Służba mundurowa, jak sama nazwa wskazuje to jest służba, bardzo często poświęcenie planów życiowych, planów prywatnych, życia rodzinnego. U nas młodzież ma od samego początku pokazane, jak to wygląda od środka. Lekcje nie kończą się o godzinie 13-stej, gdyż idą przedmioty dodatkowe, są zgrupowania, wyjazdy i szkolenia. Nie ma czasu na kolegów i koleżanki, zupełnie inaczej wybiera się swoje sympatie, inne zainteresowania ma krąg twoich przyjaciół w szkole. To są ludzie świadomi i rozsądni, nie mogą wdawać się w bójki na ulicy, bo wówczas konsekwencje prawne będą się przekładały na to co będzie się działo w ich życiu po szkole. Z jakimkolwiek wpisem do kartoteki, droga do służby staje się zamknięta. Każdy cios rodzi się w głowie, a nie w ręce i o tym muszą pamiętać.
Z Agnieszką Pasko, Dyrektorem Centrum Edukacji Mundurowej WSFiZ Ełk – rozmawia Anna Ruszczyk.
Kiedy powstało Centrum Edukacji Mundurowej i co było inspiracją do jego utworzenia?
Centrum Edukacji Mundurowej zostało zarejestrowane 25.01.2015 roku jako szkoła niepubliczna, automatycznie uzyskało również uprawnienia szkoły publicznej. Natomiast sam projekt powstawał dużo wcześniej, zrodził się w Afganistanie między weteranami podczas dziewiątej zmiany PKW Afghanistan. W trakcie rozmowy na temat planów każdego z nas, co będziemy robili po powrocie pojawił się pomysł, aby weteran który wraca zajął się przekazywaniem doświadczenia innym. Weterani, którzy tam służyli byli bardzo dobrymi żołnierzami, dodatkowo większość z nich była blisko odejścia na emeryturę. Stwierdziliśmy, że warto byłoby stworzyć szkołę, która będzie miała profil mundurowy. Oczywiście musieliśmy zorientować się w przepisach prawnych i dokumentach. Problem polega na tym, że w Polsce od wielu lat nie ma liceów profilowanych, są wyłącznie technika. Zawód żołnierz, policjant, strażak w żaden sposób nie wiąże się z przygotowaniem technicznym na poziomie szkoły średniej, powinno to być przygotowanie licealne. Dzięki temu młodzież miałaby możliwość podjęcia dalszego kształcenia w tym kierunku na uczelniach wyższych. W niektórych liceach pojawiały się pojedyncze klasy o profilu mundurowym. My natomiast postanowiliśmy stworzyć coś zupełnie innego i nowego.
Jak długo powstawał ten projekt?
Projekt powstawał przez kilka miesięcy, całość udało się dopiąć pod koniec 2014 roku. W międzyczasie zmieniały się ustawy i rozporządzenia dotyczące nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych, stąd kilkakrotnie zmieniany był statut szkoły, dokumentacja, dobór kadry. W styczniu 2015 roku udało się pomyślnie zarejestrować placówkę. Osiem miesięcy później ruszyliśmy.
Z jakimi problemami musiała sobie Pani poradzić przy rejestracji, czy były prowadzone jakieś konsultacje z ministerstwami?
Bardzo duży wkład przy pomocy w organizacji tej placówki miało Centrum Weterana. To była pierwsza instytucja do której się zgłosiłam. Tam też otrzymałam pierwszą pomoc i wskazówki. Były spotkania z Urzędem Miasta, gdzie spotkaliśmy się z dużą przychylnością, również Rady Powiatu. Bardzo dużo pomogły panie z Kuratorium Oświaty w Olsztynie do których się zwróciłam z tym projektem. Każda strona statutu, który pisałam była przez nie konsultowana od strony oświatowej. Szkoła musi bowiem zrealizować cały program licealny. Również kilkanaście razy w tygodniu przychodziłam do pań z kuratorium w Ełku. Nie spotkałam się z jakąś niechęcią ze strony instytucji, władz, pojedynczych ludzi. Wszyscy podchodzili ze sporym poparciem i przychylnością. To nie oznacza, że nie było żadnych problemów, bo były. Zdarzało się, że człowiek odbijał się od drzwi.
Czym się różni Wasza szkoła od liceów z klasami mundurowymi?
Nie jesteśmy klasą mundurową, tylko szkołą. Pięć klas, które obecnie funkcjonują, łącznie prawie setka młodzieży to są wszystko klasy mundurowe. Z założenia szkoła ma w statucie zapisane, że realizuje cały program dodatkowy zgodnie z decyzją Ministra Obrony Narodowej z 2015 roku. W związku z tym automatycznie wchodzimy w rozszerzenie programu „Edukacja dla bezpieczeństwa”. W szkołach jest on realizowany w granicach około 30 godzin rocznie, u nas zgodnie z decyzją ministerialną powinno być 240 godzin, my zaś realizujemy 360 godzin w ciągu roku. Młodzież, która do nas się wybiera, wie na co się pisze, wie w jakim kierunku podąża, jakie ma oczekiwania względem kadry i samego siebie. Dodam, że skupiliśmy się nie tylko na przygotowaniu młodzieży do służby od strony technicznej, pokazaniu cieni i blasków służby. Skoncentrowaliśmy się również na pracy nad charakterem młodego człowieka, wychowaniem, przygotowaniem do funkcjonowania w takim środowisku. Także do umiejętności współpracy w grupie, odpowiedzialności za drugiego człowieka. Przykładowo, my nie bawimy się w strzelanie z wiatrówki i zabawę w paintball’a w pierwszym roku szkoły, nie pokazujemy na samym początku budowy broni.
Od czego zaczynacie?
Od regulaminów, od zasad etyki, od tego jaki jest szacunek do munduru, do czego broń służy, jakie ma wady i zalety. Uczniowie wchodzą na strzelnicę w drugim roku szkoły, na strzelanie z amunicji ostrej. Muszę mieć gwarancję, że oni są na tyle odpowiedzialni, że nikt się z tą bronią nie odwróci, że ufają sobie i instruktorowi. Takie wychowanie i dyscyplinę jaka jest w szkole, podejście do instruktora i do ucznia trzeba sobie wypracować szacunkiem. Jeżeli starujemy w biegu na 15 km, uczniowie biegną w strojach sportowych, ale instruktor w pełnym umundurowaniu. Jeśli mamy marsz kondycyjny na 15 km, to z młodzieżą idą wychowawcy, instruktorzy, wszyscy razem. Jeżeli uczeń ma do wykonania 30 pompek, to ja również robię te pompki obok niego. Jeżeli wchodzimy na manewry na wodzie, to ja również z nimi wchodzę. Zdarzają się sytuacje zabawne, ale to pomaga w zdobyciu zaufania, które jest podstawą. Przyszły żołnierz ma ufać dowódcy i komuś kto go uczy, aby widzieć cel i sens tej nauki. Musiałam w tej szkole nauczyć się jazdy konnej, gdyż uczniowie przechodzą taki kurs na pierwszym roku. Jako dyrektor szkoły muszę pokazać, że również robię to, czego wymagam od uczniów. Nasze działania opieramy na szacunku, okazywaniu sobie serdeczności, lojalności. To jest szkoła, w której jeśli ktoś do niej wchodzi starszy stopniem lub wiekiem, to uczeń powinien stać. Ja z uczniem nie rozmawiam na siedząco, dokąd nie polecę, aby on usiadł. Nie zwracam się do ucznia na „Ty”, lecz na „Pani/Pan”. Jak wychodzimy z młodzieżą do kina, to ja nie martwię się o to, że rozsypią kukurydzę, będą przeszkadzali.
Chciałabym Panią zapytać o uczniów, co nimi kieruje, że decydują się na naukę w szkole mundurowej? Czy są to osoby, które pochodzą z rodzin o tradycjach mundurowych?
To jest różnie, 50 % dzieci miało kontakt ze służbą mundurową, gdzie ojciec, brat, wujek byli w służbie, formacji mundurowej. Natomiast drugie 50% nie miało wcześniej takiego kontaktu. Część osób wybiera taki kierunek, gdyż uważa, że jest to miejsce w którym można szybko osiągnąć pieniądze, mieszkanie. Takie podejście jest bardzo szybko modyfikowane. Część ma plany życiowe związane pokrewnie ze służbą. Nie wszyscy uczniowie są ukierunkowani na służbę w formacji mundurowej lub kontynuację nauki w szkole oficerskiej. Dla przykładu mamy dziewczynki, które chcą iść na psychologię, ale interesuje je psychologia wojskowa. Mamy uczniów, którzy się wybierają na medycynę pod kątem ratownictwa, interesuje ich praca ratownika wojskowego. Mamy inżyniera, który chce iść na Wojskową Akademię Techniczną, ponieważ jego marzeniem jest konstruowanie broni. Również mamy ucznia, który się wybiera do seminarium duchownego, chce zostać kapelanem wojskowym.
Czy Pani zdaniem, w dobie bezrobocia i mało stabilnych warunków pracy, wizja podjęcia pracy w służbie mundurowej jest alternatywą dla tych młodych ludzi?
Służba nigdy nie powinna być alternatywą, lecz świadomym wyborem. Szkoła jest od tego, aby im pokazać blaski i cienie służby mundurowej. To nie jest zawód. Służba mundurowa, jak sama nazwa wskazuje to jest służba, bardzo często poświęcenie planów życiowych, planów prywatnych, życia rodzinnego. U nas młodzież ma od samego początku pokazane, jak to wygląda od środka. Lekcje nie kończą się o godzinie 13-stej, gdyż idą przedmioty dodatkowe, są zgrupowania, wyjazdy i szkolenia. Nie ma czasu na kolegów i koleżanki, zupełnie inaczej wybiera się swoje sympatie, inne zainteresowania ma krąg twoich przyjaciół w szkole. To są ludzie świadomi i rozsądni, nie mogą wdawać się w bójki na ulicy, bo wówczas konsekwencje prawne będą się przekładały na to co będzie się działo w jego życiu po szkole. Z jakimkolwiek wpisem do kartoteki, droga do służby staje się zamknięta. Każdy cios rodzi się w głowie, a nie w ręce i o tym muszą pamiętać. Co do praw na rynku pracy, trzeba wskazać, że Polska nie jest krajem w którym jest dramatyczne bezrobocie. Ludzie, którzy chcą znaleźć pracę, to ją znajdą. Sama ukończyłam pięć kierunków studiów i nadal się uczę, w moim życiu nie było takiego okresu, abym nie miała pracy. Bywało tak, że wykładałam na trzech uczelniach jednocześnie, bo stawki nie były wysokie. Ale zawód nauczyciela, podobnie jak służb mundurowych nie powinien się wiązać z wysokimi profitami. Ludziom się mylnie wydaje, że zapewnienie funkcjonariuszowi, żołnierzowi mieszkania czy też comiesięcznego wynagrodzenia jest wielkim przywilejem. To jest spełnienie podstawowych potrzeb, na które oni nie mogą sobie w inny sposób pozwolić. Nikt, kto jest w czynnej służbie nie może podjąć dodatkowej pracy zarobkowej, nie ma możliwości dorobienia sobie. Do służby, formacji mundurowej musi iść ktoś, kto wie po co tam idzie, musi to kochać.
Jakie są zatem cienie i blaski służby?
Mogę na to pytanie odpowiedzieć z perspektywy weterana misji oraz z pozycji żony weterana. Mój mąż jest saperem, w tej chwili już na emeryturze, pracuje jako instruktor. Na pewno blaskiem jest to, że człowiek jest dumny z tego co osiągnął. Amerykanie, Brytyjczycy są dumni ze swoich weteranów, żołnierzy, my także powinniśmy. Jeżeli ktoś nam tego nie powie, to będziemy o tym mówić sobie sami. Trzeba umieć siebie samego docenić. Robimy to co kochamy i mamy taką możliwość, by czuć się spełnionym w marzeniach. Cieni jest znacznie więcej. Życie rodzinne jest bardzo trudne do poukładania, bycie żoną wojownika nie jest takie proste. Trzeba sporej dawki miłości i zrozumienia, ażeby to wszystko przetrzymać. W zeszłym roku zawiązało się Stowarzyszenie Żon Weteranów, które wspiera to co się dzieje u nas w szkole. Mieliśmy okazję gościć żony weteranów, to było bardzo ważne spotkanie. Mamy wśród naszych uczniów również dzieci weteranów. Żony wojowników niekiedy wysyłają dzieci na tę samą służbę, w której byli ich mężowie, z pełną świadomością z czym to się wiąże. Żołnierz, policjant, funkcjonariusz Straży Granicznej dzisiaj to już nie jest to samo co było 30 lat temu. Dziś są to niezwykle inteligentni, doskonale wykształceni ludzie, znający kilka języków, z bogatą wiedzą historyczną. Dzisiaj idąc do służby trzeba być świadomym tego, że trzeba się będzie bardzo dużo uczyć. Chociażby ostatnio w ramach Anakondy-16 młodzież miała okazję porozmawiać z jednostkami amerykańskimi, chorwackimi, litewskimi, stąd znajomość języka jest bardzo ważna.
Jak młodzież oceniła to spotkanie, jakie towarzyszyły im emocje?
Młodzież była zafascynowana. Mieli możliwość zobaczenia innego uzbrojenia, spotkania kogoś, kto wykonuje służbę w innych krajach, na innych zasadach i regulacjach prawnych. Były to bardzo serdeczne i przyjazne relacje. Jesteśmy wdzięczni Brygadzie w Międzyrzeczu, która zaprosiła nas na spotkanie i do uczestniczenia w pokazie. Mamy ogromną przychylność większości jednostek, współpracujemy z Pułkiem Rozpoznawczym z Lidzbarka Warmińskiego, z Ośrodkiem Kształcenia w Zegrzu. Ogromne poparcie ze strony żołnierzy, część z nich pracuje u nas jako wolontariusze, instruktorzy.
Jak wyglądają zajęcia praktyczne w Waszej szkole?
Oparte są na podstawie decyzji Ministra Obrony Narodowej, której celem było wskazanie podstaw do rozszerzenia minimum programowego z zakresu „Edukacji dla bezpieczeństwa”. Szczegółowo rozpisano ile godzin, jakiego przedmiotu, zakresu praktycznego i teoretycznego przygotowania młodzież ma do zrealizowania. Opierając się na tych wytycznych rozszerzyliśmy nasz program. Instruktorzy otrzymali zakres minimalny, natomiast mają prawo do rozbudowania o dodatkowe tematy. Jednak o szczegółach wolałabym nie mówić, gdyż jest to nasz program autorski. Cieszy nas, że jesteśmy przedmiotem rozmów w wielu środowiskach klas mundurowych i to dobrze, że od nas kopiowane są pomysły. Żałujemy, że to my nie mamy od kogo się uczyć. Na dzień dzisiejszy w Polsce nie ma szkoły mundurowej, której tradycje moglibyśmy kontynuować. Dziś każdy kto do nas przychodzi otrzymuje informacje o tym, że szkoła posiada prawa publiczne. Zawsze można zrezygnować, na każdym etapie nauczania możemy przekazać ucznia do innej szkoły.
Zdarzył się już jakieś rezygnacje?
Nie było do tej pory żadnych rezygnacji. Mamy trzy osoby, które nie zostały w tym roku sklasyfikowane. Pomimo tego, że jest to szkoła płatna, czesne wynosi 200 złotych miesięcznie. Dla przeciętnej rodziny musi to być czesne przystępne do zapłacenia. Ale nie jest też tak, że się płaci i się zdaje. W naszej szkole trzeba się bardzo dużo uczyć i tą szkołę ukończą najlepsi.
Kim są instruktorzy w Centrum Edukacji Mundurowej, czy to są wyłącznie weterani, czy też byli funkcjonariusze innych służb?
Większość kadry instruktorskiej to weterani misji pokojowych, szkoleniowych. Mamy instruktorów, którzy są byłymi oficerami Formozy, Lublińca, także służby pożarniczej, policji. Są także instruktorzy sztuk walki, samoobrony, saperzy. Mamy trenera personalnego na siłowni. U nas pracują ludzie z pasją, którzy lubią uczyć. Założenie w szkole jest takie, że tak długo uczeń może dostać szansę, jak długo będzie się sam o nią ubiegał. Nikt nie chodzi za uczniem. Oczywiście to jest młodzież, która ma prawo do pomyłki, do uczenia się na błędach, do pokazania im drogi i dania szansy. Przy czym jest to młodzież, która wie czego chce.
Rozmawiała Pani z rodzicami uczniów po zakończeniu roku szkolnego, czy zaobserwowali jakieś zmiany u swoich dzieci?
Z rodzicami mamy kontakt bezpośrednio cały czas. Rada Szkoły działa bardzo prężnie, współpraca jest fantastyczna. Rada Rodziców bierze udział zarówno w tym co się dzieje w szkole, ale również w planach i tym co będziemy realizować w następnych latach. Nie zdarzyły nam się jakieś krytyczne głosy. Uważnie słuchamy rad rodziców, w uzasadnionych przypadkach przyznajemy się do popełnionych błędów. Bo każdy z nas popełnia błędy. Na początku roku szkolnego wydałam rozporządzenie w którym zabroniłam przynoszenia kwiatków, czekoladek, prezentów dla nauczycieli i dyrekcji na zakończenie roku. Każdy z nas dostaje pensję, więc nie widzę potrzeby otrzymywania dodatkowo kwiatków. W zamian za to Rada Rodziców zakupiła 25-kilogramowy tort, którym się podzielili nauczyciele, instruktorzy, pracownicy administracyjni, rodzice i dzieci. Zrobili to z czystej sympatii, bo nie musieli robić tego wcale. Prezentem od rodziców na zakończenie są ławki, które stoją przy szkole. Każdy kto przyjdzie może sobie tam usiąść i porozmawiać z dzieckiem, młodzież może tam czytać książki, przygotowywać się do zajęć. Zmiany jakie zachodzą w dzieciach są diametralne. Zdecydowanie wzrasta poziom kultury osobistej. Była taka sytuacja, że matka jednego z uczniów powiedziała mi, iż pierwszy raz usłyszała od syna „mamo dziękuję za pyszną zupę”. Nigdy wcześniej nie zwracał uwagi na to, że ktoś mu podał, ale po trzech dniach manewrów w terenie docenia się, że ktoś nam coś podał. Warto podkreślić, że u nas nie ma rewii mody, nie ma kłótni i bójek.
Z jakimi stowarzyszeniami współpracujecie?
Ze Stowarzyszeniem Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju, Centrum Weterana, Stowarzyszeniem Żon Weteranów i podobnymi organizacjami. Propagujemy postawy, które reprezentuje sobą żołnierz, weteran, w środowisku do którego te postawy powinny trafić, czyli do kolejnych pokoleń. Codziennie weteran daje świadectwo tego jak powinien się zachowywać żołnierz, jak powinien rozmawiać z kolejnym pokoleniem. Nie tak dawno został wypisany ze Szpitala Wojskowego w Ełku jeden z weteranów, instruktorów, po operacji. Nie spotkałam się z podobną sytuacją, aby w okresie wakacyjnym do nauczyciela instruktora przyszli z wizytą uczniowie. To jest przykład, że mamy szacunek i sympatię ze strony młodych ludzi.
Czy w szkole istnieje jakiś system nagród i kar?
Oczywiście, każdy uczeń zbiera punkty dla siebie indywidualnie i dla swojej grupy. Wygrał zawody, zgłosił się do konkursu, przeprowadził staruszkę przez ulicę, pomógł ofierze wypadku, dobrze się uczy, ma doskonałą frekwencję – zdobywa punkty dla grupy. Team, który zdobył najwięcej punktów ma jedno szkolenie dodatkowe zorganizowane w okresie ferii lub wakacji.
Bierzecie udział w piknikach militarnych, pokazach?
Tak, współpracujemy między innymi z Fundacją Szturman. Jeździmy na różne spotkania, przyglądamy się, głównie szukamy wzorców. Wpisujemy się w kalendarz wszystkich imprez i przedsięwzięć w których możemy również sami się rozwinąć. W ciągu 10 miesięcy w szkole, przy udziale uczniów i kadry, zorganizowaliśmy około 60 przedsięwzięć. Dla placówki edukacyjnej to naprawdę oszałamiająca ilość. Zdarzało się tak, że jako kadra jednego dnia przemieszczaliśmy się trzykrotnie pomiędzy miastami w obrębie województwa. Czasem praca kończyła się na drugi dzień. Mamy wybitne osiągnięcia w sporcie. Poza tym służba w mundurze to również służba społeczeństwu, bierzemy udział w pokazach dla mieszkańców. We wrześniu ubiegłego roku zademonstrowaliśmy mieszkańcom w jaki sposób należy się zachować w sytuacji zagrożenia, gdy na teren dużego skupiska ludzi wchodzi active shooter, uzbrojony napastnik. Uczyliśmy jak powinny zachować się osoby postronne by zapewnić sobie i innym bezpieczeństwo. Szkolimy ponadto młodzież z innych placówek, organizujemy Dzień Dziecka dla dzieci ze szkół podstawowych na terenie naszej szkoły.
Chciałabym Panią zapytać o wizerunek żołnierza, policjanta, strażaka w mediach. Wydaje się, że strażak zawsze jest odbierany pozytywnie jako ten, który pomaga, naraża swoje życie, gasi pożary. Co do wizerunku policjanta, jest on raczej negatywny. Czy młodzież zauważa różnice między tym, co pokazywane jest w mediach, a obrazem jaki Oni wykreowali sobie sami?
Wizerunek jest kształtowany w sposób różnoraki i niekoniecznie społeczny odbiór służby, szczególnie policyjnej, jest pozytywny. Myślę, że my jako społeczeństwo sami na to pracujemy. Polacy to naród, który lubi narzekać, rzadko przyznajemy się do własnych zasług i osiągnięć. Zarówno policjant, jak i strażak ma za zadanie służyć społeczeństwu. Dzięki nim mamy czuć się bezpieczniej i pewniej. Również pokazujemy młodzieży, że trudno oczekiwać, aby wszyscy kochali żołnierza, strażaka, policjanta. Przede wszystkim należy tych ludzi szanować, chociażby dlatego, że posiadają ogromną wiedzę, doświadczenie, wyszkolenie i pracują dla każdego z obywateli. Nie jesteśmy w stanie skorygować wszystkiego co wokół postrzegane jest negatywnie. To właśnie poprzez młodzież możemy zmienić postrzeganie służby mundurowej. Trzeba im pokazywać jak taka służba wygląda od środka, ile wymaga poświęcenia. Działania takie są trudniejsze niż akcje plakatowe, ulotki, ale nie widzę innej drogi. Jesteśmy pierwszą szkołą, która wprowadziła w zakres przygotowania do służby mundurowej na poziomie szkoły ponadgimnazjalnej, przygotowanie do pracy z przewodnikiem psa mundurowego. Pokazujemy różne strony służby, dzięki czemu budujemy pozytywny wizerunek służby mundurowej.
Czy zmiany w polityce, a tym samym w wojsku wpływają na Waszą działalność?
To jest trudny temat, szkoła z założenia działa jako apolityczna i areligijna. Nas nie interesują opcje ani poglądy polityczne. Uczniowie również są informowani, iż nie powinni zajmować głosu w sprawach politycznych, prywatnie mają prawo do własnych przemyśleń. Szkoła jest daleka od wygłaszania opinii na tematy polityczne. Jesteśmy placówką oświatową, dostosowujemy się do przepisów oświatowych. Tak samo jeśli chodzi o religię, w naszej szkole jest przedmiot etyka z religioznawstwem. Uczeń ma poznać zasady kodeksu etycznego, kodeksu służby mundurowej. Oczywiście bierzemy udział w uroczystościach państwowych i religijnych jako delegacja szkoły mundurowej. To co obecnie dzieje się w rządzie, trendy polityczne dotyczące służby mundurowej sprzyjają rozwojowi takiej szkoły jak nasza. Jak będzie dalej to się okaże, jako szkoła możemy wykonywać polecenia i się przyglądać. Pomimo, że nie ma w szkole zajęć z religii, to ściśle współpracujemy z kapelanami wojskowymi, którzy wspierają nas radą i pomocą. Chciałabym, aby mój uczeń, który skończy tę szkołę, był człowiekiem ogólnie wykształconym, przygotowanym do służby mundurowej i aby posiadał informacje umożliwiające mu właściwą ocenę sytuacji na różnych płaszczyznach.
W jakim kierunku chciałaby Pani rozwijać Centrum Edukacji Mundurowej, co jest jeszcze do ulepszenia, osiągnięcia?
Chciałabym, aby było to kiedyś polskie West Point, uważam, że wojownika się nie szkoli, lecz wychowuje od początku. Chciałabym, aby tę szkołę ukończyli ludzie którzy idą do służby z pasją, wiedzą i przygotowaniem. Byłoby wspaniale, gdyby kiedyś do tej szkoły trafiły dzieci moich absolwentów. Z całą pewnością trafi tutaj moja córka. Dlatego ma to być najlepsza szkoła jaką tylko jestem w stanie stworzyć.
Dziękuję za rozmowę
mgr Agnieszka Pasko – Dyrektor CEM, pedagog (w tym specjalność pedagogika z promocją zdrowia i pedagogika opiekuńczo –wychowawcza). Starsza pielęgniarka dyplomowana (staż pracy 24 lata, w tym 10 lat Szpital Wojskowy), nauczyciel akademicki (staż pracy 12 lat), specjalista w Zarządzaniu w Oświacie, weteran-combat medic ( IX i X-ta zmiana PKW Afghanistan).