Samuel rubasznym rzeźnikiem był. „Więcej upiornych opowieści po zmroku” Alvin Schwartz [recenzja]

fragm.okładki/ZYSK i S-KA Wydawnictwo

Lubimy się bać czy też nie lubimy? Strach nas paraliżuje a może wręcz przyciąga i fascynuje? Chodzimy do kina by nacieszyć oczy scenami lęku i grozy, czy też w kluczowych, przestrasznych momentach po prostu zasypiamy? Tak to już jest, że upiorność i koszmary od lat bawią i straszą, wzbudzają intensywne emocje i nadal pozostają jakże wdzięcznym tworzywem dla świata sztuki i kultury. Alvin po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem grozy bez względu na to, czy jego opowieści czytamy za dnia czy też w nocy. Po „Upiornych opowieściach po zmroku” nadszedł czas na „Więcej upiornych opowieści po zmroku”. I jak tu się nie bać? W kolejnym tomie znajdują się równie piękne co przeraźliwie makabryczne opowieści. A każda z nich na swój sposób niebiańsko cudna. Jedne straszą inne śmieszą. Powodują, że wracają smaki i wspomnienia z dzieciństwa bądź wręcz odwrotnie zaostrzają się koszmarne wizje dotyczące przyszłości. Duchy, stwory, zmory i potwory, a wszyscy oni umorusani w galarecie zwanej realnością. Przybywają zza światów, towarzyszą nam na co dzień, odwiedzają w najmniej oczekiwanych momentach. Ich twarze, sposób bycia, poruszania się, mówienia stanowią wciąż wielką zagadkę. Wywołują lęk, czasem paraliżujący. Opowieści o nich odprężają, stanowią nie lada gratkę dla fanów mrocznych klimatów. Ale w każdej zabawie tli się malutkie światełko niebezpieczeństwa. Są bowiem gry w które z duchami wchodzić nie wolno, są zadania których wykonanie może kosztować nas życie. Schwartz w swoim bezkresie wyobrażeń o tamtym świecie staje się wręcz geniuszem i kreatorem przerażenia. Stanu na który jesteśmy totalnie skazani czy nam się to podoba czy też nie. Alvin doskonale wie w którym momencie powiedzieć „buuuuu” i właśnie to jego „buuuuu” stanowi moment w którym Czytelnik albo łapie się za głowę, albo traci przytomność.

Nie ma co ukrywać, niektóre z opowieści są dziwne, a zdarzenia w nich przedstawione wręcz nieprawdopodobne. I za to cenię kunszt Alvina. Za szeroki wachlarz doznań których potrafi dostarczyć nam poprzez swoje nietuzinkowe maleńkie dzieła o wielkich sprawach. Sprawach życia i śmierci, miłości, nienawiści, o przewrotności losu i jego kolejach. Autor fascynuje oryginalnością, niepowtarzalnością. Znając tytuł ciężko przewidzieć początek opowieści, jeszcze trudniej jej zakończenie. W grotesce i komizmie trudno byłoby mu dorównać, podobnie jak w napawających obrzydzeniem scenach z życia rubasznego Rzeźnika. Z każdej z prezentowanych w książce opowieści można wynieść pewnego rodzaju lekcję, pobrać naukę od mistrza grozy. Pisane ku przestrodze, z myślą o wciąż żądnych krwi i makabry umysłach ludzkich, bądź najzwyczajniej w świecie, pisane dla dobrej zabawy.

Czytając „Więcej upiornych opowieści po zmroku” dowiecie się dlaczego murmurando nie wstawało, co niesamowitego wydarzyło się w domu spokojnej starości i na co wdowie przydała się zmiana garnituru u męża-nieboszczyka. Zachęcam do wejścia w świat Alvina Schwartza, czeka tutaj na Was wiele interesujących zdarzeń o których mało kto słyszał i mało kto w ogóle mógłby je sobie wyobrazić. Uczta dla duszy, cymesik dla konesera, zaś porcje serwowane niczym w luksusowej restauracji. Ale jakiż wspaniały posmak, na długo pozostający w zmysłach, niepozwalający zapomnieć o koszmarach i lękach doświadczanych przez głównych bohaterów opowieści.

Na koniec mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Zła to taka, że książkę czyta się w mgnieniu oka. Dobra zaś to taka, że na samym końcu w uwagach zawarto szczegółowy opis każdej z opowieści, co więcej dzięki zamieszczonej bibliografii możecie dalej badać świat duchów, zjaw i potworów. Niezwykle fascynującą gałąź naszego życia albo raczej życia po życiu.

Autor: Alvin Schwartz
Tytuł:
Więcej upiornych opowieści po zmroku
Wydawca:
ZYSK i S-KA Wydawnictwo
Rok wydania:
2019
ISBN:
978-83-8116-786-4
Liczba stron:
136

Facebook