Samobójstwo na torach

fot. N.O.

W Polsce co roku popełnia samobójstwo 5100 – 5200 osób. Tych, którzy rzucają się pod pociąg mamy stu kilkudziesięciu rocznie, czyli 2,3-2,8% ogółu przypadków odebrania sobie życia. Skuteczność jest tu wysoka. Szacuje się, że 90 – 95% osób podejmujących próby samobójcze na torach kolejowych z udziałem pociągu, umiera. Pozostali (5 – 10%) w wyniku tych działań ulega ciężkim okaleczeniom.

Z dr hab. Adamem Czabańskim, profesorem Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, socjologiem i suicydologiem – rozmawia Anna Ruszczyk.

Dlaczego Pana zdaniem ludzie decydują się na popełnienie samobójstwa poprzez rzucenie się pod pociąg?

Wydaje się, że są to ludzie szczególnie zdeterminowani, aby popełnić samobójstwo. Trudno nam sobie wyobrazić jak bardzo ci ludzie pragną swojej śmierci, że czekają aż zmiażdży ich pociąg ważący kilkaset ton. Ci, którzy idą na tory kolejowe, mimo częstych zaburzeń psychicznych czy chorób psychicznych, zdają sobie sprawę ze skuteczności tej metody.

Użyłam zwrotu „rzucenie się pod pociąg”, czy wyłącznie w ten sposób odbierają sobie życie?

Nie, nie tylko. Niektórzy kładą się na szynach prostopadle do kierunku torów oczekując aż pociąg nadjedzie. Inni spacerują wzdłuż linii kolejowej i w ostatnim momencie stają na wprost rozpędzonego pociągu.

Wybierają zazwyczaj miejsce oddalone od dworca, peronu, czy decydują się na ten czyn przy ewentualnym udziale świadków, podróżnych oczekujących na przyjazd pociągu?

Miejsca dokonania takiego samobójstwa są różne. Część spośród tych osób decyduje się zrobić to publicznie na peronie dworcowym. Najczęściej jednak desperaci rzucają się pod pociąg w takich miejscach i o takiej porze, aby trudno ich było maszyniście zauważyć i na czas wyhamować skład pociągu. Do zdarzeń tych dochodzi więc na zakrętach i w obszarze zalesionym, wyludnionym. Często dzieje się to w godzinach nocnych lub wczesnym rankiem. Zazwyczaj te incydenty mają charakter publiczny, gdy desperaci wybierają pociągi pasażerskie.

Czy istnieje profil psychologiczny samobójcy na torach kolejowych?

Niektóre badania pokazują, że osoby dokonujące autodestrukcji na torach kolejowych są wysoce zaburzone, wiele miało stwierdzone epizody psychiatrycznej hospitalizacji. Potwierdza to prof. Brunon Hołyst zauważając, że najbardziej gwałtowne metody popełnienia samobójstwa stosowane są przez osoby z poważną chorobą psychiczną. Są też badania potwierdzające, że osoby te wcześniej podejmowały próby samobójcze, a niektóre z tych osób przyciągały szeroką uwagę opinii publicznej. Badania prowadzone w różnych krajach wskazują na rolę alkoholu w tych zamachach. Znaczny poziom alkoholu we krwi stwierdza się w co czwartym przypadku.

Jak często właśnie ten sposób uśmiercenia wybierają samobójcy, jaka jest skuteczność podejmowanych prób samobójczych na kolei?

Ta metoda popełnienia samobójstwa, jedna z najbardziej drastycznych, nie jest często wybierana. Na przykład w Polsce co roku popełnia samobójstwo 5100 – 5200 osób. Tych, którzy rzucają się pod pociąg mamy stu kilkudziesięciu rocznie, czyli 2,3-2,8% ogółu przypadków odebrania sobie życia. Skuteczność jest tu wysoka. Szacuje się, że 90 – 95% osób podejmujących próby samobójcze na torach kolejowych z udziałem pociągu, umiera. Pozostali (5 – 10%) w wyniku tych działań ulega ciężkim okaleczeniom.

Jakie dane i informacje dotyczące samobójcy gromadzone są przez odpowiednie służby i instytucje?

Posiadamy dostęp do informacji na temat niektórych cech społeczno – demograficznych, takich jak: płeć, wiek, poziom wykształcenia, pracujący czy bezrobotny (uczeń, student). Są też informacje w jakim regionie Polski doszło do incydentu (obszary kolejowe, nie województwa, chociaż często się to pokrywa) i czy desperat był pod wpływem substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, dopalacze).

fot. N.O.

Czy zawsze jesteśmy w stanie ze stuprocentową pewnością określić, że to było samobójstwo, a nie nieszczęśliwy wypadek albo zabójstwo?

Tak, to rzeczywiście ciekawy problem. Zdaniem profesora Brunona Hołysta samobójcy zazwyczaj noszą poprzeczne cięcia w okolicy szyi (włącznie z dekapitacją głowy), tułowia lub kończyn. Przy nieszczęśliwym przypadku obrażenia na ciele ofiary przypominają obrażenia jak przy samobójstwie. Z badań wynika jednak, że nie stwierdza się wówczas obcięcia głowy. Należy zbadać, czy desperat nie zostawił listu pożegnalnego w swoim domu lub innej wiadomości sugerującej suicydalny charakter zdarzenia. Możliwe są oczywiście sytuacje, gdy zabójstwo zostaje upozorowane na samobójstwo. Zabójstwo na torach kolejowych może mieć różny przebieg. Niespodziewane pchnięcie pod nadjeżdżający pociąg (trudno tu udowodnić udział osób trzecich, chyba że są świadkowie), wyrzucenie ofiary z jadącego pociągu (podobnie). Po uprzednim obezwładnieniu lub doprowadzeniu do stanu nieprzytomności położenie ofiary na torach kolejowych (w rozstrzygnięciu czy to było zabójstwo czy samobójstwo czasami pomagają badania toksykologiczne ofiary oraz zeznania świadków zdarzenia). Po uprzednim stoczeniu walki wrzucenie ofiary pod koła nadjeżdżającego pociągu (należy dokładnie zbadać okolice miejsca zdarzenia czy nie ma tam śladów walki i różnych dowodów wskazujących na udział osób trzecich). Tak więc nie zawsze jesteśmy w stanie z całkowitą pewnością określić zdarzenie jako samobójstwo, a nie zabójstwo lub nieszczęśliwy wypadek.

Jakie mogą być społeczno – ekonomiczne konsekwencje samobójstw na kolei?

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy w wyniku samobójstwa na torach kolejowych wstrzymany zostaje na trzy godziny ruch. To zdarzenie wpływa niekiedy na biografie kilkuset osób podróżujących tym pociągiem: ktoś nie zdążył na ważne spotkanie biznesowe, ktoś inny nie pojawił się na rozmowie o pracę, ktoś kolejny nie zdążył załatwić pewnych spraw w urzędzie itd. Możliwości zmiany scenariusza dalszych losów poszczególnych osób, świadków tragedii na torach, jest sporo. Do tego dodajmy realne koszty ekonomiczne takiego zdarzenia: koszty wstrzymania ruchu kolejowego i opóźnień także innych składów pociągów. Wskażmy też na koszty ewentualnych odszkodowań dla pasażerów. Są też koszty pracy służb pojawiających się przy zdarzeniu (obsługi karetki pogotowia, funkcjonariuszy Policji lub Straży Ochrony Kolei zabezpieczających okolice, niekiedy funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej, prokuratora itp). Rzeczywiste koszty ekonomiczne są trudne do oszacowania, bo kosztów bezpośrednich i pośrednich zdarzenia jest wiele.

Pod kołami pociągu zginął człowiek. Co z maszynistą, w jaki sposób tego typu zdarzenia mogą mieć wpływ na jego dalsze życie zawodowe i nie tylko?

Są badania, prowadzone chociażby przez zespół profesora Ch.Williamsa, z których wynika, że u maszynistów, którzy prowadzili pociąg pod który rzucił się desperat, pojawiają się reakcje podobne do zespołu stresu pourazowego (PTSD). U wielu pojawia się poczucie winy, że nie zdołali wyhamować składu pociągu. Przeżycia po tak traumatycznym zdarzeniu wywołują u maszynistów wzrost intensywności zachowań lękowych, fobijnych. Ponadto zdarzają się u nich zaburzenia somatyzacyjne. Obserwuje się u niektórych z nich symptomy depresji. Niekiedy maszyniści po takim doświadczeniu sięgają po środki psychoaktywne. Takie zdarzenia pozostawiają w człowieku ślad i mają wpływ na życie zawodowe i osobiste. Zgodnie z procedurami przyjętymi u polskich przewoźników kolejowych maszynista po incydencie z udziałem samobójcy ma prawo do miesięcznego pełnopłatnego urlopu oraz do bezpłatnej pomocy psychologicznej.

Pytałam o nasze polskie realia samobójstw. Jak zjawisko samobójstw na kolei i w budynkach infrastruktury dworcowej kształtuje się w innych krajach?

Szacuje się, że w całej europejskiej sieci kolejowej rocznie rejestruje się 3 500 zgonów, w tym 80% stanowią samobójstwa. W Niemczech 7% samobójstw (niemal 1 tysiąc) odbywa się na torach kolejowych. Skala zjawiska takich samobójstw wiąże się z rozwiniętym systemem sieci kolejowej. W Wielkiej Brytanii w XXI wieku 5-6% samobójstw mężczyzn i 3-4% samobójstw kobiet dzieje się na torach kolejowych oraz w metrze (200 samobójstw rocznie). W Holandii rocznie rejestruje się 185 samobójstw osób pod kołami pociągów. W Szwecji 5% samobójstw dokonuje się na torach kolejowych (60-80 zdarzeń rocznie). W Stanach Zjednoczonych ponad 3% samobójstw dokonuje się pod kołami pociągów na torach kolejowych oraz pod kołami pociągów w metrze. W Japonii każdego roku 500 – 600 osób odbiera sobie życie na torach kolejowych i w metrze. Trzeba pamiętać, że w poszczególnych krajach profil społeczno – demograficzny samobójcy ginącego na torach kolejowych jest nieco inny.

Dlaczego warto poddawać analizie przypadki samobójstw na torach, jakich informacji i wiedzy mogą dostarczyć tego rodzaju analizy?

Badania przypadków samobójstw na torach dostarczają nam podstawowych informacji o cechach społeczno – demograficznych ofiar a to pozwala zdiagnozować grupy szczególnie zagrożone takim samobójstwem. Analiza akcji ratowniczych prowadzonych przez poszczególne służby umożliwia wypracowywanie coraz lepszych procedur i koordynacji działań. Badania maszynistów inicjują działania na rzecz poprawy ich dobrostanu psychicznego po udziale w suicydalnych incydentach. Owocem badań są także konkretne pomysły dotyczące zapobiegania samobójstwom na torach kolejowych.

Czy jesteśmy w stanie zapobiegać samobójstwom na kolei?

Wiele zależy od wyszkolenia na przykład funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei w kwestii reagowania na specyficzne zachowania w obrębie infrastruktury kolejowej. Chodzi tu zatem o uwrażliwienie funkcjonariuszy na ewentualność pojawienia się osób o skłonnościach samobójczych na torach kolejowych. Ważnym zadaniem jest rozbudowa sieci monitoringu na obszarze kolejowym. W Wielkiej Brytanii buduje się specjalne bariery na peronach oraz dostosowuje się barierki na mostach kolejowych. Szwedzcy badacze rozważają dokonywanie zmian na froncie lokomotywy co zredukowałoby liczbę samobójstw na torach kolejowych. W Japonii i na Ukrainie odstrasza się potencjalnych samobójców karami finansowymi, które egzekwowane są od spadkobierców samobójców. Jak widzimy istnieją różne możliwości działania ograniczającego skalę zjawiska samobójstw na torach kolejowych. Myślę, że warto zwrócić też uwagę na czujność zwykłych obywateli oraz na ich wrażliwość nie pozwalającą na bierne obserwowanie dramatu cierpiącego człowieka, lecz aktywizującą do działań ratowniczych, w miarę możliwości.

Dziękuję za rozmowę

Dr hab. Adam Czabański – profesor Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, socjolog i suicydolog od wielu lat związany z Uniwersytetem Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Autor 250 publikacji naukowych w tym 12 książek. Wśród nich książka: Samobójstwa na torach. Socjologiczna analiza zjawiska, Wydawnictwo Rys, Poznań 2013. Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, członek Zespołu ds. przeciwdziałania samobójstwom i depresji przy Ministerstwie Zdrowia, ekspert opracowujący rozwiązania w ramach narodowego programu przeciwdziałania samobójstwom na lata 2021-2025.

Facebook