Pod koniec zmiany tekst żołnierzy do mnie: „wodzu po urlopach przyjedziemy napijemy się razem porządzimy” [śmiech] ta, ta na pewno. Byliśmy z jednej brygady, lecz innych jednostek. Nie uwierzysz, po pół roku maluję rower wodny, który kupiłem na działkę nad jeziorko. Otwarta brama od domu, żona na zakupach. Słyszę, że od tylu drze się 4 gości na całą ulicę „siemaaaaaaaaa wodzuuuuuuuu przyjechaliśmy”. Ja pier…le, nie wierzę, przyjechali we 4 (płaski, młody, bocian i adams zwany 100kg kotem) przywieźli wszystko począwszy od ketchupu, chleba, węgla grillowego, cebuli. Cały bagażnik kombi zawalony, oczywiście wiadome trunki też były. Zostali 3 dni – ciężkie 3 dni. Żona jak ich aż się popłakała, dziadek łzy w oczach. Nigdy nie wiedziała co robiłem i z kim w Afganie, a teraz zobaczyła, i przekonała się jaki miałem u nich szacunek, ze moi żołnierze do mnie przyjechali. Szok, szok, szok, również dla mnie. Życzę każdemu takich chwil w życiu.
Z Marcinem Michalakiem, Prezesem Centralnego Biura Ochrony Agencji Ochrony Osób i Mienia „GUNNERS SECURITY”, – „ŚCIEMĄ”– rozmawia Anna Ruszczyk.
Ściema wsiadamy do kapsuły czasu i przenosimy się do roku, miesiąca a może nawet i dnia w którym podjąłeś decyzję o służbie w wojsku. Czy pochodzisz z rodziny z tradycjami wojskowymi?
[śmiech] Właśnie nie, jestem pierwszym w rodzinie i na dzień dzisiejszy jednym żołnierzem zawodowym. Zawsze chciałem być w wojsku, od małego. Niestety nie miałem żadnych znajomości jednak cały czas dążyłem do tego aby do wojska iść i poszedłem na ochotnika.
Jak wyobrażałeś sobie służbę w wojsku, czy miałeś wizję tego czym byś się chciał zajmować?
Generalnie jednostki, które mnie wówczas interesowały, czyli w 1996 roku to była 6 brygada desantowo szturmowa, 1 pułk specjalny komandosów i 25 brygada kawalerii powietrznej. O niczym innym nie chciałem słyszeć. Nie miałem sprecyzowanych planów, że chcę być strzelcem czy operatorem moździerza czy pełnić inną funkcję (na pewno poza kierowcą i kucharzem) chciałem być szturmanem i tyle.
Jakie w twoich czasach, gdy wstępowałeś do wojska, było zainteresowania służbami mundurowymi?
[śmiech] Zainteresowanie? Średnie, większość szła bo musiała i tyle, każdy musiał to odwalić i koniec. Oczywiście była część ludzi, którzy mieli jakieś tam ciche plany co do tego żeby zostać w wojsku, jednak nikt raczej głośno o tym nie mówił (czasy fali jak jeszcze w wojsku była – teraz „fala” tylko na morzu).
Dlaczego według Ciebie ludzie decydują się związać swoje życie z wojskiem? Jakie są najczęstsze motywacje?
Jeśli chodzi o mnie, to poszedłem do wojska z patriotyzmu, szacunku dla ojczyzny (trochę górnolotne). Przede wszystkim chciałem służyć i rozwijać swoje zainteresowania, wyszkolić się. Z przykrością stwierdzam, że dziś większość żołnierzy idzie nie do wojska tylko do pracy na 8 godzin. Mają zapewnioną trzynastkę, mundurówkę pensję zawsze na czas. Oczywiście nie można generalizować, ale tak jest. Nawet jak mają służyć do 60 roku życia, to zawsze jednak patrzą przez pryzmat pieniędzy, takie czasy.
Wstąpiłeś do wojska … jak wspominasz początki, jak wyglądały szkolenia, czy były jakieś szczególne zdarzenia bądź ciekawe sytuacje, które utknęły Ci w pamięci z tego okresu?
Chciałem być szturmanem i tyle. Miałem już prawie w ręku bilet do Lublińca i na 2 tygodnie przed poborem telefon z WKU, że jednak zmiana, bo ktoś, kto miał jechać do innej jednostki złamał nogę i ja muszę iść na jego miejsce. Myślałem super pójdę wcześniej. No i poszedłem wcześniej, ale do CSWOPL Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Przeciwlotniczej. Gdzie? W Koszalinie. Ja pierdolę, miałem być szturmanem teraz będę lufy czyścił. Widocznie ktoś miał lepsze znajomości, żeby wejść na moje miejsce do Lublińca. Co czułem? Masakra, załamka wkurwienie. Chciałeś być w wojsku to dajesz. Cztery miesiące doginania non stop. Naszymi kapralami była stara gwardia w pułku przeciwlotniczego z Gołdapi. Pamiętam kpr …. górala, który szybciej chodził niż my biegliśmy w oporządzeniu. Na strzelnice w pełnym oporządzeniu biegli wszyscy, z powrotem tylko wybrańcy, którzy strzelili „dziewice” czyli „0”. Miałem tak krzywą lufę, że zawsze biegłem w jedną i drugą stronę, co przełożyło się na moją kondycję fizyczną, gdy na 3 km z bronią miałem 3 miejsce na cały pobór na szkole. Z tego faktu nie byli zadowoleni również żołnierze mojej jednostki do której poszedłem po szkółce. Gdy tylko miałem prowadzić zaprawę chłopaki już mieli dosyć i leciały tylko nieprzyzwoite słowa. Potem 8 miesięcy nad morzem, nie będę opowiadał o moich przeżyciach w tej jednostce, wtajemniczeni wiedzą kim jest i co może kapral na jednostce falowej. Nie mniej jednak sam pobyt i ten czas wspominam bardzo milo. Wtedy już atakowałem służbę nadterminową, złożyłem dokumenty do jednej z jednostek. Kazali czekać. I co? Ano nic już trzeba wychodzić do cywila a dokumenty gdzieś przepadły, były i nie ma. Wyszedłem do cywila, ale tylko na 3 miesiące i to był jeden z momentów, które zaważyły na mojej służbie. Dlaczego? Dlatego, że po 3 miesiącach przyszedłem do pracy i służby uwaga gdzie? Do WKU z którego szedłem do wojska, ale już jako plutonowy zawodowy. Żołnierze z WKU, którzy wtedy służyli, to każdy z nich mógłby być moim ojcem. Takich miałem kolegów. Atmosfera i doświadczenie super. Wtedy chłopaki, którzy zostali w nadterminowej dostawali po 120zł i byli tylko ndt, a ja już byłem żołnierzem zawodowym. Bajka, tylko tyle, że obsługa długopisu miała niewiele wspólnego z Lublińcem, Krakowem czy kawalerią. Ale uparty jak wół osiągnąłem cel po pierwszym kontrakcie i wreszcie trafiłem tam gdzie chciałem.
Czyli do…?
Niech to pozostanie małą tajemnicą.
Misja w Afganistanie. Kto i po co wyjeżdża na misje, jak trzeba się do tego przygotować, jak długo jest się poza domem, jak wygląda życie na misji, jaka panuje atmosfera w „zespole”, czy w trakcie takich pobytów rodzą się przyjaźnie. Z jakimi wyrzeczeniami i kosztami osobistymi wiąże się taki wyjazd?
Powody, jeden dla kasy, drugi żeby się sprawdzić, trzeci z ciekawości, czwarty żeby udowodnić że jest twardzielem. Myślę, że powodów jest bardzo dużo i każdy ma swój. Jak się trzeba przygotować? Przede wszystkim inaczej podchodzi do tego żołnierz kawaler inaczej żołnierz, który tak ja ma żonę i dwie małe córeczki wtedy. Dla wszystkich osób świat przewraca się do góry nogami. Myślę, że już od dnia w którym jest decyzja, że na misje lecisz po wszystkich badaniach, szkoleniach, certyfikacjach. Jak żołnierz kiedyś odliczał dni do cywila tak ty odliczasz dni do wyjazdu z Polski. Średnio poza domem jesteś około 6 miesięcy, ja na swojej 1 zmianie bylem całe 7 miesięcy, to długo, naprawdę długo. Pierwsza sprawa przy wyjedzie na misje jak masz jechać, to jedź z porządną ekipą, z ludźmi którym ufasz, którzy pójdą za tobą jak będzie potrzeba. Jeśli nie masz takich ludzi i masz jechać z popaprańcami i orać sobie psyche to lepiej zostać w domu i siedzieć z rodziną w spokoju. Dowodziłem 18 żołnierzami. Dla mnie jedni z lepszych fighterów, był to pluton strzelców pokładowych na śmigłowcach MI-8 i MI-24. Super ekipa chodź dotarcie było bardzo ciężkie, jednak później robota zrobiona na 5. Jeszcze wtedy było trochę baz, gdzie byli Polacy i klika wysuniętych posterunków ogniowych „firebase”. Tam gdzie wtedy byli Polacy w bazie, byłem i ja i moi wszędzie. Śmialiśmy się że przelecieliśmy Afganistan tam gdzie było można. Ciężka i odpowiedzialna robota i trzeba ją lubić. Na każdym wylocie możesz dostać tak samo jak chłopaki z dołu (mieliśmy lepiej, że w górze nie ma id-ków) szacun dla nich, bo mieli przejebaną robotę. Jak tylko mogliśmy zawsze wspieraliśmy ich z powietrza, zawsze cieszyli się, że są ich śmigłowce. Machali nam, to naprawdę super uczucie jak przylatujesz i komuś spada kamień z serca „są nasze śmigła”.
A jakie mieliście zapewnione warunki?
Jeśli chodzi o warunki to szału nie było, nie mniej jednak trzeba było funkcjonować. Najważniejsze to super ekipa, resztę da się przeżyć. Zmiana minęła, ale przyjaźnie zostały. Pod koniec zmiany tekst żołnierzy do mnie: „wodzu po urlopach przyjedziemy napijemy się razem porządzimy” [śmiech] ta, ta na pewno. Byliśmy z jednej brygady, lecz innych jednostek. Nie uwierzysz, po pół roku maluję rower wodny, który kupiłem na działkę nad jeziorko. Otwarta brama od domu, żona na zakupach. Słyszę, że od tylu drze się 4 gości na całą ulicę „siemaaaaaaaaawodzuuuuuuuu przyjechaliśmy”. Ja pier…le, nie wierzę, przyjechali we 4 przywieźli wszystko począwszy od ketchupu, chleba, węgla grillowego, cebuli. Cały bagażnik kombi zawalony, oczywiście wiadome trunki też były. Zostali 3 dni – ciężkie 3 dni. Żona aż się popłakała, dziadek łzy w oczach. Nigdy nie wiedziała co robiłem i z kim w Afganie, a teraz zobaczyła, że moi żołnierze do mnie przyjechali. Szok, szok, szok, również dla mnie. Życzę każdemu takich chwil w życiu.
Kolejna wyprawa?
Baza przerzutowa w Kirgistanie, wyczytują nazwiska do wylotu do Bagram i słyszę znajome nazwisko. Myślę, eee niemożliwe chyba nie, przecież się wyprowadził, ale nic szukam gościa. I nagle ja pier…lę „Zali” co ty tu robisz? Kurwa to samo co ty! Po 15 latach spotkałem kumpla z bloku obok gdzie się wychowaliśmy od urodzenia i gdzie? W Kirgistanie w czasie rotacji do Afganistanu. Całą zmianę ja na górze, on dole. Polska potem kolejna zmiana i co spotykamy się znowu, gdzie? Podczas przerzutu w Kirgistanie. Jesteśmy teraz w jednej bazie. Jak tylko możemy widzimy się codziennie między jego patrolami i między moimi wylotami. Dzień jak dzień, bardzo się zżywamy z chłopakami z „bojówki” często razem jedziemy i lecimy na robotę. Po jakimś czasie „Zali” się pyta „nie masz może kombinezonu na zbyciu?”. Kurde „Zali” dla ciebie zawsze jest. Obszywa kombinezon, w kolejnym dniu jedzie na 3-4 dni w góry. Drugiego czy trzeciego dnia wzywają qrf powietrzny, nasi gdzieś tam dostali. Jeden z naszych przetransportowany medavaciem do szpitala w Ghazni. Pędzimy biegiem, bo nasi dostali. Sytuacja zostaje opanowana, wracamy do bazy. Luzik, prysznic, kawka. Dzwoni telefon, stoisz czy siedzisz? Stoję. To kurwa usiądź, „Zali” dostał – mina przeciwpiechotna kierunkowa szedł na „wąsach” leży u nas w szpitalu. O kurwa lecimy – pytamy się co i jak znajomego lekarza – ma mnóstwo odłamów w ciele, ale żyje. Jezu całe szczęście. Możemy wejść? Ok, ale na chwilę. Wchodzimy we 4 gunnerów i po zobaczeniu „Zaliego” wszyscy łzy w oczach. Masakra, „Zali” jak tam się czujesz wszystko ok? Ta spoko, ale kurwa „ś….a” rozjebali mi ten nowy kombinezon co mi dałeś. Nie no, nie wierze co za kolo? Takie jest życie w Afganie ludzi z bojówki, twardzieli z krwi i kości, którzy niczym się nie chwalą po powrocie do kraju. Wykorzystają urlopy i dawaj przygotowanie do kolejnej zmiany.
Co weryfikuje misja?
Misja weryfikuje ludzi, niektórzy przekonali się, że nie nadają się na takie zadania. Niektórzy za późno. I nie mówię broń Boże o chłopakach, którzy zginęli, tylko o tych, którzy podczas gdy jedni walczą, to oni srają w portki. Po wszystkim i po przyjedzie do domu on jest wielkim komandosem i misjonarzem.
Jak wygląda powrót do rzeczywistości po takiej misji?
Dla mnie powrót był raczej normalny. Wiadomo trzeba się ogarnąć i przestawić na inne tory. Nie trzaskać drzwiami, bo czyha jeszcze strach po pół roku hałasu od walenia rakietami i moździerzami, ale z czasem to mija. Jeśli miałbym propozycję, że jadę w poniedziałek to powiem słowa ś.p mojego kolegi kpt a……. biorę plecak, gitarę i lecimy. Coś jest w syndromie „misjonarza” choć się za niego nie uważam. Myślę, że powinno powstać więcej filmów dokumentalnych takich jak „Karbala”. Wszyscy są zafascynowani amerykańskimi filmami jak chociażby „Helikopter w Ogniu„ tymczasem z prawdziwych opowieści nas wszystkich nakręcono by nie jeden bardzo dobry film. Wówczas społeczeństwo miałoby pogląd na naszą pracę i być może zmieniło nastawienie do żołnierzy, którzy wyjeżdżają na misję.
A czym się dzisiaj zajmujesz w wojsku?
Aktualnie w czynnej służbie wojskowej zajmuję się szeroko pojętą ochroną całego kompleksu wojskowego, czyli ochrona fizyczna – sufo oraz techniczna czyli systemy alarmowe. Opracowuję całość dokumentacji dotyczącej ochrony jednostek wojskowych garnizonu. Zajmowałem się wspólnie z BOR i Policją zabezpieczaniem wizyty wtedy ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Przyjmuję delegacje zagraniczne oficerów z najwyższej półki w polskich siłach zbrojnych. Swego czasu jako żołnierz miałem zgodę na szkolenie się ze SPAP Łódź. To były fajne czasy, teraz tego nie ma. Wymienialiśmy się doświadczeniami razem szkoliliśmy, super było. Najlepsze jest to, że ze strony wojska to ja byłem prowodyrem, ze strony SPAP był mój kolega „GUŁEK”, który udzielił ci wywiadu i który także ma swoją agencję ochrony w Łodzi. Czasem razem współpracujemy. W latach 2004 do 2006 prowadziłem grupę pokazową walki wręcz gdzie 3 lata pod rząd zdobyła ona I miejsce w pokazach wyszkolenia grup walki wręcz. Wiązało się to również z wyjazdami na wszelkiego rodzaju imprezy mniejsze i większe w ramach promocji wojska. Oczywiście nasze pokazy były jedną z atrakcji imprez. Od 5 lat jestem opiekunem klasy mundurowej w liceum. W związku z tym z młodzieżą przeprowadzam zajęcia z musztry, topografii i surviwalu. Niektórzy z nich dalej poszli do wyższych szkół wojskowych a co niektórzy dorywczo na imprezach masowych pracują u mnie. Młody narybek agencji. Jako żołnierz zajmowałem się kompleksowym zabezpieczeniem ochrony całej ekipy filmu „Karbala” podczas kręcenia filmu w jednostce. W zamian za to reżyser i producent umieścili podziękowania w napisach końcowych filmu z podaniem jw stopnia imienia i nazwiska.
Gunners Security – skąd wziął się pomysł na założenie firmy i czym się zajmujecie?
Zawsze gdzieś tam miałem do czynienia z ochroną w pracy zawodowej i chyba stąd urodził się pomysł. Firma zajmuje się przede wszystkim ochroną wszelakich imprez masowych (koncerty, mecze piłki nożnej itp.) ale również mniejszych imprez typu „dożynki dnia miast, turnieje”. Posiadamy również swoją grupę interwencyjną, która 24h na dobę czuwa nad bezpieczeństwem naszych klientów zarówno prywatnych, ale również instytucji państwowych. Dodatkowo zajmujemy się ochroną fizyczną marketów, składów budowlanych, baz tirów. Rozwijamy się wszechstronnie na każdej płaszczyźnie zamieniając ludzi na stanowiskach tak, aby każdy przerobił każdą robotę. Przynosi to korzyści przy urlopach, wyjazdach służbowych, gdy jedna osoba musi zastąpić drugą. Jako agencja jesteśmy inicjatorami i współorganizatorami „Święta wojska polskiego” w dniu 15 sierpnia na głównym placu w moim mieście. Uroczystość cieszy się ogromną popularnością odkąd zaczęliśmy ją organizować. Także jest to połączenie wojska i agencji. Oczywiście wspólnie z Policją zajmujemy się kompleksowym zabezpieczeniem imprezy pod względem bezpieczeństwa.
Najciekawsze projekty?
Myślę, że jednak imprezy masowe i koncerty przynoszą nam największą satysfakcję. Sądzę, że ludzie z ekipy szczycą się tym, że ochraniali takie gwiazdy jak Kamil Bednarek, Zbigniew Wodecki, Piękni i młodzi, Pokahontaz, Zenek i akcent, Donathan i Cleo, Boys, Ewelina Lisowska, Enclose – to tylko część gwiazd, które ochranialiśmy na koncertach. Dodatkowo jesteśmy organizatorem, już po raz 2, ogólnopolskiego turnieju służb mundurowych w piłkę nożną na orlikach „Gunners Cup 2016”. Super impreza połączona z wielkim piknikiem militarnym podczas którego każda ze służb prezentuje swoje wyposażenie, wyszkolenie. W turnieju grają zespoły policji, straży pożarnej, służby więziennej, wojska polskiego, ale co było moim celem również agencje ochrony. Wszyscy spotykają się razem, dyskutują w końcu tak naprawdę wszyscy razem współpracujemy i ja na taką współpracę kładę bardzo duży nacisk. Oprócz tego działamy bardzo dużo społecznie, wyjazdy do przedszkoli i szkół. Prowadzimy zajęcia z dziećmi przekazując im wiedzę na temat różnych zachowań w sytuacjach zagrożenia, zachowania się w domu gdy są same. Na takie spotkania również przyjeżdża policja i państwowa straż pożarna. Dodatkowo dla wszystkich dzieciaków, które uczestniczą w naszych spotkaniach bezpłatnie fundujemy kamizelki odblaskowe z napisem „bądź bezpieczny z Gunners security”. W 2016 roku z okazji Dnia kobiet 8 marca jako agencja ochrony zorganizowaliśmy darmowe zajęcia z samoobrony dla kobiet z naszego miasta (chętnych było 200 kobitek). Zajęcia prowadziła specjalnie kobieta nasza koleżanka z firmy. Dodatkowo przeprowadzone zostały zajęcia z pierwszej pomocy oraz procedury zachowania się podczas ataku terrorystycznego i sytuacji kryzysowych. Z uwagi na ogromne zainteresowanie będziemy kontynuować takie szkolenia. Dokonujemy zbiórek dla potrzebujących dzieci z domu dziecka w Grotnikach, ochraniamy charytatywnie koncerty zorganizowane na rzecz dzieci potrzebujących. Co roku czynnie uczestniczymy w WOŚP ochraniając kompleksowo całość wydarzenia: koncerty, wolontariuszy oraz konwojowanie pieniędzy. Oczywiście wszystko to robimy bezpłatnie. Jednym z założeń agencji jest zmiana nastawienia społeczeństwa do branży ochrony. Nie są to mięśniaki bez mózgu lub starsze dziadki. To wyszkoleni, kulturalni ludzie, którzy profesjonalnie podchodzą do swojej pracy, współpracując ze służbami i społeczeństwem w zakresie bezpieczeństwa.
I wisienka na torcie?
Wisienką na torcie na dzień dzisiejszy jest to, że ochraniamy galę MMA pierwszej w Europie Federacji MMA dla kobiet. Jesteśmy sponsorami klubów piłkarskich, wydarzeń patriotycznych, turniejów, imprez charytatywnych, parterami wielkich imprez typu survivalwrack race, księżycowy cross, czy chociażby specjalnego obozu szkoleniowego „commando”. To chyba najlepiej świadczy o tym jak docenił i docenia nas rynek ochrony, a to jeszcze nie koniec, rozgrzewamy się. Już powoli powstaje CSGS „centrum szkoleniowe gunners security”, będzie naprawdę grubo a do tego rusza stowarzyszenie proobronne oparte również na podstawach mojej agencji. Dodatkowo w tym roku firma otrzymała certyfikat „Rzetelna Firma”
Czy i w jaki sposób byli jak i obecni mundurowi mogą wykorzystać swoje doświadczenie w branży ochrony?
Myślę, że oczywiście jak najbardziej można a nawet trzeba wykorzystywać doświadczenia z wojska. Ja na przykład wykorzystuję doświadczenie w zakresie ochrony fizycznej oraz wszelakich imprez, które ochraniałem w jednostce wojskowej przekładając to na grunt cywilny. Oczywiście wszystkiego przełożyć się nie da, można jednak posiłkować się wiedzą. Wykorzystuję swoją wiedzę i doświadczenie w obie strony wojsko – świat cywilny, świat cywilny – wojsko. W odpowiednim połączeniu obu doświadczeń można wypracować najlepsze procedury.
Kapitał ludzki, czyli kogo zatrudniacie, jakie trzeba spełniać wymagania?
80% ludzi w firmie to czynni w służbie żołnierze jednostek wojskowych, reszta 20% to zawodowi strażacy, służba więzienna i inne zawody. Razem chodzimy na imprezy, razem jeździmy na ścigaczach, znają się nasze żony, znają się nasze dzieci, razem jeździmy na wczasy. Oczywiście nie wszyscy, bo jest nas już tylu, że możemy zabezpieczyć imprezę masową na 5 tysięcy ludzi. Generalnie najstarszy w firmie jestem ja i na razie tak zostanie. Idę typowo w stronę ludzi wyszkolonych, wysportowanych, uprawiających sztuki walki. Emeryci i renciści powinni być zgodnie z nazwą być „na emeryturze i rencie„ a nie w ochronie.
Czy w waszym zespole są instruktorzy służb mundurowych?
Mamy instruktorów tak naprawdę z każdej dziedziny począwszy od walki wręcz, ratownictwa medycznego, wysokościówki, a kończąc na naszych chłopakach, którzy już walczą w ALMMA (amatorskiej lidze mma), czy też specach i instruktorach strzelectwa.
Na Waszej stronie jest napisane, że współpracujecie z najlepszym monitoringiem w Polsce. Jak to się przekłada na Wasze działania?
Jest to monitoring systemów alarmowych. W związku z tym, że nie mamy własnej stacji monitorowania alarmami korzystamy z usług jednej z największych firm w Polsce w tym zakresie. Jest to niezwykle ważna sprawa dla prawidłowego działania w terenie gunnersów z grupy interwencyjnej. Chodzi o szybkość, rzetelność i profesjonalność obu stron w różnych naprawdę nieraz kryzysowych sytuacjach. Postawiliśmy na jakość i tym samym nasi klienci widząc, że współpracujemy z tą firmą wiedzą, że mogą liczyć na skuteczność i profesjonalizm.
Branża ochrony to taki worek do którego wrzucono wszystkich od dozorów, po ochronę osobistą VIP. Jak oceniasz kondycję branży ochrony w Polsce, jakie są jej główne bolączki, na co stawiają klienci, kontrahenci, a jakie są realia na rynku ochrony?
Jest źle, źle i jeszcze raz źle. Moim zdaniem największym błędem było uwolnienie zawodów, gdzie tak jak mówisz wszystkich wrzucili do jednego worka cieci, leśnych dziadków i porządnych pracowników ochrony. Tak naprawdę teraz ochroniarzem może być każdy. Kilka dni temu byłem w Łodzi w Manufakturze. W jednym ze sklepów odzieżowych moje córki mnie pytały „co temu panu ochroniarzowi jest?”. Branże głównie rozwaliły dziadki ze służb mundurowych (policja, służba więzienna, wojsko, straż) wymieniłem wszystkich, aby ktoś się nie obraził, że jest lub go nie ma.
Dlaczego tak uważasz?
Wszyscy oni mają emeryturkę, zawsze coś robili na służbie, teraz w cywilu nie mogą znaleźć sobie miejsca, kobita każe – zrób to, zrób tamto. A tak pójdzie sobie na cieciówkę, do marketu do jednostki wojskowej nawet za „pinć złoty”. W domu mu się nudzi a i do emerytury można dorobić. Powinny wrócić licencje I i II stopnia. Teraz ludzi, którzy robili technika ochrony, robili licencje wykładając na to pieniądze, robili pozwolenia na broń są na równi z „leśnymi dziadkami” i starszym panem, który wciska przycisk, aby szlaban otworzyć albo drzwi na portierni. Chore jest prawo o zamówieniach publicznych „100% wyboru oferty to najniższa cena”. Jak to się przekłada? Firma, która ma ludzi młodych, wyszkolonych, wyposażonych zna swoją wartość, jednak przetarg przegra, bo ich usługi kosztują. Panowie ze służb zrobią to za pół ceny, bo mają emerytury. Uczestniczyłem w kilkunastu przetargach i tak to się niestety odbywa. Inaczej troszkę jest z klientem prywatnym. Wiadomo, że też patrzy na cenę, jeśli jednak ma wybrać czy ochraniają go leśne dziadki, czy młode wyszkolone chłopaki, większe jest prawdopodobieństwo, że wybierze młodszych. Oczywiście nie zawsze. Pamiętajmy, że ludzie patrzą jednak w pierwszej kolejności na pieniądze, później dopiero patrzą na inne rzeczy. Trzeba pokazywać co się ma, co się potrafi. Bardzo ciężko jest wejść na rynek ochrony i się utrzymać. Niektórzy się wkurzają i nawet podśmiewają, że mamy takie wyposażenie jakie mamy i że stoimy obładowani sprzętem na imprezach, ale jeśli klient sobie tak życzy, to nie ma tematu. Gorzej jeśli klient sobie tego życzy, a agencja tego nie ma. Na dzień dzisiejszy politykę firmy prowadzę tak, a nie inaczej i na dzień dzisiejszy przynosi to bardzo dobre wyniki. Tego będę się trzymał i dalej dążył do realizacji założonych celów.
Dziękuję za rozmowę
ŚCIEMA – aktualnie 20 rok zawodowej służby wojskowej, 2 razy pełnił służbę w ramach Samodzielnej Grupy Powietrzno Szturmowej w Islamskiej Republice Afganistanu za którą otrzymał medal „Gwiazda Afganistanu”, odznakę „Wzorowy Dowódca”, podziękowania za współpracę od JW. GROM. Za misję w Afganistanie otrzymał sznur wyróżniający żołnierzy „Przodującego Oddziału Wojska Polskiego” za dokonanie czynu bojowego oraz medal NATO „ISAF” a także medal Afghanistan Campaign Medal. Odznaczony brązowym medalem „Siły Zbrojne W Służbie Ojczyzny”, brązowym medalem ”Za Zasługi Dla Obronności Kraju”. Posiada certyfikat Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej szkolenia specjalistycznego w zakresie widzenia nocnego, posiada uprawnienia instruktora 7,62 WPKM – M-134G (MiniGun). Posiada tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych. Ukończył jako jeden z pierwszych w JW. kurs Szkolenia Personelu Wojskowego narażonego na izolację S.E.R.E poziom „C” Stanag 7196 – NATO, Posiada uprawnienia instruktora WWBK (walki w bliskim kontakcie) oraz uprawnienia instruktora rekreacji ruchowej w specjalności „samoobrona” wydane przez Akademię Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Instruktor strzelania dziennego i nocnego KM PK na śmigłowcach Mi-24 – Mi -17, członek Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Ochrony oraz Krajowego Stowarzyszenia Informacji Niejawnych. Ukończył kurs Kierowników kancelarii tajnych i zagranicznych oraz posiada dyplom Polskiej Izby Systemów Alarmowych, wpisany na listę kwalifikowanych pracowników zabezpieczenia technicznego oraz kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej. Posiada uprawnienia kierownika ds. bezpieczeństwa imprez masowych itd… i to jeszcze nie koniec.