedzialność i rzetelność. Często trzeba umieć rozmawiać o życiu ludzkim, o tragedii. Umiejętność współodczuwania, empatia. Oprócz tych cech ważna jest etyka. Często jest tak, że osoby z którymi prowadzone są negocjacje mają problemy emocjonalne, życiowe, materialne, stąd nasz własny bagaż doświadczeń życiowych bardzo się przydaje.
Jakiego rodzaju sytuacje wymagają najczęściej zaangażowania negocjatora?
Statystyki większości sytuacji kryzysowych, do których negocjatorzy jeżdżą zarówno w Polsce jak i za granicą wyglądają podobnie. Są to manifestowane próby samobójcze. Mogą mieć różny charakter, formy. Przykładowo dana osoba wchodzi samodzielnie na most i manifestuje zamiar skoczenia z tego mostu. Może stanąć w oknie i sytuacja jest podobna. Dodatkowo możliwe jest zabarykadowanie się, wylanie jakiejś łatwopalnej substancji, zapowiedź wysadzenia budynku.
W jaki sposób dociera do służb informacja o takim zdarzeniu? Czy sprawcy sami dzwonią i manifestują chęć popełnienia samobójstwa, czy też taka informacja wpływa do policji od osób, które zauważyły kogoś np. siedzącego na barierce balkonu?
Większość zdarzeń jest przekazywana od osób postronnych, obserwatorów zdarzenia. Ale zdarzają się sytuacje również takie, gdzie osoba dzwoni po pomoc. Jest ona w takim stanie emocjonalnym, że informuje przyjaciela, pogotowie ratunkowe. To typowe wołanie o pomoc osoby będącej na pograniczu podjęcia ostatecznej decyzji o popełnieniu samobójstwa.
Jak się należy zachować, gdy już wiemy, że dana osoba jest w kryzysie i potrzebuje pomocy?
Najważniejsza jest rozmowa, nie można pozostawiać takiej osoby samej sobie. Oczywiście powinnyśmy zrobić tyle, na ile jesteśmy w stanie pomoc, podobnie jak z udzieleniem pierwszej pomocy. Podejmujemy dialog, a równolegle powiadamiamy służby dzwoniąc chociażby pod 112. Co więcej w praktyce jest tak, że jeżeli kontakt jest nawiązany z osobą w kryzysie przez osobę postronną i jest on podtrzymany, to pomimo przyjazdu negocjatorów policyjnych, można nie zmieniać tej osoby przy dalszych negocjacjach. Taka osoba jest wspomagana przez negocjatorów. Płynnie przekazywane są obowiązki, nie robi się niczego gwałtownie. Nagła zmiana osoby, która już podjęła kontakt może skończyć się tragicznie.
Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu negocjacji? Czy zdarzają się sytuacje, w których nie udaje się otworzyć danej osoby na dialog?
Jest kilka etapów prowadzenia negocjacji. Pierwszym z nich jest przygotowanie do rozmowy. To przygotowanie do rozmowy jest ograniczone w czasie, chociażby gdy mamy sprawcę sytuacji, który znajduje się na moście lub dachu. Nie ma czasu na rozpisywanie wariantów działania, natomiast negocjatorzy zbierają informacje od policjantów, którzy byli wcześniej na miejscu zdarzenia, od osób postronnych. Niektóre informacje przychodzą też z baz policyjnych. Ważne jest przejście przez poszczególne etapy, między innymi aktywnego słuchania sprawcy. Tym samym zdobywa się zaufanie drugiej osoby. Dopiero wówczas, gdy sprawca będzie chciał z nami rozmawiać, możemy iść o krok dalej w negocjacjach. W żadnym wypadku nie wolno rozpoczynać rozmowy od roszczeń z naszej strony. Trzeba zawiązać kontakt, co bywa trudne.
Jak blisko podchodzi się do sprawcy, który planuje skoczyć na przykład z mostu?
Tak, by było bezpiecznie dla tej osoby oraz dla negocjatorów i policjantów. Najważniejsze jest bezpieczeństwo jednej i drugiej strony. To też nie jest tak, jak na filmach, gdzie policjant się rzuca na tę osobę lub skaczą razem z dachu. Policjant musi mieć stuprocentową pewność, że jest bezpieczny. Nie ma przepisów regulujących bezpieczną odległość. Dlatego pracujemy w zespole minimum trzyosobowym. Negocjator numer 1 prowadzi rozmowę ze sprawcą i współpracuje bezpośrednio z negocjatorem numer 2. Ten zaś jest odpowiedzialny za zabezpieczenie bezpieczeństwa negocjatorowi rozmawiającemu. Musi on mieć oczy szeroko otwarte, gdy negocjator numer 1 prowadzi rozmowy, pilnuje też by nie przekroczyć pewnej granicy bezpieczeństwa w zależności od charakteru zdarzenia. Jeżeli negocjatorzy rozmawiają z osobą na dachu, to rozmawiają z tego dachu albo z kosza wozu strażackiego, przywiązani odpowiednią liną. Negocjatorzy policyjni przechodzą również szkolenia alpinistyczne, trzeba między innymi umieć korzystać z uprzęży. Przede wszystkim chodzi o zachowanie zasad bezpieczeństwa przy poruszaniu się na wysokości. Rozmowa twarzą w twarz jest najbardziej skuteczna. Gorzej prowadzi się tego typu rozmowy przez tubę lub telefon.
Bywają sytuacje, w których sprawca zdarzenia posiada niebezpieczne narzędzie, broń?
Oczywiście, bywają takie sytuacje. Było takie zdarzenie, gdy negocjatorzy zostali wezwani do starszej kobiety, która manifestowała próbę samobójczą w mieszkaniu. Rozmawiali z nią przez dwie-trzy godziny przez drzwi, po czym Pani ta otworzyła drzwi i zaprosiła negocjatorów do środka. W tym momencie oblałam negocjatora wrzątkiem. Także bezpieczeństwo jest potrzebne w wielu obszarach i trzeba przewidywać sytuacje, które mogą się wydarzyć. Jeżeli są przesłanki, że może coś zagrażać życiu, to trzeba mieć kamizelkę kuloodporną. Jeżeli wiadomo, ze sprawca ma broń, wówczas nie wchodzi się do takiego miejsca, tylko prowadzi się rozmowę przez tubę lub telefon. Negocjator policyjny nie powinien ryzykować swoim życiem.
Znane są przykłady sytuacji zakładniczych w takich miejscach jak kino, teatr. Czy często przeprowadza się szkolenia z negocjacji ze sprawcami w tego typu przypadkach?
Ćwiczeń z udziałem negocjatorów mamy bardzo dużo. I to bardzo dobrze. Są one organizowane przez Biuro Operacji Antyterrorystycznych KGP, komendy wojewódzkie oraz inne instytucje. Zależy wszystkim, aby ćwiczenia te miały charakter realności, czyli aby proces negocjacji trwał kilka, kilkanaście godzin. Wprowadza się zmianowość zespołów negocjacyjnych, urealnia się zdarzenia. W tym roku w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu zorganizowaliśmy ćwiczenie sytuacji zakładniczej w kinie, gdzie nasi studenci cywilni w ilości sześćdziesięciu osób odgrywali rolę zakładników. Na sali kinowej został wyświetlony film, wszystko wyglądało dość realnie. Do sali weszło sześciu sprawców z atrapami broni. Sytuacja trwała siedem godzin. Powołaliśmy struktury negocjacyjne, dowódcę operacji, opcję szturmową z naszych podchorążych. Negocjatorzy ćwiczą podobnie wszelkiego rodzaju scenariusze.
Czy wszystkie sytuacje zakładnicze są negocjowalne?
Nie wszystkie zdarzenia są sytuacjami zakładniczymi. Są to zdarzenie, w których są po prostu przetrzymywane osoby. Zakładnik to osoba, która jest przetrzymywana do jakiegoś celu – dla zabezpieczenia bezpieczeństwa sprawcy albo dla uzyskania określonych celów, postulatów. Gdy mówimy o współczesnym terroryzmie, możemy spodziewać się tego, że osoby przetrzymywane nie będą w celu zapewnienia bezpieczeństwa sprawcom, gdyż im nie będzie na nich zależało. Nie będą również przetrzymywane po to, aby uzyskać za nie po 100 tysięcy dolarów, bo również to sprawców nie interesuje.
W takim razie po co w tej sytuacji będą przetrzymywane osoby?
Będą przetrzymywane po to, aby być aktorami w quazi-teatrze współczesnego terroryzmu. Media będą przekazywały przez wiele godzin odpowiedni obraz i informacje do różnych społeczności. Będą narzędziem w pośredniej strategii terroryzmu, po to tylko by przez strach stworzony w kinie, teatrze, samolocie przerażać miliony ludzi. Gdy sprawcy mają determinację i są zdecydowani na to, by zabijać, wówczas negocjacjami nie uda się rozwiązać takiej sytuacji. To nie znaczy, że negocjacje nie przyniosą odpowiedniego rezultatu. To co, czasem słyszymy w przekazach medialnych „po wielogodzinnych negocjacjach, które nie przyniosły rezultatu , dowódca działań zdecydował się na opcję szturmową”. Jest to nadużycie, które boli negocjatorów. Wielogodzinne negocjacje są bardzo skuteczne, gdyż przez te kilka godzin policjanci mogli przećwiczyć wejście do budynku, dowódca operacji uzyskał dodatkowe informacje, a sprawca nikogo nie zabił.
Proszę mi powiedzieć, czy polscy negocjatorzy czerpią wiedzę z zagranicznych doświadczeń?
Tak, istnieje wymiana doświadczeń bilateralnych pomiędzy krajami. Często współpracują z policjantami z Niemiec, Czech. Niemieccy policjanci mają świetny sprzęt, specjalne pojazdy do prowadzenia negocjacji, są na pewno lepiej dofinansowani. Drugie podłoże współpracy to jest grupa Atlas, czyli stowarzyszenie jednostek antyterrorystycznych państw Unii Europejskiej. Jest też naukowe pole do współpracy negocjatorów z całego świata. W zeszłym roku byliśmy w Białymstoku na szkoleniu negocjatorów z kilku państw europejskich, podczas którego wymienialiśmy się doświadczeniami w zakresie prowadzenia negocjacji. Wcześniej nasi negocjatorzy byli w każdym z tych państw i zbierali informacje, wiedzę w jaki sposób tam prowadzone są negocjacje.
Jest Pan autorem publikacji „Rola negocjacji w rozwiązywaniu sytuacji kryzysowych z udziałem sprawców, działających w zorganizowanych grupach i związkach przestępczych”. Skąd wziął się pomysł na tego typu publikację?
Zorganizowane grupy przestępcze mogą działać w obszarze terroru kryminalnego, czyli działania w celu korzyści majątkowych, osobistych albo mogą mieć charakter grup terrorystycznych. W zależności od charakteru grupy będą określone metody działań. Typowym sposobem działania zorganizowanych grup przestępczych były uprowadzenia dla okupu (dziś jest już mniej takich przypadków). Stąd kluczowa jest instytucja negocjacji ze sprawcami. W Polsce prowadzą tego typu negocjacji negocjatorzy policyjny lub odpowiedzialni za to funkcjonariusze z CBŚ, którzy od początku do końca kierują zdarzeniami. W przypadku porwań dla okupu są określone schematy działania. To rodzina rozmawia ze sprawcą, przy czym jest ona ukierunkowana w rozmowie przez funkcjonariuszy. Druga możliwość, to prowadzenie rozmów ze sprawcą przez negocjatora policyjnego, upoważnionego przez rodzinę. Trzecia możliwość to działanie funkcjonariusza pod przykryciem członka rodziny. To są oczywiście rozwiązania światowe. Na temat polskich rozwiązań, ze względu na ich niejawny charakter, nie mogę się do końca wypowiadać.
Wróćmy jeszcze do negocjacji, w których Pan brał udział. Jakie to były sytuacje?
To były manifestowane próby samobójcze. Przy tego typu zdarzeniach dążymy do tego by osoba w kryzysie wpuściła negocjatorów, ewentualnie wyszła z niebezpiecznego miejsca np. z barierki, dachu i zgodziła się na wykonanie badań w ośrodku zdrowia psychicznego. Osobom takim trzeba pomóc, poddać leczeniu. Istnieje bowiem ryzyko, że po kilku godzinach, dniach, ponownie weszłyby na ten dach.
Zdarzają się przypadki w których jedzie się na negocjacje kilka razy do tej samej osoby?
Tak, takie sytuacje zdarzają się. Negocjatorzy z Warszawy opowiadali mi o mężczyźnie, który kilkanaście razy wchodził na ten sam most, znał już nawet negocjatorów po imieniu. W tej sprawie chodziło w zasadzie o to by zawiązać kontakt i rozmawiać z negocjatorami, niż faktycznie popełnić samobójstwo. Prowadzenie takich rozmów, takich działań to są koszty, których nie ponosi sprawca sytuacji, tylko całe społeczeństwo. Z tym się wiąże zablokowanie ruchu, koszty na zapewnienie sił i środków na miejscu zdarzenia, takich jak Państwowej Straży Pożarnej, pogotowia ratunkowego, policji. Dodatkowo gdy dana osoba manifestuje również zamiar wysadzenia czegoś, wówczas wiąże się to z przerwani w dostawie gazu, prądu.
Jak negocjatorzy radzą sobie z sytuacją, gdy jednak sprawca popełnia samobójstwo?
Negocjatorzy policyjni mogą skorzystać z różnych form pomocy psychologicznej w komendzie wojewódzkiej policji – odreagowanie, de-briefing. Na szczęście zdarzeń zakończonych samobójstwem sprawcy jest niezmiernie niewiele. Jeżeli jednak już dochodzi do takiej sytuacji, to policjanci są przygotowani wraz z zapleczem psychiatrycznym, psychologicznym. Trzeba pamiętać o tym, że policjanci spotykają się w swoim gronie, przegadują pewne sytuacje, wyciągają wnioski.
Jak prowadzi się negocjacje ze sprawcami w sytuacjach w których dochodzi do zabicia zakładników?
Jeżeli dochodzi do sytuacji, w której sprawca zaczyna zabijać zakładników, to z reguły pada natychmiastowa decyzja o szturmie. Tu już nie ma miejsca na negocjacje.
Pamięta Pan sprawę z Sanoka, w której zginęło dwoje młodych ludzi w jednym z mieszkań?
Tak, z tego co pamiętam to zdarzenie to trwało dwa, trzy dni. Negocjacje nie były podjęte, nie został nawiązany kontakt z osobami przebywającymi w środku, nikt nie odpowiadał. Dowódca działań policyjnych miał ogromny dylemat, jaką decyzję podjąć, czy próbować rozmawiać czy wchodzić z opcją szturmową. Dylemat wynikał z faktu iż nie był do końca znany status tej kobiety, która znajdowała się w mieszkaniu ze sprawcą. Nie było wiadomo czy jest ona ze sprawca z własnej woli, czy też została do tego zmuszona. Określono priorytety, a wśród nich najważniejsze było zdrowie i życie osób postronnych oraz nie ryzykowanie szturmem dla dobra tych osób wewnątrz. Został powołany sztab, przyjechali antyterroryści z Biura Operacji Antyterrorystycznych, byli negocjatorzy z ogromnym doświadczeniem. Niestety sprawca ani razu nie odpowiedział przez drzwi. Podjęcie decyzji jak rozwiązać sytuację kryzysową jest ogromną odpowiedzialnością.
Na sam koniec chciałabym rozwiać wszelkie mity związane z pracą negocjatorów….
Negocjator to nie jest tak jak w serialu jeden, wysoki, przystojny mężczyzna, który rozwiązuje samodzielnie wszystkie sytuacje i decyduje o życiu i śmierci. To jest zespół negocjacyjny złożony przynajmniej z trzech osób. Jest to praca zespołowa a nie indywidualne granie bohatera. Negocjator jest narzędziem w ręku dowódcy działań. Nie jest to zadanie dodatkowo płatne. Bycie negocjatorem we wszystkich komendach wojewódzkich jest nieetatowe. Policjanci wykonują tę funkcję z własnej, nieprzymuszonej woli, jako dodatkowy obowiązek. Negocjatorzy obciążają się stresem na własne ryzyko, nie otrzymując w zamian wynagrodzenia. To jest trochę tak jak u jednego z negocjatorów na ostatnim slajdzie jego prezentacji: „Nie dla siebie, dla Ojczyzny, dla Społeczeństwa, dla Drugiego Człowieka…”. I jestem przekonany, że właśnie takie słowa kierują wszystkimi policjantami wykonującymi zadania negocjatorów.
mjr dr inż. Jarosław STELMACH jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych imienia generała Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu oraz Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Stopień naukowy doktora nauk o bezpieczeństwie uzyskał w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Zdobył doświadczenie zawodowe w jednostkach wojsk aeromobilnych oraz Żandarmerii Wojskowej. Ukończył kurs dla oficerów policji wojskowej sił powietrznych w USA. Kurs dla negocjatorów policyjnych ukończył w 2007 roku, a szkolenie dla dowódców operacji policyjnych w 2013. Obecnie jest Kierownikiem Zakładu Zarządzania Kryzysowego Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych imienia generała Tadeusza Kościuszki. Jest autorem artykułów naukowych oraz referatów przedstawianych na konferencjach międzynarodowych i krajowych. Własne zainteresowania badawcze koncentruje wokół problematyki antyterroryzmu, prawnych aspektów bezpieczeństwa narodowego oraz negocjacji policyjnych.