Najnowsze

Wykrywanie jest sztuką

Na zdjęciu miejsce zakopania zwłok, akta sprawy (fot. A.Gawliński)

Każda zbrodnia, gdzie sprawcy uda się wprowadzić w błąd organy ścigania, jest porażką. Każda ujawniona zbrodnia – sukcesem. Warto pamiętać o tym, że zabójca, któremu udało się uniknąć odpowiedzialności, może powtórzyć swoje zachowanie. Powinniśmy dążyć do tego, by kara była nieuchronna, aby wszystkie pozoracje, wprowadzenia w błąd zostały ujawnione a sprawca pociągnięty do odpowiedzialności.

Z dr Ewą Pachurą, emerytowanym funkcjonariuszem Policji, autorką publikacji „Inscenizowane zabójstwa i samobójstwa. Studium kryminalistyczne” – rozmawia Anna Ruszczyk.

 

Na początku naszej rozmowy chciałabym zapytać Panią o inspirację do napisania monografii poświęconej inscenizowanym zabójstwom i samobójstwom. Co stanowiło główną motywację do przygotowania tak unikalnej, ze względu na poruszane zagadnienia, publikacji?

Kwestią wykrywania zabójstw interesowałam się już od czasu, gdy byłam nastolatką, pomimo tego, że nikt z najbliższych mi osób nie pracował w organach ścigania. Zastanawiałam się wówczas na wyborem studiów, brałam pod uwagę kierunki medyczne, Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie oraz biotechnologię. Natomiast cel był jeden, by po ich ukończeniu pracować na miejscach najpoważniejszych zdarzeń, rozstrzygać zagadki na temat przyczyn i mechanizmu śmierci człowieka oraz doprowadzać do skazania osób odpowiedzialnych za te czyny. Dostałam się do WSPol w Szczytnie, pomimo tego, że podczas rozmowy wstępnej mówiłam o swoich marzeniach związanych z pracą w Policji, co nie do końca przypadło do gustu komisji. Jest to instytucja zhierarchizowana i moi przełożeni mogli mnie widzieć w zupełnie innych komórkach organizacyjnych. Odnosząc się bezpośrednio do Pani pytania uważam, że zabójstwa są sprawami, które są najłatwiejsze do wykrycia albo ogromnie trudne. Mnie najbardziej fascynowały te, które nie były oczywiste od początku. W toku swojej 27-letniej służby spotkałam się z różnymi nietypowymi zabójstwami i samobójstwami. W ramach tzw. Archiwum X, pracowaliśmy nad zabójstwami pozorowanymi na zaginięcia. Później, pod moim nadzorem, były wykonywane sprawy znane w całej Polsce – zabójstwo Agaty G. w parku w Brzeźnie, podwójne zabójstwo w rodzinie zastępczej w Pucku, zabójstwo Barbary P. z Janowic i wiele innych. Bardzo skomplikowanymi sprawami, długotrwałymi były też samobójstwa inscenizowane na zabójstwa, jak np. samobójstwo żeglarza Patryka P. w Gdyni. Przyjeżdżając wielokrotnie na miejsca ujawnienia zwłok stawałam przed dylematem do jakiego zdarzenia doszło – zabójstwa, samobójstwa czy wypadku. Zauważyłam także u niektórych funkcjonariuszy, prokuratorów, medyków sądowych, iż często przyjmują, jako pewnik rodzaj zdarzenia, który wydawał się najbardziej oczywisty, nie rozstrzygając wszystkich możliwych scenariuszy. Dostrzegłam, ile trudności czasem budzi wstępna ocena zdarzenia, jak niewiele osób posiada wiedzę na temat zachowań sprawców zabójstw, ale też samobójców. Niestety zbyt mała liczba funkcjonariuszy chociażby słyszała o samobójstwie ze skrępowanymi kończynami. Gdy zaczynałam opowiadać o tego rodzaju sprawach, rozmówcy z Policji często byli zdziwieni pewnymi ustaleniami. Wtedy właśnie dokonałam wyboru tematu doktoratu, a tym samym monografii. Chciałam podzielić się doświadczeniami a także zgłębić wiedzę na przedmiotowy temat. Bardzo mała ilość policjantów ma okazję spotkać się podczas służby z zabójstwami o różnym charakterze, zwłaszcza jak pracuje w mniejszej komendzie powiatowej czy komisariacie. Takie zdarzenia mają miejsce co kilka lat. Nie mogą więc bazować, przy ocenie zdarzenia, na własnym doświadczeniu. Z myślą o nich oraz innych osobach pełniących różne role przy wykrywaniu przestępstw, pragnęłam pokazać różne oblicza śmierci. Chciałam, by przyjeżdżając na miejsce ujawnienia zwłok ludzkich zastanowili się chwilę dłużej, nad tym co widzą. Bo w takich sprawach prawdziwą, pełną szansę, ma się tylko raz. Przyznaję, że olbrzymią przyjemność mi sprawiało, gdy po rozmowach ze mną, czy przeczytaniu monografii, niektórzy z nich odzywali się, że mieli zdarzenie o nietypowym charakterze, że inne osoby uważały, że to będzie np. samobójstwo, a oni dzięki zdobytej dzięki mnie wiedzy spojrzeli szerzej i okazało się, że mieli rację. Każda sprawa, która po przeczytaniu książki, zostanie ujawniona, czy czynności wykonane tak, by z góry nie zakładać jednego założenia, jest dla mnie wielkim sukcesem.

Czy inscenizowanie zbrodni jest zjawiskiem powszechnym?

Inscenizowanie zbrodni nie jest zjawiskiem powszechnym, choć znanym od najstarszych czasów. Z moich badań, ale także naukowców ze Stanów Zjednoczonych, Australii i innych krajów, wynika, że częstotliwość ich popełniania wynosi około 1,5%. Dlatego tak trudno bazować na własnych doświadczeniach, czy nawet zakładać jako jedną z wersji, nie spotykając się w literaturze ani w życiu, z takim zdarzeniem.

Na czym polega specyfika sztuki wykrywczej w sprawach dotyczących improwizowanych śmierci?

To jest skomplikowany temat i żeby go zgłębić, zapraszam do przeczytania książki. Natomiast odpowiadając bardzo krótko, nie można zapominać, że wykrywanie właśnie jest sztuką. Nie można podchodzić do ujawniania prawdy materialnej o zdarzeniu i sprawcy, w sposób prosty. Przybywając na miejsce należy mieć otwarty umysł, wyostrzone zmysły i nie ignorować intuicji. Warto skupiać się na tym, co czasem ukryte, nieoczywiste, a nie na elementach, którymi wręcz to miejsce emanuje, narzucając je nam. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że takie zjawisko istnieje, i że możemy mieć z nim do czynienia. Do każdego miejsca należy podchodzić jak do miejsca zabójstwa, ponieważ z założenia do tego rodzaju spraw najdokładniej wykonywane są czynności. Zakładać kilka równorzędnych wersji i nie ignorować ich, dopóki nie zostaną obalone. W tym zawodzie należy się uczyć całe życie.

Czy istnieje określony algorytm postępowania w przypadku ujawnienia zabójstwa lub samobójstwa inscenizowanego?

Nie ma jednego algorytmu, ponieważ każde zdarzenie jest inne. Poza elementami wskazanymi w odpowiedzi na poprzednie pytanie, warto po prostu słuchać i rozmawiać. W takich sprawach potrzebna jest współpraca, wymiana informacji, doświadczeń i wiedzy. Podczas oględzin na miejscu zdarzenia musi istnieć przepływ informacji pomiędzy osobami wykonującymi czynności bezpośrednio, a tymi, którzy zbierają dane na zewnątrz, prowadzą ustalenia. Powinno się analizować je na bieżąco. Należy dobrać odpowiednie osoby do ich wykonywania, o wysokich kompetencjach. Lekarz, biegli, funkcjonariusze, powinni otrzymywać wyniki ustaleń dokonanych wcześniej, należy dyskutować nad tym, co ujawniono. Czynności oględzin zwłok oraz miejsca ich ujawnienia są w tych sprawach kluczowe. Biegły z zakresu medycyny sądowej zawsze powinien być wezwany, nie można uważać, że sekcja zwłok jest rozstrzygająca i wystarczy. Tylko podczas zewnętrznych oględzin zwłok, po ich znalezieniu, można określić najdokładniej czas zgonu, skorelować obrażenia z pozostawionymi śladami. Nie należy też opinii jednej z osób wykonującej czynność, traktować jako dogmat, tylko ocenić ją w korelacji z innymi dowodami. Dokładne wykonywanie czynności, otwarty umysł na różne możliwości przebiegu zdarzenia, wyobraźnia i współpraca między wszystkimi osobami zaangażowanymi w proces wykrywczy, to moim zdaniem klucz do sukcesu. W książce podjęłam próbę stworzenia algorytmu do poszczególnych rodzajów zdarzeń, który ma pomóc w rozstrzygnięciu do jakiego zdarzenia doszło.

Co może sprawiać największą trudność w procesie poznawania pozoracji?

Największą trudność może sprawić nie wzięcie początkowo pod uwagę wersji o pozoracji, przez co pierwsze czynności są wykonywane jak typowe dla zdarzenia, na które sprawca/ denat inscenizowali. Podam na przykładzie. Otrzymujemy informację telefoniczną o ujawnieniu zwłok samobójcy. Przyjmujemy, że doszło do samobójstwa. Wysyłamy funkcjonariusza z jednostki najbliższej, terenowej, często bez doświadczenia. Jeżeli jest problem z biegłym lekarzem, nie czekamy na niego, tylko wykonujemy sami oględziny. Gdy wygląda na powieszenie, nie zabezpieczamy liny, bo istnieje mylny pogląd, że potem taką linę trzeba wydać rodzinie. Czynności wykonywane są sztampowo, bez dokładności, bo samobójstwo to nie przestępstwo i zostanie sprawa umorzona. Nie zostają zabezpieczone wszystkie ślady. Lekarz wykonujący sekcję, nie w ośrodku uniwersyteckim, dostaje informację, że zwłoki należą do samobójcy i pod takim kątem wykonuje oględziny wewnętrzne. W takich przypadkach łatwo popełnić błędy, które skutkować będą nie ustaleniem rzeczywistego zdarzenia. Podobnie, jeżeli upozorowano zbrodnię na śmierć naturalną czy wypadek. Czasem nawet organy ścigania nie zostają powiadomione o takim zdarzeniu, gdy zmarły był osobą starszą, schorowaną lub uznano to za śmierć, do której nie przyczyniły się osoby trzecie. Część z uchybień jest nie do naprawienia, zwłaszcza, gdy zwłoki zostaną spopielone i upłynie znaczna ilość czasu od zdarzenia.

Wiedzę i doświadczenie zdobywają zarówno śledczy, jak i przestępcy. Sukces jednych staje się porażką drugich. Stawka w tej grze jest wysoka. Czy dochodzenie do prawdy, w przypadku przestępstw pozorowanych, jest umiejętnością, którą może nabyć i wykształcić każdy funkcjonariusz?

Uważam, że większość funkcjonariuszy może nabyć umiejętność rozpoznawania pozoracji. Wierzę w naturalne predyspozycje policjantów, z którymi przychodzą do służby i które są sprawdzane podczas kwalifikacji. Jeżeli policjant jest zaangażowany, inteligentny, chce się uczyć na bazie swoich doświadczeń, a nawet błędów, doskonaląc się teoretycznie z zakresu kryminalistyki, kryminologii, psychologii, to wykształci w sobie tą zdolność rozpoznawania zdarzeń. Oczywiście, jeżeli ma przeświadczenie o swojej nieomylności, zakłada jedną wersję od początku, jest leniwy, czy niedokładny, to nie ma szans na nabycie tej umiejętności. Praca wykrywcza przy zdarzeniach związanych z ujawnieniem zwłok ludzkich, to służba dla najlepszych policjantów, takich którzy posiadają otwarty umysł, wyobraźnię, zdolności analityczne, a do tego są dokładni. Wykrywanie to sztuka, więc funkcjonariusz powinien mieć cechy pewnego rodzaju twórcy, artysty, ale też dobre przygotowanie rzemieślnicze i precyzję w wykonaniu.

Dostrzega Pani konieczność zwiększenia ilości specjalistów od rekonstrukcji zbrodni oraz biegłych z zakresu profilowania?

Uważam, że przede wszystkim istnieje potrzeba zwiększenia specjalistów od całościowego rekonstruowania zbrodni. Takich osób w zasadzie w Polsce jest niewielu. Biegłych z zakresu profilowania już jest większa ilość, a liczy się w tym względzie przede wszystkim jakość. Pojawiają się specjaliści, biegli z zakresu analizy plam krwawych, to też właściwy kierunek. Natomiast pełna rekonstrukcja zdarzenia, zawierająca wszelkie ustalenia, wnioski z opinii biegłych różnych specjalności, najczęściej dokonywana jest dopiero przez prokuratora w akcie oskarżenia albo postanowieniu o umorzeniu postępowania przygotowawczego. Bardzo często postuluję, by taki kierunek obrać w nauczaniu kryminalistyki, Ale by faktycznie dobrze sporządzać takie opinie, trzeba mieć bardzo szeroką wiedzę teoretyczną i praktyczną.

Które z obszarów dotyczących inscenizowanych zabójstw i samobójstw wymagają według Pani zmian, usprawnień bądź dalszych badań?

Największy obszar dotyczy kwestii szkolenia. Podczas nauczania w szkołach Policji, na prawie, często ta kwestia jest pomijana, Sądzę, że gdyby każda z osób usłyszała o sposobach rozróżniania charakterów zdarzeń, typowych śladach, obrażeniach dla danego rodzaju śmierci, to byłaby bardziej wyczulona na możliwość ich występowania. Każda zbrodnia, gdzie sprawcy uda się wprowadzić w błąd organy ścigania, jest porażką. Każda ujawniona zbrodnia – sukcesem. Warto pamiętać o tym, że zabójca, któremu udało się uniknąć odpowiedzialności, może powtórzyć swoje zachowanie. Powinniśmy dążyć do tego, by kara była nieuchronna, aby wszystkie pozoracje, wprowadzenia w błąd zostały ujawnione a sprawca pociągnięty do odpowiedzialności. W Polsce przepisy dotyczące informowania organów ścigania o śmierci, przeprowadzania sekcji zwłok są stare i nieprecyzyjne, powinny być zmienione, dostosowane do realiów.

Dziękuję za rozmowę

Facebook