Nie ma jednego idealnego schematu reagowania. Zdarzenia z udziałem „active shooter” nie są do przewidzenia i szybko się rozwijają. Analizując przypadki ataków, charakterystycznym dla działania „active shooter” jest to, że z chwilą dotarcia przez niego do wybranego miejsca ataku, następuje demonstracja siły, która trwa około jednej minuty. W tym czasie napastnik usuwa na swojej drodze wszelki stawiany mu opór. Później następuje „polowanie na zwierzynę”.
Z Andrzejem Mroczkiem, byłym funkcjonariuszem Policji, byłym kierownikiem sekcji ds. aktów terroru w Wydziale do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw w Komendzie Stołecznej Policji – rozmawia Anna Ruszczyk.
Kilka dni temu brałeś udział w realizacji projektu „Bezpieczny szpital”. Co było motywacją, inspiracją do stworzenia takiego projektu?
Tak naprawdę zainspirowało nas, to znaczy kolegów i koleżanki z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas współpracujących z komunikacjazpacjentem.pl środowisko Polskiego Towarzystwa Pielęgniarstwa Ratunkowego. Ale też samo życie, gdzie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat mieliśmy w Polsce liczne przypadki użycia broni palnej w szpitalach czy wobec załogi karetki pogotowia. Wymienię tu chociażby strzelaninę w szpitalu w Rudzie Śląskiej w 2014, w Krakowie w 2013, Stargardzie w 2012, czy egzekucję przestępczą w Warszawie przy ul. Szaserów w 2000 roku i Szpitalu Bielańskim w 2004 roku. W rozmowach ze wspomnianym już środowiskiem lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych okazało się, że nie są oni w ogóle przygotowani do reagowania w nagłych sytuacjach kryzysowych z udziałem tzw. active shooter ale też zagrożenia z użyciem improwizowanych urządzeń wybuchowych – potocznie „bomb”.
Jakie działania podjęliście ramach „Bezpiecznego szpitala”?
W Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas realizujemy kilka projektów badawczych m.in. „Każdy jest zasobem AT”. W ramach jego, wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu środowiska medycznego stworzyliśmy edukacyjny i profilaktyczny program szkoleniowy „Bezpieczny szpital”. Dzięki bezpośredniej współpracy z Polskim Towarzystwem Pielęgniarstwa Ratunkowego wiemy jakie są oczekiwania w zakresie bezpieczeństwa w szpitalach oraz dla zespołów karetek pogotowia, co pozwoliło nam właściwie dobrać elementy teoretyczne i praktyczne podczas szkolenia.
Czy personel szpitala był zainteresowany udziałem w tym projekcie?
To pytanie należałoby skierować do uczestników szkolenia, ale w rozmowach po jego zakończeniu jednoznacznie wynika, że było i jest duże zapotrzebowanie na wiedzę w tym zakresie. Jak wskazano, istotą jest umiejętność prowadzących w zakresie przekazania informacji i zainteresowania słuchaczy, za co zostaliśmy ocenieni bardzo wysoko.
Co wzbudziło największe emocje wśród uczestników projektu?
Bez wątpienia niekonwencjonalny sposób prowadzenia szkolenia, interaktywność i dostosowanie treści do oczekiwań jego uczestników.
Jakie obawy ze strony personelu szpitala były najczęściej sygnalizowane?
Tu trzeba podkreślić przede wszystkim obserwowaną narastającą agresję pacjentów oraz ich stan po użyciu narkotyków m.in. „dopalaczy”. Zresztą ma to miejsce na wszystkich etapach interwencji medycznej. Nieprzewidywalność i agresja pacjentów podnoszona jest przez Zespoły wyjazdowe, personel Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych (SOR) i oddziałów specjalistycznych. Nóż czy broń palna w rękach takiego pacjenta to ogromne zagrożenie dla personelu medycznego, a jak pokazały nasze sondaże większość tych, którzy ratują nasze życie nie potrafi ratować swojego. W szczególności w sytuacji wystąpienia zagrożenia typu „active shooter” lub „bombowego”.
Czy w ogóle istnieje coś takiego jak „bezpieczny szpital”? Z jakimi zagrożeniami i z czyjej strony muszą się liczyć lekarze, pielęgniarki, pracownicy administracyjni szpitala?
Posłużę się przykładem. Nie wszyscy wiedzą, a niektórzy mogą nie pamiętać jakie wydarzenie spowodowało i nałożyło obowiązek ochrony fizycznej w szpitalach. W październiku 2000 roku w szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów w Warszawie zabójca przebrany za księdza oddając strzały z broni palnej dokonał egzekucji na Andrzeju Cz. Ps. „Kikir”, który był tam hospitalizowany. Nie da się całkowicie wyeliminować tego typu zagrożeń, ale trzeba minimalizować ryzyko i skutki. Temu ma właśnie służyć projekt „Bezpieczny szpital”. Poprzez edukację i profilaktykę personel szpitali ma świadomość niebezpieczeństw i może uruchamiać mechanizmy obronne. Tak jak już wspomniałem, w polskich realiach to przede wszystkim zagrożenia o charakterze „bombowym” oraz uzbrojonego szaleńca (broń biała i palna). Sprawcą tego typu incydentów może być pacjent w stosunku do którego podjęta jest interwencja medyczna, a jego działanie jest spontaniczne. Ale też zdarzają się przypadki w których atakujący kierują się motywami odwetowymi, osobisto – emocjonalnymi, z chęci zysku lub terrorystycznymi.
W jaki sposób powinien reagować personel w sytuacji wtargnięcia uzbrojonego i agresywnego bandyty?
Trudno jest w kilku zdaniach scharakteryzować ten problem. Każda sytuacja jest inna i ma zróżnicowany przebieg. Nie ma jednego idealnego schematu reagowania. Zdarzenia z udziałem „active shooter” nie są do przewidzenia i szybko się rozwijają. Analizując przypadki ataków, charakterystycznym dla działania „active shooter” jest to, że z chwilą dotarcia przez niego do wybranego miejsca ataku, następuje demonstracja siły, która trwa około jednej minuty. W tym czasie napastnik usuwa na swojej drodze wszelki stawiany mu opór. Później następuje „polowanie na zwierzynę”. Amerykańska „szkoła” profilaktyki na incydenty „active shooter” opiera się na trzech możliwych sposobach reagowania: RUNE, HIDE, FIGHT – co w skrócie i hasłowo można przyjąć: UCIEKAJ, UKRYJ SIĘ, WALCZ. Przede wszystkim, należy być świadomym swojego otoczenia i możliwych zagrożeń. Warto wiedzieć, gdzie znajdują się dwa najbliższe wyjścia ewakuacyjne w każdym odwiedzanym obiekcie. Kiedy dojdzie zdarzenia z udziałem sprawcy/ów posługujących się bronią palną – szpital, szkoła, miejsce pracy, obiekt handlowy, restauracja, wydarzenie sportowe itd. – należy zaufać swojemu instynktowi. Na skutek wystąpienia sytuacji nagłej, nieoczekiwanej i drastycznej w pierwszej chwili zwykle pojawia się szok i poczucie odrealnienia (bycia poza tym) jak też strach. Występuje również przynajmniej chwilowe wstrzymanie racjonalnego myślenia, gdyż większość zasobów uwagi skupia się na źródle zagrożenia. Na tym etapie nasz organizm samoistnie podejmuje decyzję „uciekaj albo walcz”. Reakcje paniczne, ucieczka i dezorganizacja zachowania w sytuacjach drastycznych nie świadczą o zaburzeniach osobowości, chorobie psychicznej, a są zupełnie naturalną odpowiedzią organizmu na nieoczekiwaną, niespotykaną dotychczas sytuację. Z chwilą kiedy, na miejsce zdarzenia dojadą siły policyjne, należy zachować spokój i wypełniać instrukcje policjantów. Natychmiast podnieść ręce i odwrócić dłonie rozstawiając palce, trzymać ręce na widoku przez cały czas. Unikać gwałtownych ruchów w stosunku do policjantów, a także unikać pokazywania palcami, krzyczenia i/lub wrzeszczenia. Nie należy zatrzymywać policjantów, żeby poprosić ich o pomoc albo zapytać o drogę podczas ewakuacji. To tylko kilka z wielu rekomendowanych wskazówek.
Czy Twoim zdaniem istnieje zagrożenie pojawienia się active shooter’a w polskiej szkole lub szpitalu?
W latach 90 ubiegłego wieku mówiłem swoim kolegom policjantom, że napady na banki będą w Polsce tak powszechne jak w Stanach Zjednoczonych – niektórzy nie dowierzali. A jaki jest dzisiejszy obraz w tym zakresie? Praktycznie nie ma dnia, żeby nie było napadu na większą czy mniejszą placówkę bankową. Podobnie, chociaż nie na taką skalę jak w USA może wyglądać zjawisko active shooter. Z przeprowadzonych badań wynika między innymi, że w 70 % strzelaniny miały miejsce w obiektach, kompleksach handlowych i placówkach edukacyjnych. Ale jak już wspomniałem szpitale nie były wolne od tego typu zdarzeń i są wyjątkowo podatne na zagrożenia uzbrojonego strzelca. Wychodząc naprzeciw tego typu, ale i innym niebezpieczeństwom Centrum Badań nad Terroryzmem we współpracy z City Security stworzyło aplikację na smartfony Mass Event Security, która jest darmowa i pozwala przygotować się na reagowanie w sytuacjach kryzysowych.
Co właściwie różni active shooter’a od terrorysty?
Istotą jest motywacja, którą kieruje się sprawca/y i to jest wyznacznikiem kwalifikacji danego czynu jako aktu terrorystycznego czy też aktu terroru kryminalnego. „Active shooter” jest typem zabójcy zorganizowanego i wpisuje się w kategorię mordercy masowego. Morderca (zabójca) masowy odnosi się do osób, które zabijają kilka ofiar w niewielkim odstępie czasu. Tak jak w klasycznym rozumieniu terrorysty, tak przypadku sprawcy określanego „active shooter” nie ma jednego profilu osobowości, który moglibyśmy przypisać jednostce decydującej się na stosowanie przemocy.
Czy projekt „Bezpieczny szpital” będzie realizowany w placówkach na terenie całego kraju?
Nasz projekt jest stosunkowo „świeżą” inicjatywą i kierowany jest do placówek, które dostrzegają potrzebę szkoleń w zakresie reagowania na zagrożenia o charakterze „bombowym” i „active shooter”. Na chwilę obecną kilkadziesiąt szpitali w Polsce zgłosiło chęć współpracy z nami i wdrożenia rekomendowanych przez nas szkoleń w powyższym zakresie.
Dziękuję za rozmowę