Specyfika działania sprawców zabójstw i ich postępowanie ze zwłokami

Najczęściej do zabójstw dochodzi podczas libacji alkoholowej lub domowej awantury. Trudno czasem wskazać jakiś konkretny motyw, gdy w grę wchodzi alkohol. Natomiast z takich najbardziej klarownych motywów, dominuje motyw rabunkowy. Najmniejsza kwota dla jakiej zabito człowieka w badanych przeze mnie przypadkach to 4 zł. Narzędzie to oczywiście nóż. Chociaż przyznam, że spotkałem się też z bardzo nietypowymi narzędziami służącymi do zabójstwa jak deska sedesowa, kryształowa popielniczka, drzwi od szafy, pilot do telewizora, czy deseczka wyciągnięta z dziecięcego łóżeczka. Sprawcy zwykle wybierają to, co akurat mają pod ręką.

Z Andrzejem Gawlińskim, doktorem nauk prawnych, autorem książki „Jak pozbyć się zwłok. Specyfika działania sprawców zabójstw i ich postępowanie ze zwłokami” – rozmawia Anna Ruszczyk.

Skąd wziął się pomysł na napisanie książki poświęconej między innymi kwestiom pozbywania się zwłok ludzkich?

Zauważyłem brak kompleksowego opracowania naukowego na ten temat. Poszczególne przypadki są opisywane w kazuistyce. Byłem ciekaw jak często występuje to zjawisko. Poza tym, częściowy wpływ na zajęcie się przeze mnie tą problematyką miał wszechobecny w serialach typu CSI i powieściach kryminalnych mit zbrodni doskonałej i pewne przekłamania związane z zabójstwami obecne w przestrzeni publicznej. Media, co pewien czas donoszą, że funkcjonariuszom z tzw. Policyjnego Archiwum X udało się wyjaśnić zbrodnię sprzed lat. Pojawiają się głośne sprawy – zabójstwo i oskórowanie Katarzyny Z. w 1998 r. w Krakowie, zaginięcie dziennikarza Jarosława Ziętary, czy też brutalne zabójstwo dokonane przez Zuzannę M. i Kamila N. na rodzicach chłopaka. Taki temat zawsze dość długo utrzymuje się w społeczeństwie. To powoduje, że ludzie mają niesamowite wyobrażenia, co do specyfiki zabójstw, a szczególnie zachowania sprawców po czynie. Wyrafinowane, planowane miesiącami zabójstwa, w których na późniejszym etapie najczęściej występuje pozbywanie się ciała. Rzeczywistość jest zupełnie inna, w praktyce kryminalistycznej rzadko spotykamy się z takimi spawami. I chciałem to podkreślić, badając określoną populację.

Czy w publikacji są gotowe sposoby, pomysły na postępowanie ze zwłokami przez sprawców zabójstw? Czy tego typu wiedza może być wykorzystana do celów przestępczych?

Mimo ciekawych tytułów książki to oczywiście nie poradniki. Nie ma tam nic, co mogłoby się przyczynić do uniknięcia odpowiedzialności karnej przez kogokolwiek. Mogę powiedzieć, że każdy bez kłopotu znajdzie w sieci w wolnym dostępie o wiele więcej informacji, które mógłby wykorzystać w tym celu. W zasadzie każdą wiedzę z zakresu kryminalistyki można wykorzystać w dwojaki sposób, do poszukiwania sprawcy, bądź do uniknięcia odpowiedzialności karnej. Począwszy od całej techniki kryminalistycznej, ujawniania i zabezpieczania śladów po np. taktykę prowadzenia przesłuchań. Owszem, gdybym napisał, na jakiej głębokości zakopać zwłoki, w jakiej glebie, wówczas taka wiedza mogłaby być przydatna. Przy czym i tak najsłabszym czynnikiem w całej tej układance: zabójstwo – wykrycie sprawcy – udowodnienie czynu – poniesienie odpowiedzialności karnej, jest człowiek. W książce analizuję zjawisko, zaś moja analiza poparta jest rzetelnymi badaniami pół tysiąca spraw karnych. Tytuł publikacji nie wziął się znikąd. Miał zaintrygować, a szczególnie jednak, pokazać prostotę myślenia sprawców i tendencyjność spraw z jakimi mamy zazwyczaj do czynienia.

Przeprowadziłeś badania aktowe blisko pięciuset spraw karnych wszczętych z artykułu 148 kodeksu karnego. Jak czasochłonny był proces analizy i wyciągania wniosków z badanych spraw?

Przyznam, że całe badania zajęły mi sporo czasu, około 1,5 roku. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale analiza i wyciąganie wniosków były chyba najłatwiejsze z tego wszystkiego. Wiedziałem, co chcę zbadać, co jest w literaturze przedmiotu z tego zakresu i przede wszystkim, jakie mam hipotezy do zweryfikowania. Ogólnie samo przeglądanie akt jest niezwykle czasochłonne i męczące. Dostajesz stos akt i tak naprawdę nie wiesz, czego możesz się spodziewać. Szczególnie, że czasem sprawy liczyły po kilkanaście tomów, a w jednym tomie jest około dwustu stron. Badaniom poświęcałem niemalże każdą wolną chwilę. Wchodziłem do sądu o godzinie 8, wychodziłem tuż przed zamknięciem. W dodatku badania objęły 7 sądów okręgowych, więc wiązało się to też z częstymi wyjazdami. Pracownicy wydziałów karnych tych sądów pewnie mają mnie dość! Oczywiście żartuję, mam u nich dług wdzięczności, bo wykonali kawał porządnej roboty. Ściągali akta z archiwum, planowali wszystko od strony technicznej. Było trudno, bo przecież nie byłem jedynym „klientem”, często wystąpiły problemy z wpasowaniem się z terminami.

Która ze spraw, do których dotarłeś, wywarła na tobie największe wrażenie, może zszokowała?

Nie umiem wskazać konkretnej sprawy. Wiele z nich było na swój sposób nietypowych. I to ze względu na szereg czynników – osobę sprawcy, ofiarę, okoliczności zabójstwa, motyw, czy późniejsze manipulacje z ciałem. Na pewno będę długo pamiętał te przypadki, w których sprawcy z wyjątkowym szacunkiem odnosili się do zwłok – myli je albo przebierali w czyste ubrania. W jednej sprawie, 51-latek zabił swoją konkubinę widłami przed budynkiem gospodarczym, po czym przeniósł ją do łóżka. Na jej piersi położył kwiaty i całą noc czuwał przy zwłokach. Następnego dnia rano zgłosił się na policję. W innej, 58-latek również zabił swoją konkubinę, zadał jej liczne, dość głębokie rany cięte brzucha, po czym starał się włożyć do jamy brzusznej wypadające z niej wnętrzności i natychmiast zadzwonił po pogotowie.

Czy w ogóle zabójstwa jako zjawiska są dla ciebie czymś, co jeszcze wzbudza emocje?

Nie i raczej nigdy nie wywoływały, uważam że nie powinno się do takiej pracy podchodzić z emocjami. Poza tym mnie te sprawy teoretycznie nie dotyczą – nie znałem ofiar, nie znam ich bliskich. Analizuję konkretny przypadek biorąc pod uwagę określone zmienne – X, Y, Z. To specyficzna praca i musisz podejść do niej z dystansem, mimo że w tych badaniach, które prowadziłem to akurat „tylko” papier i zdjęcia.

W jaki sposób i z jakich motywów najczęściej dochodzi do zabójstwa?

Najczęściej do zabójstw dochodzi podczas libacji alkoholowej lub domowej awantury. Trudno czasem wskazać jakiś konkretny motyw, gdy w grę wchodzi alkohol. Natomiast z takich najbardziej klarownych motywów, dominuje motyw rabunkowy. Najmniejsza kwota dla jakiej zabito człowieka w badanych przeze mnie przypadkach to 4 zł. Narzędzie to oczywiście nóż. Chociaż przyznam się, że spotkałem się też z bardzo nietypowymi narzędziami służącymi do zabójstwa jak deska sedesowa, kryształowa popielniczka, drzwi od szafy, pilot do telewizora, czy deseczka wyciągnięta z dziecięcego łóżeczka. Sprawcy zwykle wybierają to, co akurat mają pod ręką.

Najdziwniejszy sposób usunięcia ciała ofiary z którym się spotkałeś w trakcie badań aktowych?

Myślę, że to próba wywiezienia zwłok na sankach. Kamienica, libacja alkoholowa, dobrze znane sobie towarzystwo. Doszło do sprzeczki i w efekcie do zabójstwa jednego z mężczyzn, którego posądzono o kradzież. Dodam, że niesłusznie. Jego kompani od butelki wpadli na pomysł wywiezienia zwłok na sankach. W końcu była zima, sporo śniegu. Wyciągnęli sanki z piwnicy, wynieśli zwłoki przed budynek i umieścili na sankach. Przykrywając je kartonami. Przeciągnęli jednak tylko kilkaset metrów i sanki razem z tym ciałem porzucili. Ich plan pokrzyżowały duże zaspy, a poza tym, nie chciało im się ciągnąć sanek, bo mieli za dużo promili we krwi. Nie muszę mówić, jak szybko ustalono sprawców.

W książce opisałeś sprawę zabójstwa pracownicy Providenta. Czy Twoim zdaniem, gdyby sprawca nie ściągnął z ciała ofiary worków foliowych istniałaby możliwość, iż nigdy nie natrafiono by w sortowni śmieci na zwłoki tej kobiety?

Czy nigdy, to ciężko rozstrzygnąć. Być może opóźniłoby to wykrycie ciała.

Czy wiek mordercy przekłada się na jego brutalność? Jaki był najmłodszy zabójca widniejący na kartach akt sądowych do których dotarłeś?

W wielu przypadkach tak. Im młodszy sprawca tym zauważalna jest większa brutalność czynu przez niego dokonanego. Młodzi sprawcy częściej też dokonują zabójstw dla zabawy i takich, w których motyw jest banalny – jak np. rzucenie przez ofiarę zabawkową piłką w sprawcę, nieudostępnienie kodu pin do telefonu, czy też dlatego, że chcieli po prostu zobaczyć „jak umiera człowiek”. Najmłodszy sprawca był dwunastolatkiem. Podczas wspólnego picia alkoholu z 16-letnim kolegą, z którym uciekł z pogotowania opiekuńczego zabili towarzyszącego im 43-letniego mężczyznę. Zabili go, bo ten, mówiąc dość ogólnie, zbyt mocno zaczął im okazywać swoją czułość, przytulał się i próbował całować. Koledzy więc zaczęli go uderzać pięściami i kopać, rozbijali butelki na jego głowie, a na końcu poderżnęli mu szyję tulipanem.

Jakie twoim zdaniem są główne mity związane ze sprawcami zabójstw?

Tego jest naprawdę sporo. Do głównych mitów zaliczyłbym planowanie zabójstwa, które w rzeczywistości notowane jest naprawdę rzadko. W moich badaniach tylko 53 było zaplanowanych (przy 468 niezaplanowanych). Inne mity to na przykład to, że sprawcy są super inteligentni i co drugi z nich korzysta z podręczników do kryminalistyki, biorą udział w tematycznych szkoleniach, wykładach, czy innego rodzaju spotkaniach, skąd czerpią wiedzę chociażby w zakresie tego „jak uniknąć odpowiedzialności karnej”. Na 604 sprawców, żaden z nich tego nie robił. Można więc powiedzieć – „no dobra, to zapewne ci co korzystali, nie dali się dzięki temu złapać”. Całe szczęście tak to nie wygląda. O tym, że jakaś sprawa pozostaje nierozwiązana świadczą często miejsce, czas i okoliczności zabójstwa, które sprzyjały sprawcy – brak monitoringu, świadków, trudności w połączeniu go z ofiarą. Po drugiej stronie też jest człowiek, śledczy również mogą się pomylić, coś przeoczyć. Innym mitem jest np. metoda uśmiercenia ofiary. W filmach czy powieściach niekiedy jest ona dość wysublimowana i wiąże się z zadawaniem ofierze dodatkowego bólu, czy też jest taka, która rozciąga jej zgon w czasie. Ma być widowiskowa. A w rzeczywistości, sprawcy zabijają w Polsce tak jak wspomniałem, głównie przy użyciu noża.

Jak sądzisz, czy na podstawie badań aktowych, które przeprowadziłeś można skonstruować nowe teorie kryminologiczne? Czy zabójstwa dokonywane współcześnie różnią się od tych sprzed kilkudziesięciu lat?

Może teorie kryminologiczne to nie, ale dość ciekawe wnioski wynikają z tych badań na gruncie kryminalistyki. Na przykład to, że sprawcy planujący zabójstwo, czyli przygotowujący się do niego, wybierający miejsce, metodę, czas i okoliczności uśmiercenia drugiego człowieka, w zdecydowanej większości nie planują żadnych manipulacji z ciałem, które przecież mogą im zapewnić uniknięcie odpowiedzialności karnej. Zabójstwo i manipulacje ze zwłokami w postaci pozbywania się ich lub pozorowania samobójstwa to dwie, zupełnie niezależne od siebie czynności. Sprawcom tak bardzo zależy na celu w postaci zabójstwa drugiej osoby, że nie skupiają się na tym, co będzie później. Poza tym, większość zabójstw dokonywana jest pod wpływem emocji, chwilowego impulsu, najczęściej po spożyciu znacznej ilości alkoholu i pierwszą reakcją jest strach. Nie ma czasu na przemyślenia. Stąd też wszelkiego rodzaju próby uniknięcia odpowiedzialności karnej są prymitywne. Druga rzecz, która też jest dość ciekawa – wiedza sprawcy na temat skuteczności określonej metody pozbycia się ciała jest przeważnie nieprzydatna, bo jak zauważyłem, kluczowymi elementami mającymi wpływ na wybór konkretnej metody jest miejsce, czas i okoliczności zabójstwa. Wielu sprawców tłumaczyło później, że znają skuteczne metody, dzięki którym nie dojdzie do wykrycia zabójstwa, albo po zdarzeniu, jeżeli było ich kilku, rozmawiali ze sobą na ten temat, lecz rezygnowali z podjęcia się ich, ze względu np. na problemy techniczne z tym związane. Same zabójstwa aż tak bardzo się od siebie nie różnią, jeżeli weźmiemy pod uwagę okres ostatnich kilkudziesięciu lat. Jednak z pewnością mamy mniej zabójstw przy użyciu broni palnej, czy też ogólnie tych, o charakterze porachunków mafijnych, np. „egzekucji”.

Czy planujesz kolejne tego typu badania w przyszłości?

W najbliższej przyszłości aż tak rozległych badań raczej nie planuję z uwagi na brak czasu oraz zaangażowanie w inne projekty. Z przyjaciółmi pracujemy aktualnie nad trzema książkami. Dla mnie to spora nowość, bo nie są to książki typowo naukowe, jednak dotyczą „bliskiej” mi tematyki zbrodni.

Dziękuję za rozmowę

Facebook