Zabójstwo studentki resocjalizacji

Co się stanie, gdy pasja popchnie cię w ramiona śmierci? Gdy na twojej drodze stanie Zły? Ten, kto nie rozmawiał twarzą w twarz ze zwyrodnialcami, mało wie o mrocznej stronie ludzkiej duszy. A taka studentka resocjalizacji, Alina Kozioł, o mordercach wiedziała całkiem sporo. Może nawet za dużo, skoro jej zmasakrowane ciało znaleziono w jednym z warszawskich akademików. Przypadek? Nie koniecznie. Nie mnie jednak oceniać, sprawą zajęli się najwybitniejsi funkcjonariusze Wydziału Zabójstw i Terroru Kryminalnego. Wybitni, zdolni, z umysłem analitycznym i umiejętnością dedukcji. Stara szkoła detektywa Poirot. Nie wszyscy, oczywiście, bo wśród policjantów przydzielonych do sprawy nie brak czarnych owiec. Czy taka ekipa jest w stanie wyjść na sprawcę brutalnego zabójstwa? W serialach pewnie tak, a jak jest w życiu? Ktoś musi ciągnąć ten wóz, i tymi woźniczymi tym razem będą Karolina Nowak oraz były pracownik naukowy Krzysztof Rozmus. Mieszanka wybuchowa, zderzenie dwóch odległych biegunów, z jakiś powodów wciąż się przyciągających.

Woda bywa zdradziecka, jak każdy żywioł. Po sztormie przychodzi uspokojenie, leniwe fale kołyszą stare łajby. Nic się nie dzieje, aż do czasu, gdy w tak malowniczych i pięknych okolicznościach zaczynają ginąć młodzi ludzie. Kto ich porywa i zabija? A może nie jest to efekt działań przestępczych, lecz dobrowolna decyzja o opuszczeniu Dąbrówki? Pytania się mnożą, efekty prowadzonych na własną rękę śledztw przynoszą nieoczekiwany obrót zdarzeń. W końcu każdy mógł być sprawcą. Co łączy śmierć studentki ze zdarzeniami, które miały miejsce nad martwą wodą? Najnowsza powieść Wojciecha Wójcika zdaje się być odzwierciedleniem intryg i sekretów, jakimi często nasiąka środowisko naukowców. Ludzie światli, mądrzy, oczytani, a jednak w jakiś sposób karykaturalni, nieszczerzy. Ciekawy pomysł na zbrodnię, od której wszystko się zaczyna i po blisko sześciuset stronach kończy. Nietypowa forma pozbawienia życia tak sympatycznej studentki z pewnością wywoła burzę medialną. Po niej już nic nie będzie jak dawniej. Prawdziwa gratka dla miłośników niespiesznej przeprawy przez proces wykrywczy i dowodowy. Tysiące poszlak, ślepe tropy, fałszywe sygnały. Wszystko to trzeba sprawdzić, przeanalizować, poddać zwątpieniu. Sprawca do samego końca pozostaje zagadką, i właśnie dla tej kryminalnej uczty warto sięgnąć po „Martwą wodę”.

Zaletą książki niewątpliwie jest doskonale przeprowadzone rozpoznanie autora w kwestiach proceduralnych. Widać efekt solidnego wywiadu, dzięki czemu powieść czyta się tak, jakby dotyczyła prawdziwych zdarzeń. Dostrzec możemy mnogość poruszanych zagadnień z zakresu kryminalistyki, medycyny sądowej, kryminologii i nauk pokrewnych. Bohaterowie są zbudowani na autentyzmie, porozbijani życiowo, zmotywowani do jakże niewdzięcznej i wyczerpującej pracy. Zabawne dialogi, czarny humor i zbrodnia. Czego chcieć więcej? W powieści roi się od tajemnic i sekretów, wraz z bohaterami staramy się odnaleźć drogę do sprawcy, ale i jego ofiar. Ciekawe podróże do miejsc, które istnieją i możemy sami ich dotknąć, poczuć, zobaczyć. Intrygujące zagrania niektórymi postaciami, jak chociażby niepełnosprawny chłopiec, który prawdopodobnie widział mordercę studentki. Moc zaskoczeń, niedający się przewidzieć koniec nie tylko samego śledztwa, ale i i życia bohaterów tej powieści. Opasłe tomiszcze, nie ma co ukrywać, ale przyznaję, da się przeczytać w kilka godzin.

Martwa woda” nie jest banalnym kryminałem z prostym motywem i jeszcze prostszym modus operandi. Tutaj naprawdę dużo się dzieje, akcja pogania akcję. Z jednej strony toczy się śledztwo w sprawie zabójstwa Aliny Kozioł, z drugiej poznajemy kulisy zdarzeń z zapisków znad martwej wody. Widać precyzję, z jaką autor naświetla niektóre z etapów procesu wykrywczego. Rozmowy śledczych z dentystą czy profesorem znającym się na drzewach stanowią idealny bodziec do dalszego zgłębienia poruszanych kwestii. Ciekawe, wielopłaszczyznowe rozważania prowadzą w stronę prawdy, lecz zanim ją poznamy musimy przejść przez wiele labiryntów niewiadomych.

Wojciech Wójcik skonstruował wyśmienitą i monumentalną powieść dla miłośników kryminalnych zagadek, którzy cenią niespieszną dedukcję, wnikliwe analizy sprawców i dobry śledczy humor. Wisielczy także. Taki prokurator jak Wacek Mucha, toż przecież musi w której z rejonówek urzędować. Wewnętrzne tarcia w służbach, rozpychanie łokciami, kopanie dołków, wpuszczanie w kanał, chore układy i niezdrowe relacje. To wszystko prawda, tak właśnie działa machina wymiaru sprawiedliwości. Naciski na prokuratorów, próby wpływania na kierunek toczących się postępowań, roszady w policji. A jednak, jest w tej historii cień nadziei, że nie brak zaangażowanych i otwartych na naukę śledczych. Bardzo ważnym punktem zaakcentowanym w tej powieści jest problematyka przemocy. Z pewnością dotyka tematyki, która dla wielu może być bolesna lub niewygodna. Wojciech Wójcik ukazuje złożoność zbrodni, pozwalając czytelnikowi delektować się jej istotą oraz efektem zaskoczenia. Co rusz dowiadujemy się nowych rzeczy, wybieramy w różne zakątki wykreowanego przez niego świata po to, by zrozumieć, co wydarzyło się w akademiku. Podobała mi się ta wymagająca intelektualnie przeprawa, to był dobrze czas spędzony przy lekturze „Martwej wody”. Co będzie dalej? Mam nadzieję, że znajdą się studenci, którzy dokończą prace badawcze zamordowanej Aliny Kozioł. Wszak nauka o umysłach seryjnych zabójców wciąż nieustannie fascynuje, co doskonale widać w powieści Wojciecha Wójcika.

Autor: Wojciech Wójcik
Tytuł: Martwa woda
Wydawca: Wydawnictwo ZYSK i S-KA
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 656

Facebook