Gdyby ktoś zapytał mnie o thriller, którego nigdy nie zapomnę z pewnością wymieniłabym „Milczącą ofiarę”. Długo zastanawiałam się na czym polega fenomen twórczości Caroline Mitchell. Czyżby wyjątkowy smak „Milczącej ofiary” wynikał z wiedzy i doświadczenia samej autorki? Być może, zważywszy na to, że służba w wydziale kryminalnym kładzie się cieniem nie tylko na życiu osobistym i zawodowym. Może mieć swój niepowtarzalny wkład w historie zrodzone w umyśle a następnie opowiedziane na łamach książek. To jaki jest najnowszy thriller psychologiczny Caroline? Z pewnością niesamowicie elektryzujący, mocny, w jakiś sposób czarująco przerażający. Czytając można odnieść wrażenie, że uczestniczymy w makabrycznym doświadczeniu psychologicznym. Bagaż, a nawet balast emocji, którymi obarczona jest główna bohaterka przygniatają już od samego początku.
Czy przeszłości można po prostu czmychnąć, uciec jak najdalej nie oglądając się za siebie? Emma, Luke i Alex, co tak naprawdę łączyło tych troje ludzi? Czy w gąszczu tajemnic i niezliczonych kłamstw odnajdą właściwą drogę? „Milcząca ofiara” to przede wszystkim opowieść o miłości, wielkiej, bezwarunkowej, trudnej, ale także o błędach i ich konsekwencjach. Obsesjach i paranojach. Historia przedstawiona przez autorkę jest co prawda fikcją, jednak tak przerażającą, iż z powodzeniem mogłaby wydarzyć się naprawdę. Ponoć „niektórzy ludzie żyją dalej, nawet gdy zakopiemy ich w ziemi”. Czyżby? Czytając „Milczącą ofiarę” miałam wrażenie, że Caroline z premedytacją potęguje narastające napięcie. Sytuacja z każdą stroną, rozdziałem stawała się coraz bardziej skomplikowana i co tu dużo ukrywać, beznadziejna. I tak, pomimo niewielkiej ilości trupów mamy do czynienia z olbrzymią dawką przerażającej fabuły. Atmosfera gęstnieje i unosi się nad wyspą tylko po to, aby raz na zawsze zakryć czytelnikowi usta. By trwał w niemym grymasie strachu zadając sobie pytanie „to w końcu kim była milcząca ofiara?”. Z całą pewnością Caroline dorównuje Stephenowi Kingowi w wyścigu o medal lęku i laury paniki. Zarówno budowanie poczucia zagrożenia i niebezpieczeństwa jak i wielowątkowość psychologii zbrodni zdają pomyślnie egzamin.
Wracając do samej Emmy, cóż jest mi jej niezmiernie żal. Niestety zdarzenia z perspektywy czasu zdają się wyglądać zupełnie inaczej zaś droga do poznania prawdy o sobie samej i swoich najbliższych niejednokrotnie zmusza do wędrówki po rozżarzonych węglach. Caroline przygotowała solidny kawałek mrożącej krew w całym organizmie opowieści. I nie jest to frywolne bajdurzenie, lecz proza życia z jaką zapewne mierzą się zarówno kobiety jak i mężczyźni. Czy ktokolwiek wyjdzie z tego układu cało, czy szczęście zostanie wyniesione nad ludzką tragedię? Gdzie kończy się koszmar a zaczyna gehenna? Wreszcie, czy każda historia musi zatoczyć koło, dociskając bohaterów do wrót piekielnych otchłani? „Milcząca ofiara” z pewnością zajmie ważne miejsce w mojej pamięci, by co pewien czas o sobie przypominać. Na szczęście nie co dzień poznaje się tak niewiarygodnie ponure losy jednej rodziny, jednej kobiety, jednej dziewczyny. Nie co dzień dopuszczamy do głosu „Milczącą ofiarę”, choć powinniśmy być czujni. Kto wie, może historia Emmy wydarzyła się naprawdę, może jej fragmenty uzurpują sobie prawo do niszczenia życia komuś z naszego otoczenia? Fakty i fikcja, miłość i przemoc, dobro i zło nie muszą trwać w kompletnej niezgodzie. Mogą się łączyć po to, by w końcowym efekcie powstał tak doskonały thriller psychologiczny jak „Milcząca ofiara” autorstwa Caroline Mitchell. Gorąco polecam, naprawdę warto przyjrzeć się bliżej mrocznym sekretom wyspy Mersea. I choćby dzieliły was od niej galaktyczne odległości, strach będzie tuż obok do ostatniego zdania, słowa, kropki. Priestwood.
Autor: Caroline Mitchell
Tytuł: Milcząca ofiara
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-8116-571-6
Liczba stron: 349