W strzelectwie dynamicznym jest tak, że jak coś spieprzysz, to możesz mieć pretensje tylko i wyłącznie do samego siebie. Moim powiedzeniem w strzelectwie jest to, że „nie ważne kto szybko strzela, tylko ważne kto szybko trafia”. Wszystko zależy od strzelca, analizy i wyciągania wniosków, tak aby nie popełnić błędu na przyszłość.
Z Tomaszem Ciechanowskim, właścicielem i głównym instruktorem Tactical Bushido – rozmawia Anna Ruszczyk.
Spotkaliśmy się, aby sobie porozmawiać o tym, czym na co dzień się zajmujesz w życiu zawodowym poza służbą w Wojskach Specjalnych. Co możemy dowiedzieć się o Tactical Bushido?
Jest to firma o profilu strzeleckim, dokładnie chodzi o strzelanie taktyczne, taktyczno-obronne. Organizujemy kursy, gdyż strzelectwo cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Nawet młode pary robią sobie zdjęcia w scenerii strzelnicy. Również organizujemy intro strzeleckie, w trakcie którego osobie, która ma ochotę postrzelać umożliwiamy zapoznanie się z różnego rodzajami broni. Część osób chce po prostu miło spędzić czas, zobaczyć jak to jest strzelać, spróbować czegoś nowego.
Co kryje się pod nazwą Tactical Bushido?
Ta nazwa nawiązuje do profilu naszej firmy, czyli do strzelectwa taktycznego oraz treningów japońskiego Karate – stąd nazwa Bushido.
Jakie jest zainteresowanie udziałem w kursach strzeleckich, kto do Ciebie przychodzi na zajęcia?
Przychodzą wszyscy, ludzie którzy bawią się w ASG, znają się dobrze na umundurowaniu, nie obce są im elementy taktyki. Są też i tacy, którzy przez 10 lat bawią się ASG, a jeszcze nigdy w życiu nie trzymali w ręku prawdziwej broni. Strzelają z nami pasjonaci strzelectwa, strzelcy IPSC, IPDA, czyli dyscyplin sportowych strzelectwa dynamicznego. Dużą grupę stanowią żołnierze emerytowani, policjanci, którzy wyjeżdżają ochraniać statki lub pracować na „gruncie” na kontraktach w Iraku lub w Afganistanie. Zainteresowanie strzelaniem pojawia się także u ludzi, którzy nie mieli nigdy wcześniej do czynienia z bronią, a chcą odbyć kurs strzelecki.
Czy osoby, które wyjeżdżają za granicę, przychodzą do Ciebie, aby się podszkolić?
Tak, wielu takich ludzi nie posiada własnej broni. Płyną w celu ochrony statku, są zaopatrywani w broń strzelecką przez daną firmę, a nie dysponują bronią do ochrony osobistej czy bronią do celów sportowych. W celu utrzymania kondycji strzeleckiej przychodzą do nas na treningi. Część osób przychodzi po to, by się doszkolić zdając sobie sprawę z tego, że umiejętności nie są wysokie. To nie tajemnica, że jednostki wojskowe poza siłami specjalnymi nie strzelają dużo, a bywa, że nie strzelają w ogóle. Przykładowo policjanci prewencji, którzy powinni być mega ostrzelani, wystrzeliwują około 30 sztuk rocznie. Żołnierze strzelają częściej, każdy wyjazd, każde szkolenie poligonowe wiąże się ze szkoleniem ogniowym, rzutami granatem, strzelanie z broni etatowej lub zespołowej.
Jak wygląda przygotowanie do uczestniczenia w takich kursach u Ciebie w sytuacji, gdy dana osoba nie miała wcześniej do czynienia z bronią?
Jeżeli ktoś nigdy nie miał do czynienia z bronią to przychodząc na zajęcia strzeleckie, w pierwszej kolejności zapoznawany jest z warunkami bezpieczeństwa. Sam kontakt z bronią strzelecką już jest przyczynkiem do powstania wypadku. Taka osoba nie ma z pewnością instynktu samozachowawczego w odniesieniu do postępowania z bronią. Trzeba przejść wstępne szkolenie z zakresu bezpiecznego posługiwania się bronią, by wiedzieć jak nie zrobić krzywdy sobie oraz innym uczestnikom zajęć. Po takim przeszkoleniu przechodzimy do nauki chwytu broni, pokazujemy gdzie zwolnić magazynek, jak przeładować broń – oczywiście wszystko to ćwiczymy bez używania amunicji. Określamy to terminem „trening na sucho”. Gdy wszystkie elementy są już przetrenowane, wówczas dostaje amunicję i uczestniczy w zajęciach praktycznych z użyciem amunicji ostrej.
Kto ponosi odpowiedzialność za to co się wydarzy podczas trwania zajęć?
Całą odpowiedzialność bierze na siebie prowadzący zajęcia.
Czy znasz przypadki, chociażby z innych obiektów, gdzie doszło w trakcie zajęć do postrzelenia?
Tak, znam.
Z czego to wynikało, ze zbyt krótkiego czasu przeszkolenia „na sucho”?
Wiesz, takie zdarzenie można rozpatrywać podobnie jak sytuację w której człowiek siada za kierownicą i dochodzi do kolizji drogowej. Może się to zdarzyć osobie, która w tym tygodniu odebrała prawo jazdy, a może też przytrafić się to osobie, która jeździ zawodowo od wielu lat. Czasem jest to rutyna, fantazja ułańska, błąd ludzki. Instruktor bierze odpowiedzialność na siebie w związku, że wszystko może się zdarzyć podczas takich zajęć musi przewidywać i być na tyle blisko, aby zareagować na potencjalne zagrożenie.
Dlaczego wybrałeś akurat przygodę ze strzelectwem, czy jest to efekt wieloletnich zainteresowań?
Muszę podkreślić, że jestem strzelcem dynamicznym, a nie sportowcem w dziedzinie strzelectwa tarczowego – to, co możemy zaobserwować na olimpiadach. Strzelam IPSC, posiadam patent strzelecki, licencję strzelca sportowego. Skąd to się wzięło? Zostałem tym bakcylem zarażony przez ojca, który pracował w wydziale operacyjno-rozpoznawczym Policji. Ze strzelectwem miałem do czynienia od dziecka, Ojciec zabierał mnie ze sobą na strzelnicę. Potem to zainteresowanie strzelectwem kontynuowałem w wojsku i teraz przerzuciłem to na sektor cywilny.
Nie chciałeś iść śladami ojca i wstąpić w szeregi Policji?
Oczywiście, że chciałem, szczególnie w pododdziałach AT, bardzo mi na tym zależało. Jednak ojciec cały czas mnie od tej Policji odciągał, robił wszystko abym spełniał swoje zainteresowania, realizował się, ale nie w tej formacji. Chciałem iść do pododdziałów jednostek antyterrorystycznych, wtedy ojciec stwierdził bym poszedł do bazy nurków na kurs nurkowy. To była taka jego gra, tłumaczył że zwiększę tym swoje szanse na dołączenie do chłopaków z AT. Zrobiłem kurs nurka, a że skończyłem z dobrą lokatą, to dostałem propozycję, aby zostać instruktorem. Wtedy powiedział mi, że wezmą do AT nurka, a jeszcze bardziej instruktora. I tym sposobem wszystkie moje działania pociągnęły mnie w stronę Wojska.
Co szczególnie fascynowało Cię w pracy jednostek AT?
Od dzieciaka przez całe życie miałem kontakt z różnymi systemami walki, czy to były sporty walki czy też sztuki walki. Cały czas trenowałem i również absorbowało mnie strzelectwo, lubiłem kontakt z bronią. Wydawało mi się, że w takich jednostkach będę mógł się realizować, no i będę miał kontakt z jednym i drugim, moimi hobby. Dodatkowo w takiej pracy wchodzą takie rzeczy jak nurkowanie, skoki spadochronowe, kursy wspinaczkowe, kursy pirotechniczne. Generalnie praca w jednostkach specjalnych charakteryzuje się tym, że jest kontakt z szeroki wachlarzem sportów ekstremalnych. W cywilu za tego typu zajęcia ludzie muszą płacić sporą kasę, a tam nie dość, że jest to za darmo to masz obowiązek ukończenia takich kursów. Jeśli przełożony wysyła Cię na kurs, to oczekuje tego, że ten kurs zaliczysz oraz, że po powrocie do jednostki będziesz w stanie podzielić się zdobytą wiedzą.
Jak wygląda twoja współpraca z innymi jednostkami?
Często jest to na zasadzie wymiany doświadczeń, można postrzelać z różnego rodzaju broni, wymienić się jakimiś elementem taktycznym, podejrzeć jak ktoś „jest ubrany”, jaką i gdzie ma kaburę, jakiego sprzętu używa. Dzisiaj na rynku jest bardzo dużo sprzętu taktycznego, w tych firmach pracują między innymi byli operatorzy jednostek specjalnych, pododdziałów AT Policji. To właśnie oni ze swojego doświadczenia wiedzą co ma być przerobione, by zwiększyć komfort użytkowania. Nie chodzi oto, aby jeździć do kogoś się uczyć, tylko aby samemu szukać jakiś nowych rzeczy. U nas w strzelectwie mówi się „no co tu nowego wymyślisz? Tu jest chwyt broni tu jest wylot lufy, inaczej tego pistoletu nie chwycisz”. A jednak jednostki się ze sobą spotykają, razem pracują, wymieniają doświadczenia.
Komu i w jakim celu może przydać się umiejętność strzelania dynamicznego, gdzie można to później wykorzystać?
Na początku trzeba rozróżnić dwie kwestie, czym innym jest strzelanie dynamiczne, a jeszcze czymś innym strzelanie obronne. W strzelaniu dynamicznym federacji IPSC strzelanie jest bardziej usportowione. Wszystko jest na zewnątrz, pas, magazynki, są przebiegi po torach. Przed przystąpieniem do przebiegu tor się poznaje, patrzy się gdzie są tarcze, obmyśla się strategie jak wykonać przebieg żeby jak najszybciej ten tor pokonać, z jak najkrótszym czasem i z jak najlepszą możliwością ostrzału. Wiadomo, że na torze są mniejsze i większe cele, metalowe, papierowe, są też cele, których nie wolno trafić i one z reguły zachodzą na tarczę do której musisz strzelić. Uważam, że jest to wspaniały warsztat strzelecki dla każdego żołnierza czy policjanta, ostatecznie zauważmy, że zapoczątkowali to agenci FBI. Jeżeli chodzi o federację IDPA, czy u nas w Polsce tzw. PIRO Pistolet i Rewolwer Obronny. W PIRO broń musi być z magazynkami zasłonięta przez np. kurtkę. Nie robi się przebiegu, tu jest furtka do pomieszczenia, w którym nie wiesz co się i gdzie znajduje. Również są blachy, papiery, trochę inny jest element tarczy. W IPSC tarcza nie przypomina sylwetki, w IPDA czy PIRO tarcza jest sylwetkowa (główka z tułowiem). Po wejściu do „pomieszczenia” rozpoczyna się wojna. IDPA jest bardziej nastawienie na obronność. Nie wolno Ci stanąć pomiędzy przesłonami i ostrzeliwać pola. Musisz wykorzystywać przesłony i ostrzeliwać cele będąc w ruchu. To jest właśnie strzelanie obronne i tutaj najwięcej zainteresowania mamy ze strony policjantów, żołnierzy i wszystkich tych, którzy pracują z bronią.
A jeśli chodzi o trening IPSC?
Z doświadczenia mogę powiedzieć śmiało, że jest to świetny trening dla wszystkich ludzi pracujących z bronią. Uczy jak szybko zgrywać przyrządy, jak dobywać broń, jak reagować, jak przenosić broń z jednego celu na drugi, jak stabilizować postawę, wymusza nienaturalne postawy strzeleckie i jak to wszystko wykonać w jak najszybszym czasie.
No tak, ale trening to jedno, a sytuacje w których trzeba będzie użyć broni to drugie.
Wszystko zależy od sytuacji. Każda osoba posiadająca broń w sytuacji zagrożenia życia z pewnością by z tej broni skorzystała. Wiadomo, że prawo nie jest łaskawe i przeważnie po takim użyciu broni będą problemy. Zazwyczaj druga strona będzie chciała wykazać, że można było wykonać wiele innych czynności, zamiast użycia broni. Być może nie było to adekwatne do siły jaką dysponuje druga osoba. Często spotykam się z policjantami, którzy trenują sporty i sztuki walki, są zawodnikami, biją się po klatkach. Oni doskonale zdają sobie sprawę jak wygląda ich wyszkolenie strzeleckie, czasami mówią wprost, że woleliby dokonać zatrzymania, skrępować kogoś rękoma niż doprowadzić do tego by osoba ta wykonywała ich polecenia pod lufą. Po prostu na tym poziomie wyszkolenia strzeleckiego nie są pewni co byliby w stanie zrobić gdyby doszło do użycia broni.
A twoim zdaniem, kto powinien mieć dostęp do broni?
Według mnie dostęp do broni powinien mieć każdy zdrowy człowiek, który nie jest karany. Jeżeli taka osoba ma ochotę posiadać broń, strzelać bez względu na to czy to będzie broń do celów sportowych, kolekcjonerskich, ochrony osobistej, to powinna mieć taką możliwość. Jeżeli ktoś by mnie zapytał czy ilość broni w Polsce wpływa na bezpieczeństwo, z pewnością, czym więcej ludzi będzie posiadać broń, tym więcej będzie wiedziało jak jej użyć. Biorąc pod uwagę statystyki z innych krajów, Francji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, gdzie rynek jest napchany bronią, to przestępstwa popełniane przy użyciu broni palnej, zawsze popełnione są z nielegalnie pozyskanej broni. To nie jest tak, że osoba która posiadała broń do celów sportowych, poszła kogoś zastrzelić. Z reguły są to ludzie z gangów, którzy posiadają broń bez zezwolenia, kupioną na czarnym rynku.
Z tego co wiem, nadal u nas są trudności w uzyskaniu pozwolenia na posiadanie broni, a Policja potrafi niejednokrotnie utrudnić, nawet zdrowym na umyśle ludziom, realizację ich pasji strzeleckich.
W przypadku posiadania broni do celów sportowych ustawa wskazuje, że taka osoba musi być niekarana. Ponadto starając się o przyjęcie do klubu sportowego o charakterze strzeleckim musi złożyć odpowiednie deklaracje i przynieść z sądu zaświadczenie o niekaralności. Oprócz tego musi mieć patent strzelecki, licencję strzelca sportowego i być zrzeszonym w klubie sportowym o charakterze strzeleckim. Spełnienie tych warunków uprawnia go do wystąpienia z wnioskiem o pozwolenie na broń w przypadku cywili do WPA, a w przypadku żołnierzy do Żandarmerii Wojskowej. Taka osoba będzie musiała startować przynajmniej dwa razy w roku na zawodach, by utrzymać licencję strzelca sportowego. Jeżeli nie weźmie udziału w zawodach to straci licencję strzelca sportowego, wówczas klub ma obowiązek w określonym terminie powiadomić organ, który wydał decyzję o pozwoleniu na broń o tym, że dana osoba utraciła licencję. Automatycznie decyzja może być cofnięta.
Czy na twoje kursy przyjeżdżają również ludzie z innych krajów?
Tak.
A jak do nich dotarłeś?
Sami do mnie dotarli poprzez udział w targach broni i amunicji, stronę www, która aktualnie jest w remoncie, Facebook, po części poprzez kursy z Instruktorem Zero.
I jakie jest zainteresowanie, jeśli chodzi o uczestników zagranicznych?
Bardzo dużo ludzi chętnie do nas przyjeżdża. Np. w Anglii ciężko jest iść sobie tak po prostu na strzelnicę i postrzelać, tam prawo jest bardziej rygorystyczne. Wiedzą, że dla nich furtką jest Polska. Często tworzą się takie grupy 10-12 osobowe i przyjeżdżają na szkolenie, gdzie mogą mieć kontakt z bronią. Często takimi grupami są grupy uprawiające krav magę lub inne systemy militarne. Krav maga jest systemem izraelskim, gdzie strzelectwo taktyczne również występuje.
Przejdą kursy, szkolenie, ale po powrocie do kraju zapewne nie mogą kontynuować tej nauki, nie podtrzymują tych umiejętności?
Niestety często tak, ale warto podkreślić jak już wcześniej wspomniałem, że jest coś takiego jak trening manualny. Nawet w strzelectwie sportowym trening „na sucho” to jest 60-70% treningu strzeleckiego. Więc jest możliwość nabycia repliki, zakupu czegoś w rodzaju blue gun, gdzie wyczepia się magazynek, jest ruchomy zamek i można taki trening w swoim domu bezstrzałowo kontynuować.
Od kiedy prowadzisz zajęcia?
Firma powstała 1 kwietnia w zeszłym roku, więc jesteśmy po pierwszych jej urodzinach.
Jakie były początki?
Na pewno nie było sytuacji w której na moim koncie były duże sumy pieniędzy. Nie było takiej opcji by wejść do sklepu i kupić 10 pistoletów, 10 karabinków, co by czyniło przysłowiową łopatę do pracy. Jak tylko zarobiłem jakieś pieniądze, to kupowałem po 2 dwa pistolety, to znów pojechałem po jeden karabinek, po strzelbę. Teraz jest już tego więcej.
Czy na początku musiałeś sporo zainwestować?
Tak, w sumie inwestuję cały czas.
Nie miałeś takiego poczucia, że sporo ryzykujesz?
Zawsze jest takie ryzyko, że się z bronią zostanie. Na szczęście nie jest to jedyne moje źródło utrzymania, a dodatkowe zajęcie, hobby.
Zacząłeś zajęcia, czy informacja o twoich szkoleniach szła „pocztą pantoflową”, jedni drugim polecali?
Dokładnie tak, jeżeli ludziom się coś spodoba, to będą się kręcić w tym sektorze. Zajęcia prowadzone przez Tactical Bushido są prowadzone w sposób profesjonalny, stawiamy na jakość, ludzie są zadowoleni, co wnioskuję między innymi po wpisach. Ponadto bardzo chętnie w naszych zajęciach biorą udział ludzie z Holandii, Niemiec, Anglii. W tym roku Tactical Bushido jedzie ze szkoleniami do kolegów z Niemiec i Holandii
Gdzie, w jakich warunkach organizowane są zajęcia?
Zajęcia organizujemy w oparciu o strzelnicę Czapla w Lublewie Gdańskim. Dla mnie jest to wymarzony obiekt, jeśli chodzi o strzelnicę. Jest to była strzelnica garnizonowa, bardzo duży obiekt wojskowy. Są tutaj dwie długie osie 200 i 300 metrów, szerokie na tyle że można postawić 15-16 stanowisk, ekranów. Istnieje możliwość prowadzenia kursów taktycznych, kursów samochodowych, podczas których strzelamy z lub zza samochodów. Ponadto wszystkie osie mogą strzelać naraz, nikt nikomu nie wchodzi w paradę, jest bardzo dużo osi krótkich na których równolegle można strzelać. Jeżeli ktoś lubi strzelanie do rzutków ze strzelby, również może tam właśnie to praktykować.
Wspomniałeś o ostrzeliwaniu z samochodów, powiedz skąd je bierzesz i ile samochodów ulega zniszczeniu podczas szkolenia?
Do takiego taktycznego kursu samochodowego potrzebne są pasy, siedzenia, sprawny układ jezdny. Takie samochody pozyskujemy z firm handlujących autami, które przyjmują je do kasacji. Nie może być to auto, którym nie ruszysz. Strzelamy z tych samochodów w różnej konfiguracji, zagrożenie jest po prawej stronie, po lewej. Tarczowiska nie przenosimy, musimy strzelać do kulochwytu głównego na strzelnicy, który zawsze jest w jednym miejscu. Samochody przyjeżdżają normalnie, a wyjeżdżają na lawetach. Szyby są rozstrzelane, na koniec kursów robimy różne testy amunicji i na takich wrakach sprawdzamy jaka jest penetracja danego kalibru, jaka jest siła amunicji, gdzie warto się skryć aby kula nas nie dosięgła
Czyli taki samochód jest na jeden raz?
Dokładnie tak, na jeden trening.
Skąd bierzesz te wszystkie tarcze?
Często od firm strzeleckich dostajemy różne rzeczy do testowania. Mogą być to tarcze metalowe, manekiny. Firmy z chęcią przekazują taki sprzęt, gdyż jest to dla nich reklama i zawsze są szanse, że potem coś od nich zostanie zakupione.
Czy deszcz utrudnia strzelanie?
No jasne że tak. Dodatkowo muszę podkreślić, że w mojej firmie nie strzela się bez ochronników oczu i słuchu. Gdy deszcz pada, to widoczność jest utrudniona, a tym bardziej nocą. Treningi nocne też się odbywają, używa się wówczas oświetlenia taktycznego.
Kiedy można organizować takie treningi?
Treningi nocą można robić w okresie jesienno-zimowym od godziny 15.30 mniej więcej do godziny 18, czyli tak jak jest otwarta strzelnica.
Jak wyglądają wasze wspólne treningi z innymi jednostkami?
Przyjeżdżają chłopaki z różnych firm, tak jak Ci wcześniej wspomniałem, mają jakiś sprzęt i realizujemy treningi. Raz kierownikiem strzelania jest osoba z jednej firmy, raz z drugiej. Podpatruje się elementy pracy na broni, sposób prowadzenia zajęć, co też jest ważne. Uważam, że z każdym treningiem który prowadzę moja wiedza rośnie na temat sposobu prowadzenia zajęć, wiem czego mogę się spodziewać, jak w porę zareagować, gdyby miało wydarzyć się coś złego. Tak naprawdę to uczymy się z każdym kolejnym kursem. Przez to że 90 % mojego czasu prowadzę zajęcia, to uwielbiam uczestniczyć w zajęciach jako kursant. Nic wtedy ode mnie nie zależy, a ja mogę skupić się tylko na strzelaniu. Często brakuje mi czegoś takiego, by pojechać sobie do kogoś na szkolenie, założyć pas, naładować magazynki, wziąć broń i poczuć się jak szkolony. Lubię słuchać jak do tych samych elementów, które na co dzień prowadzę podchodzą inni ludzie, inni instruktorzy. Niestety problem jest z czasem, stąd czekam na emeryturę, aby sobie pojeździć do wielkich nazwisk, zobaczyć jak oni prowadzą zajęcia, może podpatrzeć coś fajnego. Człowiek uczy się całe życie.
Miałeś w trakcie treningu kontakt z ludźmi z Biura Ochrony Rządu, też się szkolą?
Tak, uczestniczą w treningu i szkoleniu sił specjalnych, prowadzą bardzo dobre kursy z jazdy operacyjnej – to są naprawdę świetne szkolenia. Coraz częściej spotyka się ich na szkoleniach i taktycznych zawodach strzeleckich.
Czy mając ludzi z BORu, Policji, Wojska, innych jednostek specjalnych, możliwe jest określenie którzy z nich strzelają najlepiej, są najbardziej doświadczeni i wyszkoleni w tym zakresie?
Chyba nie da się tego porównać. Nawet celowniki holograficzne, kolimatorowe broni mają na różnych odległościach ustawione zero, taki śmieszny detal, dla tych co się orientują. Ludzie, którzy pracują w pomieszczeniach specjalizują się w innej taktyce, każdy z nich jest mistrzem w swojej dziedzinie. Oczywiście wszyscy muszą umieć walczyć na różnych odległościach. Pirotechnicy, Wydziały Realizacyjne, snajperzy, ci co wchodzą do domu mają inną specyfikę, inne zadania. Żołnierze sił specjalnych, którzy walczą w Iraku czy w Afganistanie też mają inną specyfikę. Stąd ciężko odpowiedzieć na twoje pytanie oto, kto jest z nich najlepszy. Dla wszystkich jest to praca-służba, każdy stara być się z dnia na dzień coraz lepszy, tak mi się wydaje.
Czy w Polsce są organizowane zawody strzelecko taktyczne?
Pewnie, że są. Tactical Warrior Challenge organizowane są przez chłopaków z klubu sportowego KRYZA, spotykają się tam najróżniejsze jednostki. Są również zawody Tactical Challenge, które organizuje AGAT w Gliwicach. Z roku na rok pojawia się co raz więcej takich eventów, a organizatorzy starają się za całych sił zaskoczyć uczestników wymyślnością utrudnień taktycznych.
Jest rywalizacja?
Wiesz, w strzelectwie dynamicznym jest tak, że jak coś spieprzysz, to możesz mieć pretensje tylko i wyłącznie do samego siebie. Moim powiedzeniem w strzelectwie jest to, że „nie ważne kto szybko strzela, tylko ważne kto szybko trafia”. Wszystko zależy od strzelca, analizy i wyciągania wniosków, tak aby nie popełnić błędu na przyszłość.
Nie ma czegoś takiego w duszy wojownika, by być najlepszym?
Oczywiście, że jest, ale chodzi tu aby być lepszym dziś, niż było się wczoraj, a jeszcze lepszym jutro. Choć wiadomo, że są znane jednostki w Polsce, które czy zrobią coś dobrze, czy też niedobrze to i tak będą uważać się za najlepsze, z automatu.
Wracając do tego czym się zajmujesz na rynku cywilnym, jak duża jest dziś konkurencja w tej branży?
Jest dużo ludzi prowadzących szkolenia taktyczne, jest też sporo ludzi na rynku, którzy umieją dobrze sprzedawać kity, albo wydaje im się, że coś potrafią. Ja generalnie stawiam na jakość szkolenia, a nie na ilość ludzi i zarobionych tutaj pieniędzy. To co robię traktuję jako pracę dodatkową, jako hobby, nie patrzę przez pryzmat pieniędzy. Chciałbym, aby Tactical Bushido było kojarzone z dobrze przygotowanym programem kursu, z dobrze przekazaną użyteczną wiedzą. Nie chcę, by ktoś powiedział, że zajęcia były do d..y, że były niepunktualne, że coś się w ogóle nie odbyło. Zależy mi, aby to było naprawdę na wysokim poziomie. Poza tym ważne są też oczekiwania osób uczestniczących w kursach, czegoś innego będzie oczekiwała osoba, która służyła w siłach specjalnych, a zupełnie czegoś innego osoba, która dopiero zaczyna przygodę ze strzelectwem.
Powiedz mi, co to jest Extreme Euro Open?
Przede wszystkim jest to wspaniały event strzelecki, to są największe w Europie zawody IPSC. Zawody te trwają 8-9 dni, do tego potrzebna jest tona sędziów, która przetrzepie tysiąc zawodników. Prematch trwa z reguły 2-3 dni, w prematchu strzelają osoby funkcyjne, sędziowie. Następnie przyjeżdżają zawodnicy i rozpoczyna się mecz główny. To jest również skarbnica podpatrywania takich wielkich nazwisk jak np. Max Mitchell, Tori Nonaka, cała śmietanka ze strzelectwa dynamicznego. W IPSC strzelają ludzie, którzy nie są związani z żadnymi siłami specjalnymi, służbami, a zdarza się, że są przez nich pozyskiwani na warsztaty strzeleckie. Przede wszystkim nie można się w sobie zaskorupić i myśleć, że jest się najlepszym. Wtedy przestajesz się rozwijać.
Jak często bierzesz udział w Extreme?
No właśnie niedługo wyjeżdżam na kolejne. To jest event robiony co roku. Strzelców IPSC w Polsce mamy około 400 osób, z czego góra 50% jeździ na takie zawody. Jeżeli chodzi o Extreme Euro Open, zawody na Węgrzech, w Słowacji, w Czechach to można przyjąć, że około 50-100 strzelców z Polski bierze w nich udział.
Czym jest podyktowana taka ilość uczestników?
Na pewno pieniędzmi, to nie są tanie wyjazdy. Musisz dojechać, zakwaterować się, zakupić amunicję, posiadać swoją broń, ale generalnie atmosfera jest wyśmienita.
No tak, ale nie wszyscy wygrywają?
No niestety, najgorsze jest to, że co roku wygrywają ci sami (śmiech). Poza tym muszę wspomnieć też o tym, że na tych zawodach są też emocje związane z ciekawością torów. Może być taki tor na którym postawiony jest rower stacjonarny i ty musisz jechać i strzelać jednocześnie. Przykładowo w Lublewie przy zawodach Level 2 i Level 3 przygotowujemy platformy na resorach. Wskakujesz na platformę, która się kolebie na wszystkie strony z każdym krokiem, są łóżka na które trzeba się położyć, pochylnie, zapadnie. Jak idziesz na zawody gdzie jest 20 torów, to z pewnością spotkać cię na nich coś miłego. Organizator próbuje zaskoczyć każdego strzelca, możesz się sprawdzić w różnych warunkach. Zawsze jadę na takie zawody z bardzo dobrym nastawieniem.
A jak wracasz z zawodów, to masz już jakieś pomysły, które mógłbyś przekłuć na swoje zajęcia?
Bardzo często, podpatrujemy na przykład różne warianty przemieszczania tarcz, czasem przejeżdżają z jednej zasłony do drugiej i masz 2-3 sekundy na oddanie strzału, następnie tarcza chowa się za przesłonę.
Jak strzelają kobiety?
Różnie, tak samo jak mężczyźni. W strzelectwie dynamicznym z reguły walczą o swoje. Są takie dziewczyny, które strzelają lepiej od facetów. Broń strzelecka wciąż kojarzona jest jako coś dla mężczyzn, stąd miło jest popatrzeć jak dziewczyna porusza się po stage’u i strzela lepiej niż niejeden żołnierz czy policjant.
Jak poznałeś Instruktora Zero?
Co roku jeżdżę na IWĘ, są to największe targi amunicji i broni w Europie organizowane w Niemczech. Tam się poznaliśmy.
No, ale chyba nie jedziesz tylko po to, aby sobie te „zabawki” pooglądać?
Pewnie, że nie, mam plany i marzenia. Uważam, że każdy strzelec powinien pojechać na taki event. Na takich targach zobaczysz od gwiazdek Ninja do broni pokładowej. Porozmawialiśmy, zaproponowałem mu by wpadł na szkolenie do Polski. Potem były miliony maili, ciężko było spasować jego grafik i nasz, ale się udało. Po raz pierwszy przyjechał do nas w 2014 roku, był też w 2015. Instruktor Zero jest spadochroniarzem włoskim, służył w jednostce powietrzno-desantowej. Uważam, że jest bardzo dobrym strzelcem, dużo trenuje i eksperymentuje. Prowadzi fajne zajęcia.
Chciałbyś być tak rozpoznawany w środowisku jak On?
Nie jest to dla mnie ważne, aby moja twarz była wyświetlana non stop. Ja chcę robić swoje, chciałbym, aby Tactical Bushido było kojarzone z dobrym treningiem, z zajęciami na wysokim poziomie.
Oprócz Tactical jest też Bushido, jak zaczęła się twoja przygoda z karate?
Jako dziecko zacząłem trenować karate, Karate Kyokushin, później Karate Shotokan. Potem rozpoznawałem kolejne szkoły. Po przyjeździe do Gdyni, kontynuowałem treningi. Ciągnąłem to kilka lat, aż wreszcie z moim kolegą otworzyliśmy sekcję Karate i zaczęliśmy prowadzić zajęcia.
Czy na karate przychodzą wyłącznie dzieci i młodzież, czy również dorośli?
Przychodzą także starsi. Z reguły trening podzielony jest na dwie grupy, w jednej ćwiczą osoby młodsze w drugiej starsze. Są ludzie którzy trenują kilkanaście lat karate, inni przychodzą po prostu by się poruszać, by nie siedzieć po pracy przed telewizorem.
Trzeba się jakoś specjalnie przygotować, jeśli nie uprawiało się żadnego sportu przez wiele lat?
Nie, każdy może przyjść na trening karate. Nie ma żadnej selekcji. Na trening nigdy nie jest zbyt późno, może być ewentualnie za wcześnie.
Co Ci sprawia większą przyjemność: strzelanie czy karate?
To jest dobre pytanie. Karate ma w sobie swój czar, to sztuka walki. Tutaj mamy ceremoniał przed i po treningu. Dużo ludzi uważa, że jest to przestarzałe. Każdy czas ma swoje prawa, zmienia się moda na pewne sporty, sposób spędzania wolnego czasu. Być może za dziesięć lat wróci moda na szermierkę. Dziś modne są mieszane sztuki walk i tym młodzież się interesuje. Uważam, że jest to wspaniałe, gdy młodzież zamiast pić piwo pod sklepem, idzie na trening.
Można połączyć elementy strzelectwa z karate?
Tak, w strzelectwie obronnym istnieje coś takiego jak uderzanie bronią strzelecką. Żołnierze od zawsze uczyli się używać kolby, karabinka, bagnetu do zadawania uderzeń. Przy dobyciu broni, osoba która pracuje z bronią, musi zdawać sobie sprawę z tego, że tą bronią może uderzyć – nie trzeba od razu ciągnąć za spust. Wyciągnięcie broni nie musi wiązać się z koniecznością oddania strzału, czasem wystarczy szczęk przeładowania broni, by wymusić określone zachowanie na osobie będącej „po tej złej stronie”.
Dziękuję za rozmowę