UWAGA na oszustwa nigeryjskie

źródło: Policja

„Jestem dr Harry Thomas z Brondesbur, North West London, tutaj w Anglii. Pracuje dla UBS Investment Bank London. Pisze o propozycji biznesowych, ktore beda z ogromna korzyscia dla nas obu.…”

Takimi słowami rozpoczyna się e-mail, który może trafić do skrzynki pocztowej każdego z nas. Pełno w nim błędów gramatycznych i ortograficznych. Nadawca wiadomości zwiastuje adresatowi otrzymanie wielkich pieniędzy.

W wielu wyrazach brakuje polskich znaków diakrytycznych i nie sposób nie odnieść wrażenia, że tekst został nieudolnie przetłumaczony przy pomocy translatora. Autor lista stara się przekonać adresata, że jest bardzo dalekim krewnym bogatego biznesmena, który zginął wraz z rodziną w katastrofie lotniczej i ten, kto obiera emaila jest jedynym spadkobiercą milionera.

Jednak, aby rozpocząć procedurę spadkową należy przesłać zwrotnie swoje dane osobowe: imię, nazwisko, adres, nr telefonu kontaktowego. Kolejny krok to konieczność dokonania wpłat na poczet pojawiających się sukcesywnie kosztów. W efekcie rzekomy spadkobierca nie otrzymuje spadku, a ponosi wyłącznie koszty. Jest to przykład typowego oszustwa nigeryjskiego.

Zwłaszcza w okresie świątecznym tego typu okazje pojawiają się w Internecie. Policjanci przestrzegają przed angażowaniem się w tego typu korespondencję. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, zgłośmy się do funkcjonariuszy.

Oszustwo nigeryjskie

Inaczej – afrykański szwindel, z ang. Nigerian scam, 419 scam (nazwa pochodzi od artykułu w kodeksie karnym Nigerii, dotyczącego tego przestępstwa). Oszustwo, najczęściej zapoczątkowane kontaktem poprzez wykorzystanie poczty elektronicznej, polegające na wciągnięciu (dawniej przypadkowej, obecnie coraz częściej typowanej) ofiary w grę psychologiczną, której fabuła oparta jest na fikcyjnym transferze dużej kwoty pieniędzy z jednego z krajów afrykańskich (najczęściej Nigerii, Wielkiej Brytanii, Hiszpani). Celem jest wyłudzenie pieniędzy.

Oszustwo nigeryjskie „na uchodźcę politycznego z czarnego lądu”

Przestępca kontaktuje się z ofiarą najczęściej wykorzystując do tego pocztę elektroniczną.W korespondencji pada propozycja zyskania znacznej kwoty pieniędzy, części fortuny, jaką posiada oszust, ale której sam nie może podjąć z banku z różnych przyczyn. Znamienne jest to, iż poziom języka angielskiego, w którym sprawcy najczęściej się komunikują, jest niski. Na wczesnym etapie rozwoju tego rodzaju przestępczości oszust najczęściej podawał się za uchodźcę politycznego, dziedzica fortuny utraconej w trakcie przewrotu politycznego, syna obalonego przywódcy jednego z państw afrykańskich. Kwoty wskazywane w korespondencji oscylują w granicach 20–30 mln USD, a oszust w zamian za pomoc ofiaruje nawet połowę tej kwoty. „Pomoc” ta wiąże się po stronie ofiary z realnym finansowaniem (oscylującym w granicach kilkuset lub kilku tysięcy USD, funtów brytyjskich, czy EURO) kolejnych kroków, jakie oszust musi czynić by sfinalizować przelew majątku na konto wskazane przez ofiarę. Ofiara stopniowo dowiaduje się, że oszust musi np. zarejestrować działalność gospodarczą, posłużyć się kilkoma łapówkami by przekupić bankierów, skorumpowanych policjantów lub innych urzędników państwowych w jego kraju, lub musi opłacić procedurę wystawienia certyfikatów przez bank, poświadczających, że pieniądze nie pochodzą z nielegalnego źródła (np. z działalności terrorystycznej lub handlu narkotykami), bo w przeciwnym wypadku przelew zostanie zablokowany. Ofiara, która już widzi siebie jako milionera, pokrywa kolejne koszty związane z finalizowaniem całej operacji. Pieniądze przejmuje tylko oszust, który od czasu do czasu uwiarygodnia fabułę oszustwa przesyłając pocztą elektroniczną kiepsko spreparowane certyfikaty, kopie potwierdzeń przelewów. W tym momencie rozpoczyna się gra, która ma na celu jak najdłuższe zwodzenie ofiary i wyłudzenie jak największej ilości pieniędzy. Zazwyczaj ofiara, na tym etapie zaczyna podejrzewać oszustwo i w pewnym momencie przestaje płacić. Oszust jednak osiągnął zamierzony cel – praktycznie już po otrzymaniu pierwszej wpłaty. Gdy ofiara przerywa „finansowanie operacji” często dochodzi do gróźb, zmiany fabuły gry, oszust teraz może podawać się za inną osobę.

Oszustwo na „inwestora”

Przestępca kontaktuje się z ofiarą gównie przy wykorzystaniu poczty elektronicznej. Oszust podaje się za młodego, wykształconego człowieka, któremu udało się „wybić” w jego rodzinnym kraju (młody prawnik, student, modelka), natomiast jego ojciec lub przyjaciel posiada ogromny majątek, który chce zainwestować, lecz z różnych przyczyn sam nie może tego uczynić. Ofiara ma pomóc w inwestowaniu pieniędzy w swoim rodzimym kraju, które zostaną mu powierzone przez oszusta. Poziom j. angielskiego jest dość niski, a w przypadku wiadomości otrzymywanych w języku polskim, jest to tłumaczenie wykonane za pomocą komputerowego translatora.

Oszustwo na „wygraną na loterii”

Potencjalna ofiara otrzymuje, pocztę elektroniczną, spreparowaną wiadomość o wygranej dużej sumie pieniędzy w jednej z (narodowych) loterii któregoś europejskiego kraju (najczęstsze przypadki to podszywanie się pod loterie hiszpańskie). Do powyższej informacji załączone są certyfikaty uprawdopodobniające wygraną oraz istnienie samej loterii. Oszust twierdzi, by rozwiać wszelkie podejrzenia ofiary, że nagrodę można odebrać osobiście, podając dokładny adres i telefony kontaktowe, lub przelewem bankowym. Mało kto decyduje się na coś więcej niż wykonanie telefonu pod podany numer, by uwiarygodnić całą historię. Ofiara decyduje się na przyjęcie wygranej międzynarodowym przelewem bankowym. Na tym etapie pojawiają się pierwsze opłaty, które ofiara zobowiązana jest uiścić by móc odebrać nagrodę – opłata dla prawnika, opłata za wystawienie kilku nieznanego pochodzenia wewnętrznych dokumentów banku i certyfikatów, do opłacenia podatku od wzbogacenia włącznie. Żadna wygrana nie istnieje, a oszust podtrzymuje kontakt tak długo, jak długo ofiara deklaruje kolejne wpłaty.

Charakterystyczne dla tego rodzaju przestępstw jest to, iż oszuści nie obstają przy ścisłych kwotach jakie należy uiszczać za poszczególne operacje, co byłoby przecież niemożliwe w wypadku konieczności uiszczania opłat przy prawdziwych operacjach bankowych lub podatkowych. Częstokroć ofiara informuje, że w obecnej chwili posiada tylko część wymaganej kwoty, czemu wychodzi naprzeciw oszust „wspomagając” ofiarę pokryciem reszty opłat z własnych środków, które w późniejszym terminie, ofiara ma zwrócić. Pozorne działania wspomagające utwierdzają ofiarę w przekonaniu o dobrych intencjach kontrahenta, a ponadto wywołują przekonanie, iż jest on gwarantem płynnego przeprowadzenia całej procedury.

We właściwym momencie, w celu podbudowania przekonania o prawdziwości i rzetelności całego przedsięwzięcia, oszust wysyła kolorowe certyfikaty i fałszywe potwierdzenia przyjęcia przez różne instytucje i banki opłat od ofiary, również pocztą tradycyjną, nie tylko elektroniczną.

Oszustwo na „aukcje internetową”

Ofiara jest wyszukiwana na portalu aukcyjnym, gdzie wystawia jakiś wartościowy sprzęt elektroniczny, np. laptopa lub sprzęt fotograficzny. Kontakt pocztą elektroniczną nawiązuje oszust, który sprawia wrażenie bardzo zainteresowanego zakupem oferowanego przez ofiarę towaru, który najczęściej ma stanowić jakiś okazjonalny prezent dla bliskiej osoby, przebywającej w innym kraju niż oszust, np. w Wielkiej Brytanii.

Oszustowi bardzo zależy na czasie wysyłki, który ma być jak najkrótszy, gdyż prezent musi dotrzeć w konkretnym terminie, więc sprzedaż musi się odbyć poza aukcją, jeżeli aukcji nie można zakończyć z opcją „kup teraz”. Oszust takie niedogodności chce zrekompensować nawet dwukrotnie wyższą kwotą jakiej żąda sprzedający, który staje się  nieświadomą ofiarą.

Oszuści bazują na prostej socjotechnice kierując się inteligencją emocjonalną, licząc na chciwość potencjalnych ofiar. Wielu sprzedających zgadza się wysłać towar, oczywiście po otrzymaniu zapłaty. Tu pojawia się charakterystyczny dla tego oszustwa sposób działania sprawcy. Po zakończeniu transakcji, najczęściej drogą elektroniczną, ofiara otrzymuje spreparowany skan potwierdzenia dokonania wpłaty pieniędzy, wraz z komentarzem, iż pieniądze z Afryki przelewane są kilka dni, a prezent musi dojść niezwłocznie. Często wpłata ma odbywać się za pośrednictwem takich systemów płatności jak Bidpay, Money Gram, Western Union. Oszust prosi, by ofiara zawierzyła skanowi potwierdzenia dokonania przelewu i wysłała towar. Zazwyczaj sprzedający godzi się na taki obrót wydarzeń, natomiast w przeciwnym wypadku, ofiara jest straszona złamaniem umowy, oskarżana o oszustwo, a w skrajnych przypadkach straszona jest nawet zgłoszeniem sprawy do Interpolu.

Oszustwo na „spadek”

Jest to forma przestępstwa, które jest najprawdopodobniej długo wcześniej zaplanowane, starannie przygotowane, a ofiary są typowane w przemyślany sposób.

Pierwszy kontakt z wytypowaną ofiarą ma sprawiać u potencjalnej ofiary wrażenie zupełnie przypadkowego. Może to być „przypadkowe” spotkanie z osobą, która twierdzi, że nosi takie same nazwisko jak ofiara (bądź nazwisko panieńskie matki ofiary) lub zna kogoś kto mógł należeć do rodziny ofiary, którą rozdzieliły losy związane np. z zawieruchą wojenną. Scenariuszy może być wiele. Chodzi tylko o to by w pamięci ofiary utkwił fakt, że gdzieś za granicą żyje ktoś, kto należy do jej rodziny, wie o istnieniu ofiary, mimo że nie utrzymuje stałego kontaktu.

Najprawdopodobniej w takiej już chwili oszuści zamieszczają taki kontakt
w swojej bazie danych potencjalnych ofiar. Teraz śledzą wszystkie informacje, które mogą świadczyć o nagłej śmierci (katastrofa komunikacyjna, pożar lub trzęsienie ziemi) osoby o takim samym nazwisku jak potencjalna wytypowana ofiara oszustwa.

Następnie, przestępca kontaktuje się z ofiarą najczęściej wykorzystując do tego pocztę elektroniczną.W korespondencji informuje potencjalną ofiarę, że jest jedynym żyjącym spadkobiercą dalekiego krewnego, który niedawno stracił życie, np. w katastrofie lotniczej (dane te najczęściej są ogólnie dostępne, np. w Internecie) i nie pozostawił potomstwa, a w testamencie swój ogromny majątek postanowił przekazać jedynemu mu znanemu krewnemu, czyli wytypowanej już ofierze oszustwa. Fortunę, jaką odziedziczyła ofiara, może podjąć z banku po dopełnieniu kilku formalności i opłaceniu paru różnych należności, które jednak są niczym w porównaniu z olbrzymim spadkiem. Ofiara zaczyna, na polecenie oszusta, który najczęściej podaje się za prawnika bądź bankiera, finansowanie, kwotami oscylującymi w granicach kilkuset do kilku tysięcy USD, kolejnych wydatków, jakie muszą być poczynione by sfinalizować przelew majątku na konto „spadkobiercy”. W stale napływającej korespondencji ofiara dowiaduje się, że musi opłacić procedurę wystawienia certyfikatów przez bank, poświadczających, że pieniądze nie pochodzą z nielegalnego źródła gdyż kwota jest ogromna, a w przeciwnym wypadku przelew może nie zostać sfinalizowany. Rozpoczyna się gra na czas, która ma na celu jak najdłuższe zwodzenie ofiary i wyłudzenie jak największej ilości pieniędzy. Jest więcej niż pewne, że zamiast zyskać fortunę, ofiara sukcesywnie będzie traciła znaczne kwoty pieniędzy, dopóki nie zorientuje się, iż padła ofiarą poczynań oszusta.

Oszustwo „na udział w konferencji naukowej”

Przestępca, udając najczęściej pracownika instytucji naukowo-badawczej, kontaktuje się z wytypowaną ofiarą, którą łatwo typuje poprzez dostępne w Internecie publikacje, sprawozdania z sympozjów i konferencji, wykorzystując do tego w pierwszej fazie, wyłącznie pocztę elektroniczną. Potencjalna ofiara jest powiadamiana, że jako wybitny i znany naukowiec, specjalista w swojej dziedzinie, jest zapraszany na organizowaną wkrótce konferencję naukową. Konferencja ma się odbyć realnie i nie ma problemu ze znalezieniem informacji o takim wydarzeniu w Internecie.

Po wyrażeniu zainteresowania przez ofiarę, oszust przysyła kolejną część (bardziej szczegółową) informacji, łącznie z agendą konferencji. Pojawiają się dokumenty, wytworzone nieudolnie i w kiepskiej jakości, przesyłane drogą elektroniczną, potwierdzające istnienie przedmiotowego zdarzenia oraz mające na celu uwiarygodnić przestępcę, jako pracownika naukowego jakiejś realnie istniejącej instytucji naukowej. Na tym etapie niewykluczony jest również kontakt telefoniczny. Na tym etapie również pojawiają się pierwsze informacje, że ofiara będzie musiała dokonać nieznacznej wpłaty, by w rezultacie mogła wziąć udział w konferencji. „Wpisowe” jest niewygórowane, kwota oscyluje w granicach 50 – 100$. Oszust podtrzymuje korespondencję prosząc o kolejne wpłaty tak długo jak na to pozwala naiwność ofiary i najczęściej pojawiają się kwestie drobnych opłat hotelowych, opłaty na finansowanie publikacji, czy opłaty za wpisane w agendę wycieczki po muzeach.

Nazwiska pojawiające się w agendzie uczestników konferencji mogą być prawdziwe, gdyż przeważnie są to dane ogólnie dostępne w Internecie. Często też po zweryfikowaniu informacji w Internecie okazuje się, że taka konferencja miała już miejsce. Należy zwrócić uwagę na numery telefonów, których nie można znaleźć w informacjach kontaktowych prawdziwej instytucji badawczej lub organizatora konferencji, a adresy e-mail używane przez oszustów, często należą do puli adresów serwerów oferujących bezpłatną rejestrację konta poczty elektronicznej, tj. np. Yahoo, Google (Gmail).

Oszustwo na „loterię wizową”

Potencjalna ofiara otrzymuje, pocztę elektroniczną, spreparowaną wiadomość o wytypowaniu swojej osoby w loterii wizowej organizowanej przez Stany Zjednoczone Ameryki. Powyższa wiadomość elektroniczna opatrzona jest szatą graficzną,  wykonaną w miarę profesjonalny sposób, ugruntowującą prawdziwość źródła wiadomości.

Wytypowana ofiara, która nieświadoma zagrożeń, szukała jakiś czas wcześniej informacji o sposobie uzyskania wizy wjazdowej do USA, podała na jakiejś stronie internetowej swój adres poczty elektronicznej, jako warunek ściągnięcia formularza wizowego lub innego dokumentu związanego z tematem otrzymywania wiz wjazdowych do USA, otrzymuje wiadomość, rzekomo od pracowników administracji rządowej USA, o wytypowaniu do odebrania wizy.

Odbiór wizy wjazdowej na teren USA uzależniony jest jedynie od uiszczenia odpowiedniej kwoty na wskazany nr konta, bądź przesłanie jej poprzez międzynarodowy system płatności, np. Western Union. Kwoty oscylują w okolicach 600 – 700$. Oszust podtrzymuje kontakt tak długo, jak długo ofiara deklaruje kolejne wpłaty, a powody uiszczenia kolejnych sum sprawcy takich przestępstw potrafią mnożyć w nieskończoność.

Oszustwo na „rekompensatę strat poniesionych w wyniku oszustwa nigeryjskiego”

Przestępca, udając najczęściej pracownika administracji państwowej lub organów ścigania Nigerii, ewentualnie upoważnionego przez organy ścigania Nigerii pracownika banku, kontaktuje się z wytypowaną ofiarą, wykorzystując do tego w pierwszej fazie, wyłącznie pocztę elektroniczną, w celu sprawdzenia, czy potencjalna ofiara została wcześniej pokrzywdzona w wyniku zaistnienia oszustwa nigeryjskiego, lub czy potencjalna ofiara jest na tyle nieuczciwa by podać się za osobę pokrzywdzoną w wyniku działania „oszustów nigeryjskich” i na tej podstawie wyłudzić chce nie należne jej odszkodowanie.

Potencjalna ofiara jest informowana, że rząd Nigerii postanowił odzyskać dobre imię i przeznaczył ogromną kwotę pieniędzy na odszkodowania i zadośćuczynienia dla osób pokrzywdzonych w wyniku działalności „oszustów nigeryjskich”. W rzeczywistości oszust liczy na chciwość i nieuczciwość potencjalnej swojej ofiary, która wiedziona wizją uzyskania odszkodowania za poniesione straty da się wciągnąć jego  grę.

Po wyrażeniu zainteresowania przez ofiarę, oszust przysyła kolejną część  historii. Pojawiają się dokumenty, wytworzone w kiepskiej jakości, przesyłane drogą elektroniczną, potwierdzające istnienie przedmiotowego programu rządowego, co ma uprawdopodobnić całą sytuację. Niewykluczony jest również kontakt telefoniczny. Na tym etapie pojawiają się pierwsze informacje, że ofiara będzie dokonać wpłaty, by w rezultacie mogła przejąć znaczną kwotę rekompensaty. Pojawiają się np. opłaty za wystawienie certyfikatów przez bank lub inne urzędy, poświadczających, że pieniądze nie pochodzą z nielegalnego źródła, za usługi prawników oraz koszty operacyjne w banku. Oszust podtrzymuje korespondencję prosząc o kolejne wpłaty tak długo jak na to pozwala naiwność ofiary oszustwa.

Nazwiska pracowników banku jak i przedstawicieli administracji rządowej lub organów ścigania bardzo często są prawdziwe, gdyż w większości są to dane ogólnie dostępne w Internecie. Należy zwrócić uwagę na numery telefonów, których nie można znaleźć w informacjach kontaktowych infrastruktury rządowej, organów ścigania lub banków, a adresy e-mail używane przez oszustów, często należą do puli adresów serwerów oferujących bezpłatną rejestrację konta poczty elektronicznej, tj. np. Yahoo, Google (Gmail).

 

źródło: KGP, Policja Warmińsko-Mazurska

 

 

 

 

Facebook